Biegowy Potop Szwedzki w cieniu historii: Kalmaru i mamy-biegaczki [WYNIKI, ZDJĘCIA]

 

Biegowy Potop Szwedzki w cieniu historii: Kalmaru i mamy-biegaczki [WYNIKI, ZDJĘCIA]


Opublikowane w wt., 01/10/2019 - 19:53

Svartbäcksmåla to ośrodek sportowy położony w lesie koło Nybro, miasteczka nieopodal historycznego Kalmaru. To 80 kilka kilometrów od portu w Karlskronie, do którego przybywają z Gdyni promy Stena Line. Szwedzi uprawiają tam zwykle biegi narciarskie i na rolkach, a z biegania - raczej biegi na orientację, które w tym kraju są szalenie popularne i w których Skandynawowie są światową potęgą.

Zarządcy Svartbäcksmåla bardzo chętnie użyczyli jednak swego terenu biegaczom z Polski. Dzięki temu wrześniowa, druga w tym roku odsłona Biegowego Potopu Szwedzkiego, odbyła się po raz pierwszy na pięknych leśnych trasach. Blisko 200 uczestników przypłynęło w nocy z niedzieli na poniedziałek gigantycznym promem „Spirit” należącym do Stena Line. Ten właśnie przewoźnik jest od kilku lat organizatorem Biegowych Potopów Szwedzkich. Trasy wytycza, znakuje i pomiar czasu zapewnia ekipa Festiwalu Biegów.

„Było pięknie! Cudowna, świetnie oznakowana, bez możliwości zgubienia się trasa, znakomita pogoda i prześliczny, a nade wszystko niemal sterylnie czysty las” – taką opinię słyszeliśmy na mecie od wielu biegaczy, kończących rywalizację na dystansie 5, 10 lub 15 kilometrów. Po raz pierwszy osobną konkurencją był marsz z kijami nordic walking długości 5 km. I właśnie w gronie maszerujących poznaliśmy najbardziej niesamowitą „human story” tego wyjazdu: historię Danuty Oleśkiewicz.

Pochodzącej z Białej Podlaskiej 35-letniej warszawiance przemaszerowanie trasy zabrało ponad godzinę, ale na mecie została przywitana burzą oklasków, bo jest pod koniec 2 miesiąca ciąży! Dopiero jednak chwilę później Danusia zdradziła nam, że to jej... ósma ciąża!

– Ale urodziłam tylko jedno dziecko, 3-letnią w tej chwili Oliwię. Pozostałe sześć straciłam w początkowym okresie ciąży – wyznała. I dodała: – Dlatego teraz lekarze zabronili mi kategorycznie biegania, pływania czy roweru. Mogę tylko spacerować. Choć więc kilka miesięcy temu zapisując się na Potop zgłosiłam się do biegu na 15 km, zmieniłam go na marsz – opowiadała.

Biegowa historia Danuty jest bardzo ciekawa. – Zaczęłam na poważnie biegać 3 lata temu, po urodzeniu Oliwii. Wcześniej straciłam już dwie ciąże. Widziałam, że wiele kobiet po macierzyństwie zarzuca swoje marzenia, zakopuje się tylko w dom. Gdy moja córeczka przyszła na świat, ja postanowiłam być dla niej i innych kobiet dowodem, że dziecko i rodzina nie wykluczają pasji, życiowych przyjemności, marzeń. Bieganie ratowało mi także głowę, gdy potem traciłam kolejne ciąże: pomagało odzyskać równowagę, pozwalało uciec od myślenia o nieszczęściu. Roniłam na przełomie pierwszego i drugiego miesiąca, obecnie jestem pod koniec 2 miesiąca ciąży, więc ten krytyczny moment przekroczyłam, najgorsze chyba już za mną.

– Naśmieszniejsze jest to, że na początku września przebiegłam półmaraton w Pile będąc już w ciąży - tyle że o tym nie wiedziałam! Dziwiłam się tylko, że byłam strasznie zmęczona, było mi tak gorąco, że aż musiałam polewać się wodą na trasie, czego nigdy jeszcze nie robiłam. Po kilku dniach dowiedziałam się o ciąży i od razu zrezygnowałam z zaplanowanego tydzień później Biegu Lechitów w Gnieźnie, którym miałam zwieńczyć swoją Koronę Półmaratonów Polskich – opowiadała nam Danuta Oleśkiewicz.

Bezkonkurencyjni w „nordiku” byli państwo Stańczakowie, z tym, że... pani Grażyna „dołożyła” mężowi Stanisławowi ponad 2 minuty!

Po kijkach - przyszła pora na bieganie. Gwiazdą wrześniowego Potopu był doskonały ultras Rafał Kot, czyli  Góral z Mazur, bo choć mieszka i trenuje w Szczytnie, rewelacyjnie radzi sobie na długich górskich trasach. W tym roku wygrał już blisko 10 biegów, a największe wrażenie zrobiły na wszystkich triumf i doskonały rekord trasy w Biegu 7 Szczytów 240 km w Lądku-Zdroju. Zajął też dobre 6 miejsce w bardzo silnej stawce Biegu 7 Dolin 100 km na 10 TAURON Festiwalu Biegowym w Krynicy.

W Szwecji Rafał Kot wybrał oczywiście dystans najdłuższy (15 km), który jednak był dla niego jak krótka przebieżka. Najpierw zatem przebiegł bardzo spokojną „dyszkę” w towarzystwie niżej podpisanego, potem nieco szybszą „piątkę” już sam, a gdy ukończył regulaminowe 15 km, postanowił dokręcić, jeszcze szybciej, kolejne pięć! Wtedy też spotkał zamykającą trasę naszą koleżankę Jagodę, której pomógł zbierać oznakowanie.

