Biegi Górskie w Szczawnicy: Maraton Ambasadora z niespodziankami

 

Biegi Górskie w Szczawnicy: Maraton Ambasadora z niespodziankami


Opublikowane w pt., 09/05/2014 - 12:34

Końcem kwietnia odbyła się już druga edycja Biegów Górskich w Szczawnicy, z ultramaratonem, maratonem i biegiem na dystansie niecałych 6 km w programie. Ja wybrałem tę drugą konkurencję.

Relacja Łukasza Mikulskiego, Ambasadora Festiwalu Biegowego w Krynicy-Zdrój.

Kiedy maratończycy jeszcze spali, koledzy ultrasi już szykowali się do startu, który nastąpił o 4 nad ranem. Ale, ale... mieli do przebiegnięcia ok. 94 km więc im wcześniej tym lepiej. My ruszyliśmy wraz z mżawką przechodzącą w deszcz o 9:00 rano, tak jak ultrasi z nad Grajcarką. Trasa poprowadziła nas wzdłuż Grajcarka, by dalej Aleją Zdrojową wbiec na żółty szlak prowadzący w kierunku Schroniska nad Bereśnikiem i dalej Dzwonkówki. 

Zaraz po opuszczeniu asfaltu i kocich łbów sytuacja zmieniła się diametralnie. Ciężko było iść nie mówiąc nawet o bieganiu. I to nie żadna wina organizatora. Po prostu padający deszcz zmienił gruntową ścieżkę w wielką rynnę błota. Osoby próbujące biec realizowały zasadę „jeden krok do przodu, dwa do tylu”, co z resztą można zaobserwować na załączonym materiale filmowym. Całe szczęście, że przynajmniej mżawka ustała. 

Na wywłaszczeniach, których zdarzyło się kilka po drodze na Dzwonkówkę ścieżka się rozszerzała i tam można było coś potruchtać. Wreszcie Dzwonkówka, na której skręciliśmy w prawo w kierunku Przełęczy Przyszlop, jednego z najwyżej położonego ciągle zamieszkałego osiedla górskiego w Beskidzie Sądeckim. 

Tuż za Przełęczą rozpoczęły się podbiegi najpierw na Kubę, potem Rokitę by wreszcie zmierzyć się z chyba najtrudniejszym podbiegiem na trasie całego maratonu – Skałką. Szczęściarzami byli Ci, którzy mieli ze sobą kijki. „Bezkijkowcy”, w pozycji dość mocno zgiętej, wspinali się zakosami, oczywiście ze względu na wszędobylskie błoto. 

Szczyt Skałki znawców topografii Beskidu Sądeckiego ucieszył, bowiem dalej szlak już praktycznie po „względnie” płaskim terenie prowadził w kierunku Schroniska na Przehybie, gdzie zlokalizowany był pierwszy punkt odżywczy. Rodzynki, orzeszki ziemne, banany, pomarańcze, drożdżówki, izotoniki, woda i to wszystko do woli. Punkty odżywcze zorganizowane na medal.

Można było biec dalej... w kierunku Radziejowej mijając po drodze Wielką Przehybę, Złomiste Wierchy i Małą Radziejową. Na tym odcinku podłoże zdecydowanie się poprawiło... Można było biec.

Polecamy również:


Podziel się:
kochambiegacnafestiwalu
kochambiegacwpolsce