Adam Kszczot po MŚ: „Mam pomysł na siebie”

 

Adam Kszczot po MŚ: „Mam pomysł na siebie”


Opublikowane w pon., 14/08/2017 - 19:03

Z dwukrotnym wicemistrzem świata w biegu na 800 m i zawodnikiem grupy Orlen Team o 16. Mistrzostwa Świata w Londynie. Polscy bohaterowie imprezy wrócili już do domu i spotkali się z dziennikarzami.

Jak z perspektywy czasu wspomina pan finałowy bieg z Londynu?

To był trudny start. Początek rozgrywany był bardzo szybko. Wiedziałem, że rundy eliminacyjne kosztowały wiele sił moich przeciwników. Słuszne było więc rozpoczęcie biegu z tyłu. Pierwsze 200 metrów byłem sekundę za rywalami. Taka sekunda sprawia, że na końcu dystansu biegnie się co najmniej sekundę szybciej niż pozostali. I to jest piękne w biegu na 800 m. Na różne sposoby można dojść do fajnych wyników.

Zaskoczył Pana Francuz Pierre-Ambroise Bosse, zdobywca złotego medalu? To szybki zawodnik (rekord życiowy 1:42:53 - rekordem Francji), ale do tej pory nie miał szczęścia do dużych imprez.

To było zdecydowanie zaskoczenie. Zresztą on sam był zaskoczony (śmiech). To jest mój serdeczny kolega i dobrze, że to on zdobył to złoto. Jego ciężka praca się opłaciła. Oczywiście ja też chciałem mieć to złoto, ale zwycięzca mógł być jeden. Pierre bardzo zaryzykował w trakcie biegu. Przy dobrym tempie, na 500. metrze postanowił, że będzie się przesuwał. Takim ślamazarnym poprawianiem lokaty był niepozorny, ale rywale przeszacowali swoje siły i nie mogli włączyć się do walki o najwyższe miejsce.

Który finał był dla pana trudniejszy - w Pekinie czy Londynie?

Wydaje mi się, że ten rok był trudniejszy. Przyjechałem na imprezę z 22. wynikiem na światowych listach, a nie bodajże trzecim jak dwa lata temu. Przygotowania kompletnie się różniły. Dużo by o tym mówić, ale nie mam jeszcze gotowego podsumowania. Czekam jeszcze na dwa ostatnie starty w Diamentowej Lidze (Birmingham i Bruksela -red). Później wszystko ocenię, podsumuję z trenerem i podejmę jakieś decyzje. Na dziś mam pewne pomysły, ale może po głębszej analizie trzeba będzie to wszystko przemodelować. Dobrze jest, jak się ma pomysł na siebie. Ja go mam i chce go realizować. Ale czy będzie to ta ścieżka, tego nie wiem.

W tym roku wystartował pan na 1500m w Mistrzostwach Polski. Czy w przyszłym sezonie możliwe są jeszcze starty na tym dystansie?

Nie. To był start typowo szkoleniowy, z fajnym wynikiem 3:38.31. Chciałem pobiec ok. 3:36.00, ale trudno jest to zrobić w, można powiedzieć, debiucie. Sam bieg też był prowadzony do 1000. metra, a później trzeba było radzić sobie samemu.

Jak ocenia pan atmosferę londyńskich MŚ?

Uważam, że było genialnie. Wielka Brytania słynie z tego, że ma świetnych kibiców. Oni są wyedukowani. Przed mistrzostwami wyświetlano krótkie spoty o konkurencjach, ich trudnościach i o tym, jacy zawodnicy w nich startują. Dzięki temu ludzie żywiołowo reagowali. Dodatkowo wspierała nas wielka Polonia tam mieszkająca - dało się ich słyszeć. To niosło. Te flagi, głosy...

Czy osiem medali Polski można uznać za niespodziankę?

Absolutnie nie. Jeśli ktoś tak uważa, to znaczy, że obudził się z długiego snu (śmiech). Jeszcze kilka lat temu cieszylibyśmy się z 6-8 medali mistrzostw Europy. Teraz jest 8 medali mistrzostw świata i do tego wiele miejsc finałowych. Dobrze pokazali się nasi młodzi zawodnicy, którzy zdobyli cenne doświadczenie. To zaprocentuje w przyszłości.

Wysłuchał w Warszawie Robert Zakrzewski

fot. RZ / Getty Images dla IAAF


Polecamy również:


Podziel się:
kochambiegacnafestiwalu
kochambiegacwpolsce