Darek Strychalski dotarł do Poznania! Dla Asi! [ZDJĘCIA]

 

Darek Strychalski dotarł do Poznania! Dla Asi! [ZDJĘCIA]


Opublikowane w wt., 27/01/2015 - 11:33

O charytatywnym biegu Darka na dystansie ponad 500 km w 9 dni usłyszałem jeszcze przed jego wyruszeniem z Łap. Ku mojej radości, meta była w Poznaniu. Od razu pomyślałem, że trzeba będzie się choć na chwilę dołączyć i wesprzeć go na ostatnich kilometrach.

Udało się to zrobić w Kostrzynie. Darek choć zmęczony na rynku, gdzie zarządzony został krótki postój, chętnie pozował do zdjęć i z uśmiechem odpowiadał na pytania. Humor go nie odstępował.

Relacja Grzegorza Urbańczyka

Biegliśmy sporą grupa liczącą ok. 25 biegaczy. Tempo biegu Darka oscylowało w okolicach 5:30/km. Czyli całkiem żwawe, jak na osobę, która w nogach miała już pokonanych ponad 480 km.

W śród biegaczy wyraźnie wyczuwało się atmosferę jedności i braterstwa. Każdy pilnował by nic nikomu się nie stało. Co jakiś czas dołączali do grupy kolejni biegacze. Można było także zaznać wsparcia od mijanych ludzi, którzy pozdrawiali uczestników tego charytatywnego biegu.

Kilometry ubywały, a my zbliżaliśmy się do mety. Dobrze wszyscy znali te tereny. Wbiegliśmy w las otaczający poznańską Maltę. Można było wyczuć rosnące emocje, które zaraz miały eksplodować. Przed nami została praktycznie ostatnia 2 km prosta, na końcu której widać było biały namiot lodowiska gdzie zlokalizowano metę biegu. Gdy powiedzieliśmy Darkowi, że tam właśnie zaraz zakończy swój bardzo długi wysiłek, zobaczyliśmy ulgę na jego twarzy.

Wbiegamy na metę. Są kibice. Wszyscy bija brawo. Jest także Asia, dla której Darek pokonał ten ogromny dystans. Wręcza mu kwiaty i ściska. Piękny widok… Po licznych wywiadach, zdjęciach i podziękowaniach wszyscy zostają zaproszeni na spotkanie, które ma się odbyć następnego dnia. Tam też byłem.

Spotkanie z Darkiem podsumowujące cały 9-etapowy i 500-kilometrowy bieg odbyło się w przytulnej salce konferencyjnej zaprzyjaźnionej ze Zwycięzcą kancelarii prawnej. Na prezentowanych zdjęciach można było zobaczyć jak wyglądał cały bieg, od początku do końca. Organizatorzy opowiadali jak wyglądały poszczególne etapy przedsięwzięcia, z kim biegli i spotykali się. Często i chętnie oklaskiwano bohaterów wydarzenia.

Jak się dowiedzieliśmy, założony cel przez Darka został zrealizowany w ponad stu procentach. Wymaganą kwotę zebrano nawet z nawiązką. Pierwsza podopieczna Fundacji Strychalskiego będzie mogła już wkrótce poddać się wyczekiwanej operacji. Oboje wstępnie planują jeszcze w tym roku razem pobiegać, co będzie z pewnością swego rodzaju klamrą spinającą to, czego Dariusz Strychalski się podjął.

Zapytałem Darka czy ma jeszcze jakieś plany na ten rok. Oto co odpowiedział.

– Chcemy zorganizować kolejny charytatywny bieg, podczas którego przebiegniemy przez wszystkie województwa Polski. Poruszać się będziemy po spirali. Zaczniemy w czerwcu w Gdańsku, a skończymy w Warszawie. Oprócz tego przedsięwzięcia, mam zamiar wystartować w Finlandii w Rovaniemi w 150 Arctic Winter Race. Jest to bieg z saniami, na których będziemy wieźli ekwipunek wymagany przez organizatorów. Kolejny start zaplanowałem w pierwszej edycji Ecotrail Oslo na dystansie 80 km. Najważniejszym dla mnie startem w tym roku będzie ultramaraton w Himalajach.

Bieg z Łap nie mógłby się odbyć bez wsparcia przyjaciela Darka - Mikołaja. Wspomagał go jadąc samochodem, wioząc niezbędny sprzęt i prowiant, wspierał mentalnie w realizacji ambitnego celu.

– Tym razem nie przebiegłem nawet kilometra. Trochę mnie to męczyło, ale wiedziałem jakie jest moje zadanie. Byłem swojego typu łącznikiem. Ludzie do mnie dzwonili, pytali gdzie jesteśmy i kiedy mogą się dołączyć. Jadąc za Darkiem samochodem widziałem tych wszystkich, którzy pokonywali z nim kilka, kilkanaście a nawet kilkadziesiąt kilometrów. Biegacze, którzy dołączali się byli wspaniali, w pełni zaangażowani w to co robią. Często musiałem się powstrzymywać, by się nie rozkleić. Obserwowałem jak człowiek dla człowieka może być naprawdę ważny. To dawało mi ogromnego kopa i utwierdzało w tym, że to co robimy, jest słuszne – opowiadał Mikołaj.

Darek mówił, że podczas całej wyprawy prawie nie spał. Nie wie czy było to związane z nerwami czy ze zmęczeniem. Mimo to dał radę pokonać kilkaset kilometrów. Gratulujemy mu po raz kolejny! Wierzymy, że wszystkie jego plany zostaną zrealizowane. Wszak dla Darka nie ma rzeczy niemożliwych! Udowodnił to w Badwater, potwierdził w Poznaniu...

Grzegorz Urbańczyk

Polecamy również:


Podziel się:
kochambiegacnafestiwalu
kochambiegacwpolsce