20 km rozbiegania z narastającą prędkością miało już jakiś treningowy sens w kontekście zbliżającego się udziału w najdłuższej Łemkowynie (150 km) i przede wszystkim najważniejszego startu w sezonie - MŚ w biegu 24H we francuskim Albi.

Rafał Kot był pod wrażeniem miejsca, imprezy i organizacji. – Zwrócę uwagę przede wszystkim na dwa aspekty: rewelacyjne jedzenie na promie i nową trasę, pod której jestem dużym wrażeniem. Spodziewałem się, że szwedzki standard będzie na wysokim poziomie, ale okazał się jeszcze wyższy niż sobie wyobrażałem - powiedział nam podczas powrotnego rejsu do kraju.

Trasa jest bardzo urozmaicona, pagórkowata, dość wymagająca, zwłaszcza dla „asfaltowców”, których wśród uczestników Potopu, zdaje się, nie brakuje. Na pewno poczuli ją w nogach. Trasa jest też doskonale przygotowana i utrzymana, nawet jeśli ostatnio lało tutaj solidnie, to i tak nie rozmiękła i nie było błota. Znakomicie ją też oznakowaliście (za oznaczenie tras i pomiar czasu odpowiadał Festiwal Biegów - red.), nie było szans, żeby się zgubić – wychwalał imprezę Rafał Kot.

Nie ścigając się, gwiazda wrześniowego Potopu pozostawiła laury zwycięzców uczestnikom imprezy. Najlepsi na 15 km okazali się Agnieszka Konkel oraz Kamil Jeremicz, który oczarował towarzystwo nie tylko bardzo szybkim tempem 4:04/km, ale też efektownym przebraniem. – Już prawie październik, czyli niemiecki Oktober, postanowiłem więc pobiec w przebraniu za Bawarczyka – wyznał.

Na dystansie 10 km pasjonującą walkę o zwycięstwo stoczyli dwaj koledzy. – Trochę bolał mnie łeb po nocnej dyskotece w czasie rejsu do Szwecji – wyznał ze śmiechem 20-letni Szymon Gumkowski. – Biegliśmy razem, gadaliśmy i dopiero na ostatnim kilometrze postanowiliśmy to rozstrzygnąć. Byłem minimalnie lepszy – skwitował. 4 lata starszego Krzysztofa Białkowskiego wyprzedził na finiszu o 2,5 sekundy.

Rewelacyjnie pobiegła Marta Szenk. Bydgoszczanka dotarła do mety jako trzecia open, po wspomnianych kolegach z Pomorza.

Na „piątkę” - znów ogromne wrażenie zrobił Patryk Jończyk. Chłopak z Gdyni ma 12 lat. Był już na Potopie rok temu, zajął wtedy trzecie miejsce z czasem 22:52, wygrał z ojcem o pół sekundy. Teraz poprawił się we wszystkich aspektach: przybiegł drugi, osiągnął rewelacyjny czas 20:39, a tacie „dołożył” już ponad pół minuty! Jacek Błasiak musiał się mocno napocić, by obiegać nastolatka na samiusieńkim finiszu: wygrał z Patrykiem o zaledwie 3 sekundy!  

Na podium znów stanęli obaj, bo Andrzej Jończyk finiszował trzeci. Bieg kobiet na najkrótszym dystansie wygrała kolejna bydgoszczanka, Sylwia Sikora.

Grzybowy potop szwedzki. Bieganie, piękne lasy i super zabawa!

Po biegach przyszła pora na tradycyjny, turystyczny aspekt wyprawy za Bałtyk. Pobliskie miasto Kalmar zrobiło na biegaczach duże wrażenie. Czuć tam mocno historię, nie brakuje XVII-wiecznych zabytków. Z zamku i otaczających wałów roztaczała się przepiękna, podkreślona słoneczną pogodą, panorama, w luterańskiej katedrze przy rynku zwracały uwagę niespotykane u nas kącik zabaw dla dzieci i tęczowa flaga rozłożona przed ołtarzem.

A że 5 października w Kalmarze przypada Kanelbulledagen, czyli Dzień Bułeczki Cynamonowej, kawa i rzeczony przysmak były obowiązkowym punktem wycieczki do centrum Kalmaru położonego na wyspie Olandia, zwanej Wyspą Słońca lub Wiatrów. Podstawione przez Stena Line autokary zawiozły nas tam 6-kilometrowym mostem Olandzkim, z którego podziwialiśmy efektowne widoki na Cieśninę Kalmarską. Polecamy bogatą dokumentację fotograficzną w GALERII na naszym portalu, zarówno z wycieczki, jak i biegania w Svartbäcksmåla.

Pełne wyniki: TUTAJ

Naprawdę było warto! Jeśli udało nam się kogoś oczarować i zachęcić na bieganie i zwiedzanie w okolicach Kalmaru, niech wybierze się z nami już za kilka tygodni. Kolejny, ostatni już w tym roku Biegowy Potop Szwedzki, odbędzie się 7 listopada.

Zapisy już trwają, zajrzyjcie TUTAJ, zachęcamy! Stena Line i Festiwal Biegów zapraszają!

Piotr Falkowski

zdj. autor, Kamila Laskowska


Polecamy również:


Podziel się:
kochambiegacnafestiwalu
kochambiegacwpolsce