Bartosz Gorczyca rekordowy w 4. Zimowym Maratonie Bieszczadzkim

 

Bartosz Gorczyca rekordowy w 4. Zimowym Maratonie Bieszczadzkim


Opublikowane w ndz., 28/01/2018 - 16:12

IV Zimowy Maraton Bieszczadzki stał pod znakiem wyczynu Bartosza Gorczycy. Czołowy polski biegacz górski, zwycięzca Biegu 7 Dolin na ostatnim Festiwalu Biegowym w Krynicy, jako pierwszy złamał 3 godziny na 44-kilometrowej trasie z Cisnej przez Żubracze, wokół Hyrlatej, przez Majdan, Liszną i Karczmę Brzeziniak w Przysłupie z powrotem do Cisnej. Zawodnik Salco Garmin Teamu uzyskał czas 2 godziny 51 minut 52 sekundy. Do tej pory najlepszy wynik należał do krakowianina Andrzeja Lachowskiego (3:04:46 w 2016 r.).

– Pierwszy raz biegłem w Zimowym Maratonie Bieszczadzkim. Do tej pory w styczniu raczej unikałem startów, tym razem postanowiłem sprawdzić w zawodach, w jakim miejscu jestem z moimi przygotowaniami do nowego sezonu. Okazuje się, że jest naprawdę nieźle. Od początku ustaliłem swoje tempo i biegłem nie oglądając się na rywali – mówił nam z uśmiechem.

Biegł lekko, swobodnie, z uśmiechem niemal nieschodzącym z ust. Gdy mijałem się z nim był na 37 kilometrze. Wyciągnął rękę, przybił piątkę, życzył powodzenia i popędził w kierunku mety. Kilka minut później pojawił się drugi w stawce Dominik Grządziel, ale on wyraz twarzy miał już całkiem inny. Widać było wysiłek i zmęczenie. Warto jednak zauważyć, że i zawodnik Attiqa pokonał trasę w czasie poniżej 3 godzin (2:58:44).

Bartosz Gorczyca finiszował z przewagą blisko 7 minut nad Dominikiem Grządzielem (Attiq) oraz prawie 10 nad Tomaszem Koczwarą.

Na piątym miejscu uplasował się Robert Faron, który dzień wcześniej zdeklasował rywali w IV Biegu Narciarskim Tropem Wilka na dystansie 10 km. – Trochę mnie te narty kosztowały zdrowia i sił, na maratonie czułem zmęczenie, ale... i tak jestem bardzo zadowolony – przyznał zawodnik Salco Garmin Treamu.

– Ja teraz prawie nie biegam, zimą koncentruję się właśnie na nartach, a mimo to byłem piąty, na końcówce wyprzedziłem jednego rywala i poprawiłem czas z ubiegłego roku. Jest więc całkiem nieźle – powiedział Robert Faron.

Najszybsza wśród kobiet była w maratonie Paulina Wywłoka (3:28:58), choć... rywalizacja mogłaby się skończyć inaczej, gdyby nie fatalna pomyłka Iryny Masnyk. Ukrainka biegła na pierwszym miejscu, ale na 27 kilometrze, na rozwidleniu tras maraton/30 km, skręciła w lewo i popędziła w dół, na końcówkę "trzydziestki". Zorientowała się, gdy zobaczyła tabliczkę "Meta: 2 km". Zawróciła, wdrapała się z powrotem, ale straciła kilkanaście minut i motywację do walki. Skończyła maraton na 7 pozycji.

A triumfatorka, Paulina Wywłoka, finiszowała z przewagą ponad 9 minut nad Sylwią Bondarą i blisko 15 nad Natalią Mierzlikin, która na ostatnich kilometrach wyprzedziła długo biegnącą po podium Marię Domiszewską (kategoria K50).

Rodzina Domiszewskich nie opuszcza jednak Cisnej z pustymi rękami. Na najwyższym stopniu podium (nie pierwszy zresztą raz w tym biegu) stanął bowiem syn pani Marii, Ignacy. Zdecydowanie wygrał towarzyszącą maratonowi Bieszczadzką Dychę w czasie 34'04". Równie dużą przewagę nad rywalkami miała w biegu na 10 km Elżbieta Witek (44'39”).

Od początku istnienia Zimowego Maratonu Bieszczadzkiego organizatorzy zostawiają jego uczestnikom pewną furtkę. Jeśli ktoś nie jest jeszcze gotowy na maraton, a może jest mu za ciężko na pełnym 44-kilometrowym dystansie, jeśli nie jest to tzw. „jego dzień” albo pokona go choroba lub kontuzja – może skrócić dystans i przebiec 30 km. Jest stworzona taka klasyfikacja, choć nieoficjalna i nienagradzana. W tym roku skorzystało z tej możliwości 27 osób, najlepsze czasy uzyskali Wojciech Lipa (2:28:11) i Paulina Chlebińska (3:41:48).

Osiąganiu dobrych, często życiowych rezultatów w IV Zimowym Maratonie Bieszczadzkim sprzyjała bardzo dobrze przygotowana trasa biegu. To zasługa współpracującego od kilku lat z Fundacją „Bieg Rzeźnika” i nadzwyczaj przyjaznego biegaczom w Bieszczadach (czego nie można powiedzieć o władzach Bieszczadzkiego Parku Narodowego) Nadleśnictwa Cisna.

Przez kilka dni przed imprezą leśnicy i ich ciężki sprzęt odśnieżali trasę, ubijali leżący na niej śnieg. Trasa była dzięki temu znacznie szybsza. Swoje zrobiła też pogoda, było ciepło, kilka stopni powyżej zera (w ub. roku było pięknie i słonecznie, ale tak mroźno, że woda zamarzała przy nalewaniu do kubków na punktach).

Pełne wyniki: TUTAJ

* Wywiad z Bartoszem Gorczycą już wkrótce na www.FestiwalBiegowy.pl

Piotr Falkowski

zdj. autor, Paweł Kosin, Katarzyna Wajman, Katarzyna Żórawska

Polecamy również:


Podziel się:
kochambiegacnafestiwalu
kochambiegacwpolsce