6. Półmaraton PWZ: Powtórzyli Skarżysko [ZDJĘCIA]

 

6. Półmaraton PWZ: Powtórzyli Skarżysko [ZDJĘCIA]


Opublikowane w ndz., 21/08/2016 - 17:48

W upale rozegrano 6. Półmaraton Powiatu Warszawskiego Zachodniego im. Janusza Kusocińskiego. Uczestnicy żartowali, że na trasie było gorzej niż w Rio de Janeiro, co akurat było prawdą. Chwilę ochłody przynosiły kurtyny rozstawione na trasie.

Impreza upamiętnia osobę Janusza Kusocińskiego - złotego medalisty olimpijskiego z Los Angeles z 1932 roku w biegu na 10 000m. Tegoroczna edycja była wyjątkowa, gdyż rozgrywana była w ostatni dzień Igrzysk Olimpijskich. Zmagania w Brazylii odbywały się 84 lata po zdobyciu złota przez legendarnego „Kusego”.

Janusz Kusociński dorastał w Ołtarzewie, na ternie obecnej gminy Ożarów Mazowiecki. W tym roku usytuowana została tam premia lotna między 14. a 17. kilometrem trasy. Było to nawiązanie do biegu z 1932 roku, kiedy to Polak pobił rekord świata na 3000m (8:18,8 s). Start półmaratonu tradycyjnie znajdował się w miejscowości Błonie. Natomiast meta w Borzęcinie Dużym.

Imprezę po raz trzeci z rzędu zwyciężył Abel Kibet Rop. Kenijczyk uzyskał czas 1:06:14 , czym poprawił swój własny rekord trasy (1:07:11). Drugi był jego rodak Hillary Kiptum Maiyo Kimaiyo z wynikiem 1:06:46, a trzeci Ukrainiec Andrii Starzynski z rezultatem 1:10:02. Dzień wcześniej na mecie 16. Półmaratonu Wtórpol w Skarzysku Kamiennej - gdzie również żar lał się z nieba - kolejność na podium była podobna, z tą różnicą że Starzyński był czwarty.

Z Polaków najszybciej do Borzęcina dotarł Marcin Gałązka, który uplasował się na 5. pozycji z rezultatem 1:13:06.

– Gdy przyjechałem na bieg myślałem, że będzie fajna pogoda. Nie było słońca choć było w miarę ciepło. Jednak im bliżej startu tym robiło się coraz cieplej. I duszno. Przed samym startem wyszło słońce i jak to się mówi - „pozamiatało”. Z każdą minutą było coraz gorzej – relacjonował na mecie Marcin Gałązka.

– Na pierwszym kilometrze zawodnik z Ukrainy na rzucił wysokie tempo. Kenijczycy zaczęli go gonić. Następnie Afrykanie narzucili swój rytm. Utworzyły się spore odstępy między nami. Każdy biegł sam. Bieg był bardzo męczący. Na 15. kilometrze miałem ochotę już zejść, ale byłyby to pierwsze zawody, których bym nie ukończył. Jednak dzięki panu, który jechał na rowerze i widział mój kryzys, wytrwałem. Trochę mi pomógł stając się moim pilotem. Starałem się trzymać jego tempo. Bardzo mu dziękuję. Było to dobre przetarcie przed czekającym mnie jesienią maratonem – dodał nasz rozmówca.

Wśród pań zwyciężyła Kenijka Margaret Wamahiga z rezultatem 1:26:31. Tuż za nią finiszowała jej rodaczka Christine Mora Oigo, z wynikiem 1:26:38. Na trzeciej pozycji uplasowała się pierwsza z Polek - Agnieszka Kowalczyk.

– Biegło mi się ciężko, ale teraz jestem szczęśliwa. Zaczęłam trochę za szybko. Zapłaciłam za to w dalszej części dystansu. Kryzys dopadł mnie na 11-12 km. Pogoda dała o sobie znać. Starałam jedna schładzać i polewać wodą. Dzięki kibicom na nawrotce dostałam dodatkowej energii i trochę się odrodziłam – opisywała zawodniczka grupy Entre.pl Team, dla której impreza ma szczególne znaczenie, gdyż pochodzi z tych okolic.

– Cieszę się, że udało mi się zająć miejsce na podium, bo biegłam tu u siebie. Trasa prowadzi przez moją gminę. Czas mnie nie cieszy, bo to mój najgorszy rezultat w tym roku. W przyszłym miesiącu startuję maraton w Berlinie – oznajmiła Agnieszka Kowalczyk.

Na 16. pozycji z czasem 1:26.12 zmagania ukończył Paweł Szynal. Wicemistrz świata w biegu 24-godzinnym szykuje się do startu w Spartathlonie (245,3 km), który rozegrany zostanie na przełomie września i października.

– Na pewno nie chcę tam jechać tylko na wycieczkę. Dużo trenuję do tego startu. Oczywiście to jest tylko sport i dystans do pokonania nie jest też byle jaki. Jeśli chodzi o psychikę to nie ma żadnych obaw. Ważniejsze będzie żywienie i odpowiednie nawodnienie. Ja nie jestem lekkim zawodnikiem i mi może bardziej doskwierać upał. Teraz robię trening objętościowy. Nie dziwię się, że podczas tego półmaratonu nie mogłem utrzymać tempa 3:45 min/km. Czasem było nawet po 4:10 min/km – relacjonował Pan Paweł, który również pochodzi z tych okolic.

– Sama impreza widać, że się rozwija. Organizatorzy bardzo się starają, żeby to było ciekawe wydarzenie. O frekwencje jest trudno, bo jest duża konkurencja. Biegacze coraz więcej podróżują, nie zawsze startują w tym samym miejscu. Ja ponieważ jestem z tego powiatu zawsze chętnie tu pobiegnę. Taki patriotyzm lokalny – dodał Paweł Szyna

Imprezę ukończyło 550 osób. Lotną premię najszybciej pokonał Kenijczyk Abel Kibet Rop, który uzyskał wynik 9:23,34.

Pełne wyniki: TUTAJ

RZ


Polecamy również:


Podziel się:
kochambiegacnafestiwalu
kochambiegacwpolsce