Bytomski Bieg Mikołajów - chcieć to móc [ZDJĘCIA]

 

Bytomski Bieg Mikołajów - chcieć to móc [ZDJĘCIA]


Opublikowane w ndz., 04/12/2016 - 09:43

Bytomski Bieg Świętych Mikołajów to impreza, która z roku na rok przyciąga coraz większą liczbę uczestników. I to mimo coraz większej liczby biegów mikołajkowych oraz właściwie bez reklamy. Nikt nie rozdaje w pakiecie mikołajkowych czapeczek a jednak wszyscy biegną w strojach Mikołajów. Nie ma nawet medali. A jednak biegacze są…

Bytomski bieg to pewien fenomen. W dobie, kiedy organizatorzy prześcigają się w kompletowaniu coraz bogatszych pakietów, projektowaniu wymyślnych koszulek i oryginalnych medali, tutaj forma pozostaje prosta i niezmienna. Za to sprawdza się doskonale.

10 zł opłaty startowej to kwota symboliczna. W dodatku w całości jest przeznaczona na cel charytatywny, dla Wspólnoty Burego Misia (www.buremisie.org.pl). Nikt tutaj nie zarabia, za to wiele osób daje coś z siebie. W pakietach czekają numery startowe i chipy. Tak, impreza ma profesjonalny elektroniczny pomiar czasu. Perfekcyjnie zabezpieczone jest też zaplecze: dla biegaczy udostępnione zostały pomieszczenia Parafii pw. Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny.

Są też szatnie, depozyt, toalety i biuro zawodów w ciepłej sali, gdzie można poczekać aż do startu i schronić się po biegu. Co więcej, jest gorąca herbata i kawa, bez ograniczeń i nie na żadne kupony z pakietu. Są ciastka, pierniczki i drożdżówki a do tej sporo miejsc siedzących. Są warunki do tego, by po biegu razem świętować.

Start biegu na Rynku miasta to też gratka. Trasa prowadzi uliczkami starówki, co ma swoje plusy i, niestety, minusy. Zawodnicy, zwłaszcza przyjezdni (a tych nie brakuje!), mogą zobaczyć zabytkowe ulice Bytomia. Niestety, są one kręte i w większości pokryte kostką brukową, co biegaczom nie służy. Niezadowoleni z kostki brukowej byli zwłaszcza kijkarze, dla których w tym roku po raz pierwszy przygotowano odrębną kategorie i klasyfikację. To też przyciągnęło spore grono miłośników maszerowania z dwoma kijami.

– Przyjechaliśmy tu pierwszy raz, ale bardzo się nam podoba. Spędziliśmy miło i aktywnie czas na świeżym powietrzu, teraz bawimy się dalej – mówili państwo Bogusława i Zygmunt Kurpet, których do Bytomia ściągnął właśnie marsz nordic walking.

Skusiło się na niego także inne małżeństwo. Ewa i Dariusz Różewiczowie przyjechali aż z Tychów: – Maszerowało się świetnie. Bardzo fajna trasa, chociaż dla kijkarzy była trochę trudna. Była kostka brukowa i ciężko się pracowało rękami. Właściwie to w ogóle się nie pracowało, bo kije się ślizgały albo wchodziły w szczeliny. Ale poza tym trasa fajna, bo sporo z górki, pod górkę… Było urozmaicenie – oceniła Ewa Różewicz, która w klasyfikacji zajęła wysokie drugie miejsce. – Tylko rywalizacja była „bardzo uczciwa” i momentami wyglądała jak „biegaj z kijkami” – przyznała zawodniczka, nawiązując do nieuczciwego zachowania kilku osób. – Ale ogólnie jesteśmy z tej imprezy zadowoleni. Doskonale zorganizowana.

Z oceną zgadzali się wszyscy przepytani przez nas zawodnicy. Wielu wraca tutaj co roku, jak Jan Hańczur i spora część Miechowickiej Grupy Biegowej. – Jestem drugi raz. Było bardzo dobrze, fantastycznie. Jest świąteczny klimat, wspaniała atmosfera. To taki bieg na luzie, nie na czas – powiedział nam Jan. – Dobrze, że pogoda dopisała, bo gdyby była gorsza, to kostka brukowa byłaby straszna a trasa niebezpieczna.

Najszybciej z kostką brukowa bytomskiej starówki poradził sobie Kamil Bezner, który dystans 4,8 km pokonał w czasie 16:06. Wśród pań najszybsza okazała się Jessica Grzenia (20:45). Pełne wyniki – TUTAJ.

KM 


Polecamy również:


Podziel się:
kochambiegacnafestiwalu
kochambiegacwpolsce