41. PZU Maraton Warszawski dla Etiopczyków. Kenijka bije rekord imprezy! Ostatni maraton Artura Kozłowskiego. "Dość tego!" [ZDJĘCIA]

 

41. PZU Maraton Warszawski dla Etiopczyków. Kenijka bije rekord imprezy! Ostatni maraton Artura Kozłowskiego. "Dość tego!" [ZDJĘCIA]


Opublikowane w ndz., 29/09/2019 - 14:37

- Dość tego! - stwierdził Artur Kozłowski, który po kilku nieudanych występach w maratonie dziś w Warszawie chciał w końcu powalczyć o dobry wynik. Bez sukcesu. Olimpijczyk z Rio tylko symbolicznie dotarł do mety, jak nam powiedział, na pożegnanie z królewskim dystansem. Na przeciwległym biegunie znalazła się Joanna Dorociak, która została najlepszą z Polek… w maratońskim debiucie!

Równo o 9, zaraz po wysłuchaniu „Snu o Warszawie” blisko sześć tysięcy maratończyków wyruszyło spod stadionu Polonii. Do pokonania mieli niemal identyczną, nieco zapętloną, trasę co w zeszłym roku. W okolicach startu pojawiali się znów na 35. kilometrze. Po drodze przebiegali przez dwa mosty: Gdański i Świętokrzyski, łącząc dwa brzegi Wisły i cztery dzielnice (Śródmieście, Żoliborz, Pragę Północ, Mokotów). Mijali ogród zoologiczny czy Łazienki Królewskie.

Pod afrykańskie dyktando

Od początku na prowadzeniu utrzymała się kilkuosobowa grupa zawodników z Afryki. Stawkę prowadził Kenijczyk Cosmas Kieva, nagradzany ostatnio finansowo za postawę fair play… za przybijanie piątek kibicom. Pierwsze 10 km liderzy pokonali w 31:03. Najlepszy z Polaków Artur Kozłowski zamykał wtedy top 10 biegu, ze stratą 20 sekund do czołówki. Obok niego kroczył Ukrainiec Ihor Russ.

Tempo kobiecej czołówce nadawał Łukasz Oskierko, który był pacemakerem. Panie pierwszą „dychę” pokonały w 34:33. Na prowadzeniu utrzymywały się pochodzące z Kenii: Eunice Muchiri i Rebecca Korir, ale Etiopka Aberu Ayana Mulisa ani myślała o rezygnacji wyścigu za rywalkami i… samochodem (po raz kolejny w Warszawie rozgrywano pojedynek kobieta vs. mężczyzna – aby auto przypadło biegaczce, nie mogła stracić do zwycięzcy więcej niż 18 minut). Najlepsza z Polek Anna Łapińska pierwszy fragment trasy pokonała w 38:10.

Razem maratonkami biegł Bartosz Olszewski, powracający do ścigania po przewlekłej kontuzji.

Półmetek najlepsi zawodnicy pokonali w 1:05:24. W pierwszej ósemce było wówczas pięciu Etiopczyków, w tym Chalachew Tiruneth i Endale Belachew. Natomiast Kozłowski, świeżo upieczony mistrz Polski w półmaratonie biegł wtedy dziewiąty, z międzyczasem 1:09:10. Planowany rezultat na minimum na igrzyska w Tokio - 2:11:30 - stanął pod znakiem zapytania. Dobrze radził sobie Dariusz Nożyński, który miał międzyczas 1:12:03.

Najszybsze zawodniczki półmetek pokonały w 1:13:38. Za nimi w sporej odległości podążała Anna Łapińska z około 10-minutową stratą do liderek wyścigu. Niestety podpieczona Marka Jakubowskiego szybko osłabła, bo nie zameldowała się już na kolejnym międzyczasie.

Krynica hartuje!

Losy maratonu podzielili między siebie biegacze z Etiopii. Wygrał Dadi Yami Gemeda z czasem 2:11:39. Drugi był Asmsamaw Tiruneh z wynikiem 2:11:54. Podium dopełnił Abeyeneh Balachew z rezultatem 2:15:09.

Najlepszy z Polaków Dariusz Nożyński uplasował się na ósmym miejscu, z wynikiem 2:24.52. To nowy rekord życiowy zawodnika, który ledwie dwa tygodnie temu był trzeci w wymagającym Koral Maratonie w Krynicy! Radość na mecie Dariusza była ogromna!

- Nie będę mówił, że jestem lepszy od Artura, bo to byłoby śmieszne. Na 32. kilometrze zobaczyłem, że on biegnie wolno, a raczej truchta. Pogratulował mi, dalej już cisnąłem. Było ciężko, bo to była samotna walka. Na 2. kilometrze dołączył się jakiś Anglik, ale został w tyle na Belwederskiej…. Trochę wiało, ale... jak jest forma to nic nie przeszkadza! - mówił po biegu Dariusz Nożyński.

Ta ostatnia niedziela

Jeden z faworytów maratonu Artur Kozłowski dotarł do mety po dwóch godzinach 36 minutach i 38 sekundach. Nie zszedł z trasy tylko dlatego, że chciał się pożegnać z królewskim dystansem. Oczywiście zawodnik z Sieradza nie zamierza wieszać butów na kołku. Wciąż chce biegać tyle, że na krótszych trasach.

