2. BMW Półmaraton Praski: Wytruchtane zwycięstwo Marcina Chabowskiego [ZDJĘCIA]

 

2. BMW Półmaraton Praski: Wytruchtane zwycięstwo Marcina Chabowskiego [ZDJĘCIA]


Opublikowane w ndz., 30/08/2015 - 17:20

Marcin Chabowski zwyciężył 2.BMW Półmaraton Praski, choć długo zmagał się z organizmem. W imprezie wzięło udział 5 861 osób, co oznacza że frekwencja była zbliżona do ubiegłorocznej, gdy wystartowało 5 934 osób. Za miasteczko biegaczom posłużył po raz pierwszy Park Skaryszewski.

Impreza ruszyła o 8:45. Przed startem uczestnicy częstowali Nas chętnie uśmiechami i dzielili się optymizmem, bo zmaganiom towarzyszyła piękna słoneczna pogoda. Z drugiej strony trzeba przyznać, że nie ułatwiała szybkiego biegania.

Szczęśliwy finał

W tym roku na „praskich” biegaczy czekała nowa trasa. Problemy z jej wytyczeniem były spore. Przypomnijmy, że spowodował je pożar Mostu Łazienkowskiego i wdrożone przez miasto zmiany w orgaizacji ruchu kołowego w okolicy przeprawyy. Zaplanowaną trasę trzeba było zmienić.

Według pierwszych planów start półmaratonu znajdować się miał przy ulicy Grochowskiej. Ostatecznie biegacze ruszyli al. Zielenieckiej. Po minięciu ronda Waszyngtona udali się w ul Francuską, a animuszu dodawała słynna „Małgośka” Maryli Rodowicz. Chociaż to już sierpień, a nie maj, to właśnie w taki sposób Saska Kępa witała się z biegaczami.

Większość trasy prowadziła Wałem Miedzeszyńskim. Meta zawodów znajdowała się w Parku Skaryszewskim. Ostatnie metry prowadzeniu długą zieloną alejką.

Pilot jak husarz

Jako pierwszy linie mety minął zwycięzca zmagań w kategorii wózków z napędem pośrednim – Marek Wiśniewski, który trasę pokonał w 38 minut i 23 sekundy. Nad drugim zawodnikiem miał sporą, bo prawie 2 minutową przewagę.

– Warunki nie były wcale takie złe. Pogoda jest bardzo fajna, trasa równa - co dla nas jest bardzo ważne. Jestem tu pierwszy raz i odniosłem duży sukces. Jestem bardzo szczęśliwy. Oderwałem się gdzieś na 4-5 km – relacjonował nam zwycięzca. – Muszę też podziękować pilotom, bo bardzo dobrze mnie prowadzili. W pewnym momencie z naprzeciwka wyjechał bus, ale pilot wystawił rękę i pojechał z nim na „czołówkę”, jak jakiś husarz. Raz też myślałem, że jadę złą trasą ale piloci wyprowadzili z błędu. Prowadzenie było świetne! – podkreślił Marek Wiśniewski.

Od startu do mety

W zmaganiach półmaratończyków od początku prowadził jeden z faworytów, czyli Marcin Chabowski. Zawodnik STS Pomeranii Szczecinek pierwsze 10 km pokonał w czasie 29 minut i 42 sekundy. Na drugim miejscu biegł Emil Dobrowolski, który „dychę” pokonał w czasie 30 minut i 44 sekundy. Na trzecim miejscu biegł zwycięzca premierowego BMW Półmaratonu Praskiego – Kenijczyk John Tanui, który tracił do Dobrowolskiego 11 sekund.

Po 15 km wciąż prowadził Chabowski. Natomiast za jego plecami Emil Dobrowolski i Tanui zamienili się miejscami. Kenijczyk awansował na drugą pozycję, wyprzedzając maratończyka z Chotomowa o 15 sekund. W tej kolejność zawodnicy przybiegli na metę. Na 15. kiloemtrze, gdzie przystanęliśmy na chwilę, na twarzach całej trójki widać było ogromne zmęczenie biegiem w pełnym słońcu.

Żołądek zastrajkował

Celem Marcina Chabowskiego na niedzielną połowkę w stolicy był nowy rekord życiowy. Do pobicia była granica 1:02:26. Zadania nie udało się zrealizować, bo już na półmetku zawodnik zaczął odczuwać problemu żołądkowe. Ostatecznie skończyło się na 1:03.52.

– Każdy, kto był przy mecie widział, że od razu po zakończeniu biegu zostałem zabrany do toalety – żałował na mecie Chabowski. – Do 10. kiloemtra biegłem swoje i czułem się dobrze. Zobaczyłem, że trasa jest szybka, więc postanowiłem biec na rekord życiowy. Od 11. km zacząłem mieć bardzo duże problemy żołądkowe. Na 15. km miałem wybór albo udać się do toalety stojącej przy trasie albo dotruchtać do mety. Szczerze mówiąc, końcówkę przetruchtałem, chciałem tylko dobiec – opowiadał zawodnik z Wejherowa.

– Byłem przygotowany na wynik w okolicach 1:02:30. To było w moim zasięgu przy samotnym biegu. Jednak wspomniane problemy osłabiły mój organizm i wyeliminowały z szybkiego biegania. To nie była kwestia stresu czy czegoś takiego, tylko odżywki, której nie stosowałem dotychczas. To mój błąd, żeby nie używać niesprawdzonych rzeczy – analizował Marcin Chabowski.

Polecamy również:


Podziel się:
kochambiegacnafestiwalu
kochambiegacwpolsce