26. Półmaraton "Cud Nad Wisłą" 1920 r.: Rekord imprezy słynnego Abela Kirui pobity! [ZDJĘCIA]

 

26. Półmaraton "Cud Nad Wisłą" 1920 r.: Rekord imprezy słynnego Abela Kirui pobity! [ZDJĘCIA]


Opublikowane w wt., 15/08/2017 - 15:09

W Święto Wojska Polskiego, obchodzonego na pamiątkę zwycięskiej Bitwy Warszawskiej w 1920 r. z Bolszewikami, określanej jako "Cud nad Wisłą", rozegrano już po raz 26. bieg półmaratoński. Obchody wypadły okazale – padł nowy rekord trasy.

To nie była wymarzona pogoda dla biegaczy. Po chłodnym poranku, z każdą chwilą robiło się coraz cieplej. Niektórzy z rozrzewnieniem wspominali ubiegłoroczną, lekko deszczową edycję. Tym razem każda kropla wody była na wagę złota.

Jako pierwsi, już o godzinie 8:30, na trasę ruszyli biegacze z najsłabszymi rekordami życiowymi. Limit czasu wynosił 3 godziny. Pewne było jednak, że nie wszyscy zmieszczą się w tym wyniku. Prawie pół godziny później wystartowali wózkarze. Punktualnie o 9 wyruszyli uczestnicy półmaratonu.

Od samego początku imprezy spiker anonsował, że w tym roku może paść rekord trasy. Przypomnijmy, że najlepszy wynik należał do nie byle kogo, bo Kenijczyka Abela Kirui, który w 2006 roku wygrał z czasem 1:04:15. Trzy lata później w Berlinie zawodnik ten został mistrzem świata w maratonie. Sukces ten powtórzył w 2011 roku na MŚ w Deagu.

Na biegacza, który poprawiłby rezultat Kirui czekała premia w wysokości 1000 zł oraz nagroda główna. Dodajmy, że Albert Kirui pobiegł był wówczas na innej trasie, prowadzącej z Radzymina do Ossowa. Od kilku lat start i meta znajdują się w Radzyminie. Dalej trasa prowadzi przez miejscowości Czarne, Słoneczna czy też Stary Kraszew.

Zwycięzcą tegorocznego półmaratonu w Radzyminie został Kenijczyk Joel Maina Mwangi, który uzyskał czas 1:03:54. Drugi był jego rodak Wycliffe Kipkorir Biwot, który trasę pokonał w 1:07:24. Trzeci był Ukrainiec Oleksand Babaryka z rezultatem 1:08:15.

- Starałem się dać z siebie wszystko. Pogoda jednak dała się we znaki. Chciałem poprawić rekord trasy i mam nadzieję, że mi się udało. Tak? To bardzo się cieszę. To mój pierwszy start na tej trasie i uważam, że mógłbym pobiec tu jeszcze szybciej przy lepszych warunkach, bo trasa jest dobra - powiedział nam na mecie Joel Maina Mwangi.

Najlepszy z Polaków był pochodzący z Gniezna Patryk Łukaszewski, który zajął szóste miejsce z rezultatem 1:13:56 .

- Cieszę się z tego miejsca, bo warunki były ciężkie. Było strasznie ciepło. Teraz w Gnieźnie mieliśmy oberwania chmury i było dużo chłodniej. Tu przyjechałem i trafiłem na upał. Bieg układał się tak, że od 2 km biegłem sam. Zawodnicy z Kenii i Ukrainy uciekli, a ja chciałem utrzymać pozycje i znaleźć się w pierwszej dziesiątce. Udało się to z nawiązką – relacjonował Patryk Łukaszewski. – Przyjeżdżam tu już od trzech lat i uważam, że to jest fajna impreza. Można w sportowy sposób uczcić Polaków którzy walczyli – dodał.

Wśród pań wygrała Węgierka Zita Kacser z rezultatem 1:20:45. Podium uzupełniły Ukrainka Natalia Nagirniak z wynikiem 1:21:15. Trzecia była Mołdawianka Olesia Smowzenko z czasem 1:21:35.

Tuż za podium uplasowała się Izabela Parszczyńska, która trasę pokonała w 1:21:51.

– Od kilku lat obserwowałam ten bieg, ale moje plany układały się inaczej. Zawsze coś wypadało. Ten start potraktowałam treningowo, bo jestem w przygotowaniach do maratonu. Ostatnio biegałam „trzydziestkę” w rekordowym tempie i z rekordowym ostatnim kilometrem. W międzyczasie jeszcze było „tempo”, w niedziele 22 km i wczoraj siła biegowa. Nie odpuszczałam, bo chciałam się sprawdzić jeśli chodzi o trzymanie tempa – opisywała biegaczka z warszawskiej Białołęki. – Dziewczyny na początku nie chciały biec mocno. Zaczęły wolno. Pewnie startowały też w weekend. W ten sposób sama ciągnęłam bieg przez 15 km. Później chciałam trochę rozrzedzić naszą czteroosobową grupkę, ale złapała mnie kolka. Dziewczyny to zobaczyły a Węgierka ruszyła mocno – mówiła po biegu Izabela Parszczyńska. Zawodniczka wciąż rozważa, gdzie wystartuje jesienią w maratonie

Kolejną pozycję zajęła mistrzyni i rekordzistka świata w biegu 24-godzinnym Patrycja Bereznowska, pochodząca ze wspomnianego Ossowa. (1:28:09)

W klasyfikacji handbike wygrał Rafał Szumiec, który uzyskał czas 34:07. O błysk szprychy pokonał Piotra Małka. Najlepsza z pań Słowaczka Anna Oroszkowa zajęła wysokie piąte miejsce w klasyfikacji generalnej z wynikiem 39:04.

Na kibiców i uczestników czekało wiele atrakcji. Z okazji Święta Wojska Polskiego armia prezentowała swój sprzęt. Nie zabrakło maskotek żołnierza Polskiego i Bolszewickiego, które pozowały do zdjęć, zagrzewały biegaczy, a także wojowały. Za naszą skromną namową urządziły także mały sprinterski pojedynek.

Za rok postaramy się o rewanż, wszak maskotka mistrzostw świata w Londynie - Hero - wyznaczyła w tym względzie pewne trendy. Imprezę ukończyło 310 osób.

RZ


Polecamy również:


Podziel się:
kochambiegacnafestiwalu
kochambiegacwpolsce