– Od kilku dni jestem chory. Od piątego kilometra praktycznie nie mogłem złapać oddechu. Przy każdym piciu czułem odruch wymiotny. Do tego od połówki strzeliło mi coś w łydce. Można powiedzieć, że biegłem na jednej nodze. Wszystko się skumulowało przeciwko mnie. Wiedziałem jednak, że muszę się jakoś pożegnać z królewskim dystansem i nie pozwolić, żeby ostatni maraton mnie pokonał – mówił na mecie Artur Kozłowski.

– To mój ostatni maraton w wyczynowej karierze. Jeśli ten rezultat można nazwać wyczynem... Starczy tego. Życie ucieka i trzeba iść dalej – dodał dwukrotny mistrz Polski na królewskim dystansie z 2016 i 2017 roku.

Korir bierze wszystko!

Najlepszą z kobiet została Kenijka Rebecca Korir, która wygrała z wynikiem 2:29:04 poprawiła rekord imprezy (o 28 sekund)! Co więcej, Kenijka zmieściła się we wspomnianych 18 minutach i to ona odjedzie do domu nowiutkim autem!

– Pogoda i trasa były dobre. Cieszę się z wyniku. Nie miałam żadnych problemów na trasie – mówiła zwyciężczyni i nowa rekordzistka Maratonu Warszawskiego.

Druga była inna z Kenijek, Eunice Muchiri z czasem 2:33:24. Podium uzupełniła Etiopka Aberu Ayana Mulisa, z rezultatem 2:37:07.

Bez wioseł też szybka!

Najlepszą z Polek została debiutująca z maratonie Joanna Dorociak, z wynikiem 2:59:16. Dało jej to szóste miejsce wśród kobiet. Uczestniczka maratonu od lat trenuje wioślarstwo i to z sukcesami. Jest m.in. srebrną medalistką mistrzostw Europy z 2018 roku w rywalizacji dwójek podwójnych.

– Dwa miesiące temu podjęłam decyzję, że wystartuję. Najpierw był Półmaraton Praski, a później przygotowania do maratonu – opowiadała na mecie Pani Joanna, która była „nieco zdziwiona” tak dobrym wynikiem. – Wydolność mam z wioślarstwa. Chodziło tylko o to czy wytrenuję nogi i czy pobiegnę tak długi dystans... Wszyscy mi mówili o różnych kryzysach. Trochę to sobie wmówiłam i gdy byłam na 35. kilometrze to czekałam na ścianę… O dziwo większych problemów nie było – mówiła zaskoczona biegaczka.

„Piątka” dla Jagielskiej i Dragana

Pół godziny po starcie maratończyków na trasę wyruszyli uczestnicy Biegu Na Piątkę. Szybka trasa prowadząca w okolicach Cytadeli sprzyjała osiąganiu dobrych rezultatów. Sama trasa, choć atestowana, to nie spełniała jednak wymogów regulaminowych do zatwierdzania oficjalnych wyników. Wszystko ze względu zbyt na duże przewyższenie. Kilka tysięcy osób chciało jednak pobiec tak szybko jak nigdy dotąd - na 5 km.

Rywalizację mężczyzn rozstrzygnął na swoją korzyść Aleksander Dragan. Kielczanin pierwszy raz w karierze złamał barierę 15 minut, uzyskując czas 14:38. Drugi był Jacek Wichowski z czasem (14:45), a trzeci Sebastian Nowicki (14:55).

– Trzech biegaczy narzuciło mocne tempo i zabrałem się z nimi. Na ostatnim kilometrze biegliśmy w tempie po 2:50 min./km – relacjonował zwycięzca. – Te 15 minut to był cel numer jeden na dziś. Cieszę się, że dodatkowo udało się wygrać w tak prestiżowym biegu.

Wśród pań najlepsza była Ewa Jagielska, z czasem 16:42 To najlepszym wynik tej zawodniczki w tym roku. Maratonka wyprzedziła Beatę Popadiak (17:34), a podium uzupełniła Emilia Mazek (17:57).

– Rok temu byłam trzecia, a teraz udało się wygrać, z czego jestem zadowolona. Drugą część sezonu mam ciężką, mimo to udało się uzyskać najlepszy wynik w sezonie. Nie jest szczyt marzeń, ale jest pewna poprawa. Temperatura do biegania była odpowiednia, ale wiaterek dawał się we znaki – analizowała Ewa Jagielska.

Maraton ukończyło 4 559 zawodników. Bieg na Piątkę - 2 806 osób. Łącznie w imprezie udział wzięło blisko 7500 osób. Stutysięcznym maratończykiem w stolicy został Damian Skała (dziś 3049. miejsce z czasem 4:41:57). W nagrodę otrzymał najnowszego smartfona.

Pełne wyniki: TUTAJ

RZ

fot. GR / RZ


Polecamy również:


Podziel się:
kochambiegacnafestiwalu
kochambiegacwpolsce