4 Deserts: Gondek, Wikiera i Lewczuk ruszają na Antarktydę. „Przygotowani na nieprzewidywalność”

 

4 Deserts: Gondek, Wikiera i Lewczuk ruszają na Antarktydę. „Przygotowani na nieprzewidywalność”


Opublikowane w wt., 28/10/2014 - 09:11

Ten projekt realizują już niemal rok. Właśnie wrócili z Atakamy, która okazała się nie tylko najtrudniejsza z dotychczasowych imprez serii 4 Deserts, ale również najtrudniejszym z biegów w życiu wielu zawodników. 

Dla Marka Wikiery, Andrzeja Gondka, Daniela Lewczuka ten etap był szczególnie ciężki. Marcin Żuk przebiegł z nimi dwie pustynie, trzecią przebiegli dla niego. Teraz pakują torby przed ostatnim etapem - Antarktydą. Wyruszają już w czwartek, a my pytamy Marka Wikierę jak przetrwał kryzys na Atakamie i czego się obawia na Antarktydzie.

FestiwalBiegow.pl: Na regenerację mieliście tylko 2 tygodnie. Czy to wystarczyło?

Marek Wikiera: Nie, nie wystarczyło. Nie było na to żadnych szans. Mój organizm zaczyna odpoczywać dopiero od drugiego tygodnia przerwy, a przecież w czwartek już wyjeżdżamy na kolejną pustynię.

Atakama okazała się dużym wyzwaniem. Walczył pan na niej z potężnym kryzysem...

W mojej ocenie Atakama była najtrudniejszą z naszych trzech pustyń. Myślę, że podobnie oceniali ją inni zawodnicy. Świadczy też o tym liczba osób, które zrezygnowały lub zostały zdjęte z trasy. Biegu nie ukończyło 36 zawodników. Dla mnie był to w ogóle najtrudniejszy bieg, w jakim brałem udział. Kryzys pojawił się w czasie najdłuższego etapu. Był tak poważny, że widziałem przed sobą punkt kontrolny, który znajdował się jakiś kilometr ode mnie i nie miałem siły, żeby do niego dobiec. Nie mogłem nawet tam dojść. Usiadłem w cieniu skarpy i przez dobre 5 minut szukałem motywacji i czegoś, co mnie przekonana, żeby pokonać ten kilometr.

Polecamy również:


Podziel się:
kochambiegacnafestiwalu
kochambiegacwpolsce