13. Maraton Komandosa: Cywile w czołówce! [FOTO]

 

13. Maraton Komandosa: Cywile w czołówce! [FOTO]


Opublikowane w sob., 26/11/2016 - 22:13

Lubliniecki Maraton Komandosa to impreza dla prawdziwych twardzieli. Obowiązują mundury, ciężkie wojskowe obuwie i jeszcze cięższe plecaki, które przed startem i na linii mety muszą ważyć minimum 10 kg. Pomimo a może właśnie dlatego, ten bieg dedykowanym wojskowym przyciąga coraz więcej cywili. W tym roku zdominowali oni podium!

Absolutnie bezkonkurencyjny był plutonowy Artur Pelo z 1 Lęborskiego Plutonu Zmechanizowanego, który wpadł na metę z czasem 3:03:49 i przewagą nad rywalami wynoszącą prawie 30 minut!

Drugie miejsce z czasem 3:32:26 zajął najwyżej sklasyfikowany w całej historii Maratonu Komandosa cywil - Tomasz Kuliński. Zaskoczył tym wszystkich, zwłaszcza, że na półmetku zameldował się w okolicach piątej pozycji. Jak sam przyznał, wygrał dzięki odpowiedniej ilości picia, w którą się zaopatrzył:

– Tutaj się wygrywa drugą połówką, zwłaszcza jak się zaoszczędzi trochę sił na pierwszej i można przyciąć dzidę na drugim kółku. Ci, co poszarżowali na pierwszej połówce, teraz za to płacą. Widziałem, że rywale nie pili na trasie, bo nie chciało im się chyba nieść butelek i musieli za to zapłacić. Ja piłem, niosłem sobie picie. To pozorny dodatkowy ciężar, ale on potem oddaje na plus – komentował na mecie Tomasz Kuliński. W Maratonie Komandosa startował już siedem razy, zajmując maksymalnie 4 miejsce open.

– Dzisiaj było za gorąco na rekordy, straciłem dwie minuty do swojej życiówki z tej trasy. Ale każdemu było tak samo – przyznał zawodnik, który ma za sobą starty w Spartathlonie, biegach 24 i 48h, a w tym roku może się poszczycić ósmym na świecie wynikiem w biegu 48h.

Zaskoczeniem był też zawodnik, który dotarł do mety jako trzeci z czasem 3:36:37. Młodszy aspirant Jacek Michulec z Komendy Policji w Żywcu debiutował w Maratonie Komandosa. – Jakoś tak szczęśliwie się udało a ja po prostu pobiegłem swoje – powiedział skromnie kilka minut po biegu.

– Jestem aktualnie na roztrenowaniu jesiennym, więc forma nie jest szczytowa. Była przygotowana na wrzesień, na Bieg 7 Dolin w Krynicy i tam udało się zrobić to, co zaplanowałem (4. miejsce i czas 9:52:35 – red.). Na Maraton Komandosa zapisałem się już trzeci raz, ale poprzednie dwa po setkach nękały mnie kontuzje i nie udało się wystartować. W tym roku się wreszcie udało. Może czas nie jest rewelacyjny, bo liczyłem, że pobiegnę poniżej 3h20', ale zabrałem trochę za mało wody i to się odbiło na wyniku. Do połowy było dobrze, ale potem wody miałem po prostu za mało. Teraz już wiem, co poprawić za rok – przyznał Michulec.

– Na pewno zainwestuję w lepszy plecak, bo obił mi plecy i zaraz na początku zerwała się jedna szelka. Nie rozbiegałem też butów przed startem, mam poodgniatane ścięgna, ale to przejdzie. Gdybym miał biec za rok, na pewno zrobię więcej treningów z obciążeniem. Teraz biegałem po górach w mundurze, ale bez ciężkiego plecaka i treningu z obciążeniem jednak zabrakło. Samo obciążenie też jest do dopracowania: wziąłem piach, który na mokro się zbija i plecy to odczuwają – mówił zawodnik, podając niemal gotowe kompendium wiedzy dla zainteresowanych startem w Maratonie Komandosa.

Debiutantką była też najszybsza z kobiet, czyli Anna Kurdyk z Wrocławia. Osiągnęła czas 4:23:43 a zapytana o swoją maratońską życiówkę przyznała, że jej nie ma, bo maraton wprawdzie przebiegła, ale przez przypadek. Preferuje biegi z przeszkodami. Co więcej, biegać zaczęła dopiero… zimą ubiegłego roku!

– Na Maraton Komandosa namówił mnie trener. Sama nigdy bym nie pomyślała, że wystartuję w takim biegu. W sumie dalej nie wierzę, że to zrobiłam! Zaczęło się od Biegu Katorżnika, potem był Nóż Komandosa, wiec Maraton był logicznym następstwem. Trener mnie dopingował do walki o zwycięstwo, ale ja nie lubię takiego podejścia, bo zakłóca myśli. To jest niepotrzebne – tłumaczyła Anna Kurdyk.

Na trasie pani Anna skupiła się na zupełnie innych myślach: – Było przepięknie. Tak bardzo, że chciałam się zatrzymać i robić zdjęcia. Tak pięknego jeziora pokrytego mgłą jeszcze nie widziałam. Ta trasa pokazała to, co natura ma nam najpiękniejszego do zaoferowania – zachwycała się na mecie zwyciężczyni, gdy tylko minęło pierwsze zmęczenie. Nie narzekała na trudną trasę ani.. na ciężki plecak: – Plecak był wyjątkowo lekki. Okazało się, że wcześniej podczas treningów pakowałam omyłkowo do plecaka znacznie więcej – przyznała ze śmiechem.

Podium kobiet uzupełniły dwie panie w cywilu: Justyna Koczuła z Kędzierzyna-Koźla (4:28:46) oraz Zuzanna Głombiowska z Gdyni (4:39:11). XIII Maraton Komandosa ukończyło 436 osób, w tym 39 kobiet. Pełne wyniki można znaleźć TUTAJ.

Więcej zdjęć - TUTAJ

KM


Festiwal Biegów - Wszystko co chcesz wiedzieć o bieganiu

Polecamy również:


Podziel się:
kochambiegacnafestiwalu
kochambiegacwpolsce