Ciekawe przypadki Artura Jabłońskiego. Cel – czwarte zwycięstwo w B7D 64 km!

 

Ciekawe przypadki Artura Jabłońskiego. Cel – czwarte zwycięstwo w B7D 64 km!


Opublikowane w sob., 31/08/2019 - 08:02

Zawsze dzwoniąc do Artura Jabłońskiego wiemy, że będzie to udana rozmowa. Od pierwszego sygnału połączenia w tle rozbrzmiewa melodia z legendarnego „Studia S-13”, przypominając słynne wędrówki radiowych dziennikarzy po polskich stadionach…

Trzykrotny zwycięzca Biegu 7 Dolin na 64 km jest nieco zdziwiony naszym telefonem. – Wiesz, że nie lubię rozgłosu – mówi na wstępie. 

Może i pochodzący z Hrubieszowa zawodnik nie lubi mówić o sobie i swoim bieganiu, ale przemawiają za nim wyniki. W ostatnich latach zdominował on Bieg 7 Dolin na dystansie 64 km. Od 2015 roku startował na trasie z Rytra do Krynicy-Zdroju aż cztery razy, trzykrotnie wygrywając. Paradoksalnie, swoje „najgorsze” miejsce, czyli drugie, zajął biegnąc w Krynicy najszybciej (5:42:05). W bogatym CV ma też reprezentowanie kraju na Mistrzostwach Świata w Trailu.

Biegów Artura nie da się opisać słynną łacińską maksymą „veni, vidi, vici”. Za jego startami zawsze stoją ciekawe historie. Potrafi się zgubić i w porę odnaleźć, utrzymać prowadzenie biegnąc z kamykiem w bucie. Albo spóźnić na start… a i tak wygrać.

– Najlepiej wspominam bieg z 2016 roku, bo wiązał z dosyć porządną rywalizacją. Biegł z nami Węgier Csaba Nemeth, który miał w dorobku wygraną i rekord trasy na 100 km w Krynicy. Po 20 km przejąłem prowadzenie. Mimo dwóch pomyłek nawigacyjnych i wyciąganiu kamyka z buta, wygrałem ze sporą przewagą. Byłem dobrze przygotowany do tamtego biegu – wspomina Artur Jabłoński.

Mało brakowało, a w zeszłym roku Artur w ogóle by nie wystartował. Mimo... że przyjechał do Krynicy.

– To był taki bieg z debetem, bo zaspałem na start jakieś 15 minut. Uratował mnie jednak regulamin biegu - start indywidualny. Zrobiłem dwa skłony i pobiegłem. Tak na szybko, bez rozgrzewki, choć oczywiście mogłem sobie na to pozwolić z racji wybieganych kilometrów – opowiada Artur.

– W Piwnicznej wiedziałem, że do pierwszego zawodnika z listy startowej mam 5 minut straty, czyli już w praktyce prowadzę, bo wystartowałem kwadrans po czołówce. Nastąpiło rozluźnienie, cieszyłem się biegiem... Przed samym deptakiem dogoniłem jednego zawodnika. Zapytałem się czy to on startował jako pierwszy, ale okazało się, że był przed nim ktoś jeszcze. Zrobiłem przebieżkę i wygrałem... o kilkanaście sekund (klasyfikacja według czasu netto, podgląd czasów "na żywo" - red) – relacjonuje zawodnik i trener Dream Run.

W 2017 roku Artur miał szansę wygrać Bieg 7 Dolin na 64 km, po raz trzeci z rzędu i ustrzelić biegowego hattricka. Wtedy jednak lepszy okazał się Miłosz Szcześniewski, który ustanowił zresztą rekord trasy - 5:37:46.

– Od hotelu Wierchomla miałem bolesne skurcze. Pod górę to już było chodzenie. Nie wiedziałem nawet czy ukończę, ale jakoś dobrnąłem do mety – wspomina zdrowotną batalię z organizmem Artur, choć wcale tak źle nie było. – W Piwnicznej miałem ponad 5 minut przewagi nad Miłoszem, ale przy schronisku on mnie doszedł. Chciałem jeszcze się ścigać, ale mięśniowo już nie byłem w stanie.

38-letni biegacz w tym roku wraca na TAURON Festiwal Biegowy, żeby walczyć o swoją czwartą wygraną. Przyznaje jednak, że nie jest w życiowej formie. Stawia na doświadczenie.

– Lata robią swoje, ale nie ma też co ukrywać, że bardziej zajmuje mnie dziś szkolenie biegaczy. Mam mało czasu na swoje treningi, do tego też rzadko biegam w górach. Ale nie ukrywam, że będę walczył i postaram się zwyciężyć. Nie jest ze mną jeszcze tragicznie (śmiech) – mówi Artur Jabłoński.

– Mam jakiś bagaż doświadczeń. Ostatnio mogłem nawet wygrać Chudego Wawrzyńca (53 km), bo długo biegłem na drugim miejscu i miałem 100 metrów do straty do lidera, ale zgubiłem trasę na jakieś sześc kilometrów przed metą...

Dla wszystkich, którzy w tym roku zadebiutują na dystansie 64 km, mała rada od mistrza.

– Uważam, że sama trasa nie jest trudna, ale ma długie zbiegi. Podbiegi też potrafią zmęczyć. Trzeba dobrze rozłożyć siły, bo można odpaść mięśniowo. Na początku, gdy jeszcze jest euforia startowa, a ciało wypoczęte i jest chłodno, mamy wymagające podejście pod Prehybę. Nie warto tam szarżować, tylko oszczędzać siły. Od Piwnicznej słońce będzie już wyżej i zaczną się schody. Zwłaszcza, że zbiegamy tam przez cztery czy pięć kilometrów, a później czekają nas kolejne wzniesienia. Nie raz przy Wierchomli nogi odmawiały współpracy… – opisuje Artur Jabłoński.

Kto zostanie zwycięzcą Biegu 7 Dolin na dystansie 64 km? Przekonamy się w sobotę 7 września. Pierwsi zawodnicy ruszą na trasę o godzinie 6:30. O 8:00 ruszą zawodnicy spóźnieni - mamy nadzieje, że ta ostatnia fala już się nie przyda naszemu rozmówcy!

Zwycięzcy Bieg 7 Dolin 66 km / 64 km / TAURON Ultramaratonu:

  • 2018: Artur Jabłoński ( 5:56:43) i Katarzyna Solińska (6:43:56)
  • 2017: Miłosz Szcześniewski (5:37:46) i Martyna Kantor (6:31:57)
  • 2016: Artur Jabłoński (5:41:38) i Katarzyna Winiarska (6:56:50)
  • 2015: Artur Jabłoński (5:58:37) i Olga Łyjak (7:17:24)
  • 2014: Papp Gergely ( 6:01:32) i Natalia Tomasiak (7:34:14)
  • 2013: Bartosz Gorczyca (5:57:53) i Małgorzata Szydłowska (7:37:09)
  • 2012: Jakub Gajda (7:01:00) i Joanna Garlewicz (7:59:20)

RZ


Polecamy również:


Podziel się:
kochambiegacnafestiwalu
kochambiegacwpolsce