5. Białołęcki Bieg Wolności: Lekcja historii i zwycięska para. „Koksowniki” - tym razem - wyłącznie rekwizytem [WYNIKI, ZDJĘCIA]

 

5. Białołęcki Bieg Wolności: Lekcja historii i zwycięska para. „Koksowniki” - tym razem - wyłącznie rekwizytem [WYNIKI, ZDJĘCIA]


Opublikowane w sob., 14/12/2019 - 19:21

Uczestnicy 5. Białołęckiego Biegu Wolności upamiętnili 38. rocznicę wprowadzenia stanu wojennego. Impreza pełna była symbolicznych nawiązań. Dopisała pogoda, a rozstawione koksowniki tym razem przydały się tylko jako rekwizyty.

Już po raz piąty biegacze pokonali trasę prowadzącą wokół Aresztu Śledczego przy ul. Ciupagi na warszawskiej Białołęce. Lokalizacja imprezy choć nietypowa, to nieprzypadkowa. W czasie stanu wojennego za tutejszymi murami znalazło się blisko sześciuset opozycjonistów. W pawilonie IV internowani byli jedni z najważniejszych działaczy „Solidarności”.

Start ostry zaplanowano na godzinę 12:13, co nawiązywało do daty wprowadzenia stanu wojennego w Polsce. Do pokonania było 13 km, co również miało wymiar symboliczny. Trasa składała się z trzech rund prowadzących wokół aresztu. Żeby lepiej poczuć atmosferę tamtych dni, podczas startu z głośników dobiegały słowa słynnego przemówienia gen. Wojciecha Jaruzelskiego. Niektórzy z obecnych pamiętali, że 38 lat temu wyemitowano je zamiast „Teleranka” - popularnego programu telewizyjnego dla dzieci.

To była dobra lekcja historii…

Sportowo było naprawdę ciekawie. Na czele stawki szybko znaleźli się Tomasz Słupik oraz Łukasz Parszczyński - halowy rekordzista Polski na 3000 m. Za nimi, z pewną stratą, podążała kolejna grupa zawodników. Na drugim okrążeniu przewagę nad kolegą z ucieczki wyrobił sobie Łukasz Parszczyński. Do końca zmagań nic się nie zmieniło, Parszczyński wygrał z czasem 42:48. Do rekordu imprezy - Florian Pyszel 42:39 - zabrakło niewiele.

- Jestem „dopiero co” po roztrenowaniu, w zasadzie to nie zacząłem jeszcze treningów. To miało być długie wybieganie, planowałem pobiec na 3:30 min./km i oczywiście wygrać. Zobaczyłem jednak, że na drugim kilometrze biegniemy po 3:07 min./km, a to było dużo za szybko niż chciałem. W połowie dystansu postanowiłem jednak wyjść na prowadzenie. Zwykle nie praktykuję takich mocnych startów bez przygotowania, skoro jednak kolega narzucił mocne tempo, to trzeba było się zmierzyć. Później czułem braki w mięśniach i to, że nie jestem jeszcze gotów. Nie było to zbyt rozsądne, bo trzeba sobie stopniowo podwyższać poprzeczkę… - opowiadał na mecie Łukasz Parszczyński.

Po biegu zwycięzca mógł kibicować swojej żonie Izabeli Parszczyńskiej, która walczyła o czwartą wygraną w imprezie. Do niej należy też rekord imprezy 49:55 z 2016 roku. Ostatecznie biegaczka AR Warszawa, mieszkanka Białołęki, podtrzymała swoją passę, choć na start przyjechała prosto z pracy.

Iza poprowadziła jeszcze rozgrzewkę dla uczestników imprezy. Widocznie okazała być ona bardzo skuteczna - 51:38 na mecie. Nad drugą na mecie Anną Sawicką zwyciężczyni wypracowała ponad minutę przewagi.

– Rano poprowadziłam zajęcia fitness. Na szczęście nie musiałam się zbytnio przebierać i prawie gotowa przyjechałam na start – opowiadała Iza. – Wracam po roztrenowaniu, bo praktycznie cały listopad luzowałam. Za mną dopiero trzynaście dni treningów. Dzięki temu wyleczyłam wszystkie kontuzje.

– Biegło mi się ciężej niż w sezonie, ale to przez wspomniane braki. Z drugiej strony, choć raz pogoda dopisała, bo nie było śniegu, mrozu czy deszczu. Przez cztery edycje przeżyłam tu wszystko...

– Rozmawiałam z kolegą o tym, że w kalendarzu nie ma teraz zbyt wielu imprez w tym terminie, więc dobrze, że jest taki bieg. Można wystartować, a przy okazji przypomnieć o tamtych trudnych czasach – dodała Izabela Parszczyńska.

Triumfatorka przyznała, że podczas biegu miała chwilę, żeby pomyśleć nieco o wolności.

– Na ostatniej rundzie kiedy już wszystko miałam pod kontrolą pomyślałam o koleżance, która miała tu dziś biec. Chodziła do mnie na zajęcia biegowe, a teraz walczy z nowotworem... Tak, myślałam o tym, że choć nasz kraj jest wolny, to każdy z nas z czymś walczy. Ale bieganie to może być taka chwila wolności… – stwierdziła.

W imprezie wzięło udział blisko 470 osób. Nie wszyscy pokonali pełne 13 km, udział w imprezie można było zakończyć po jednym lub po dwóch okrążeniach. Niezależnie od pokonanego dystansu, na biegaczy czekały wyjątkowe medale.

Wyniki:

Mężczyźni

1. Łukasz Parszczyński - 42:48
2. Tomasz Słupik - 43:20
3. Bartek Falkowski - 44:16

Kobiety

1. Izabela Parszczyńska - 51:38
2. Anna Sawicka - 52:50
3. Barbara Miszta - 58:01

Pełne wyniki – TUTAJ.

RZ


Polecamy również:


Podziel się:
kochambiegacnafestiwalu
kochambiegacwpolsce