„Było dobrze”. Zimowy ŁUT Ambasadorki [ZDJĘCIA]

 

„Było dobrze”. Zimowy ŁUT Ambasadorki [ZDJĘCIA]


Opublikowane w pon., 25/02/2019 - 09:37

Każdy szanujący się ultras wie, czym jest Łemko. Był kilka razy, lub chce być. Październikowy bieg na kilku różnych dystansach słynie z ton błota, dbałości o zawodnika i pięknych tras Beskidu Niskiego i Bieszczad. W 2019 r. organizator postanowił zrealizować pierwsze Łemko zimowe - Łemkowyna Winter Trail, w którym udało mi się wziąć udział.

Trasa miała pierwotnie mieć 41 km, ale coś nie mam szczęścia tej zimy przebiec pełnego zakładanego dystansu, bo to już kolejny bieg od początku roku, który został skrócony. W tym przypadku nie ze względu na kopny śnieg, ale wiatrołomy. Wyszło trudne, bardzo trudne, przynajmniej dla mnie, 35 km, z ponad 1400 m przewyższenia.

Zaczynaliśmy z urokliwego Iwonicza-Zdroju podejściem pod Suchą Górę, by przez Mogiłę zbiec na 7. kilometrze do Rymanowa. Zaraz za Iwoniczem czekał nas przedsmak tego, z czym zmagaliśmy się potem przez praktycznie całą dalszą trasę – oblodzony zbieg. Tylko, że tam było jeszcze względnie łatwo, bo nogi dobrze pracowały.

Po ok. 3 km kolejna niespodzianka –konkretny skok przez strumień. Niektórzy korzystali z oblodzonej rurki, przerzuconej między brzegami, inni ruszyli w krzaczory wzdłuż brzegu w poszukiwaniu węższego przejścia.

W Rymanowie czekał nas kawałek asfaltem i zaczęły się pierwsze solidne podejścia. Na pierwszej ekspozycji – niespodzianka. Panowie z miejscowego klubu biegacza częstujący wiśniowymi procentami. Brawo Finisz Rymanów! Grzech było nie skorzystać dla rozgrzewki!

Za 10. kilometrem zastaliśmy pierwszy, obfity i pełen żywiołowych wolontariuszy punkt żywieniowy na Przymiarkach.

Po wrzuceniu czegoś na ząb i kilku łykach gorącej herbaty można było ruszać dalej – długi odcinek asfaltu w dół w kierunku Bałucianki zachęcał do rozwinięcia prędkości. Do czasu, aż niedaleko początku wsi okazało się, że szeroki pas oblodzonego asfaltu okazał się fatalny w skutkach dla zawodniczki, która chwilę przed nami, jak się potem okazało, złamała na nim dwie kości w nodze…

"Lodowyna". Doświadczona ultraska podjęta z trasy przez LPR. Czeka na operację

Widok tego wypadku mocno skierował naszą uwagę na to, po czym biegniemy. Kilkoro ludzi zatrzymało się, by jej pomóc, my pobiegliśmy w kierunku wsi, gdzie się okazało, akurat stacjonowali strażacy, zaalarmowani natychmiast ruszyli na pomoc.


Polecamy również:


Podziel się:
kochambiegacnafestiwalu
kochambiegacwpolsce