Delfinki nie gryzą. Spartan Race Super [ZDJĘCIA]

 

Delfinki nie gryzą. Spartan Race Super [ZDJĘCIA]


Opublikowane w ndz., 02/08/2015 - 08:38

Krynica-Zdrój, 1 sierpnia, 8:15 rano. Podchodzę na przystanek sprawdzić rozkład. Pierwszy busik do Czarnego Potoku za pół godziny. No tak, sobota. Pozostaje wracać po samochód albo odpalić z buta. Którędy na Spartan Race? - zadane z przejeżdżającego samochodu po angielsku pytanie wyrywa mnie z tego dylematu. Jakaś para z dwójką małych dzieci. Próbuję objaśnić drogę, choć sam nie znam szczegółów. A nie podwieźlibyście mnie? - pytam. Nie robią problemu.

Relacja Kamila Weinberga

Węgrzy? - dopytuję. Nie, Czesi! Od razu przechodzę na moją czesko-słowacko-polską mieszankę, po co męczyć słowiańskich sąsiadów angielskim. Ten dialekt mi się dziś jeszcze nie raz przyda, o czym napiszę dalej. Patryk jest weteranem Spartan Race, startuje w pierwszej fali z elitą, rodzina mu kibicuje. Pytam, czy ich latorośle wystartują w spartańskich biegach dziecięcych. Nie będzie im się chciało... - odpowiadają. Na miejscu idziemy razem do rejestracji i życzymy sobie nawzajem powodzenia.

Rozglądam się po strefie startu-mety. Podchodzę kilka razy na stok Jaworzyny, by porobić zdjęcia ze startu męskiej i damskiej elity i pierwszej fali open. Zaliczam przy okazji solidną rozgrzewkę. Ta ściana budzi szacunek, a podobno mamy ją pokonać w różnych konfiguracjach trzy razy...

Spartan Super to nie bułka z masłem, szczególnie dla takiego jak ja debiutanta w tego rodzaju zawodach. Średni dystans spartański (są jeszcze krótszy Sprint i dłuższy Beast) to około 13 km w trudnym, górskim terenie, z 20 lub więcej przeszkodami. Startujący to ciekawa mieszanka crossfitowców, biegaczy oraz ludzi łączących różne aktywności fizyczne. Elita to sportowcy specjalizujący się w biegach przeszkodowych, trenujący specyficznie pod tę specjalizację. A dziś wśród tysiąca kilkuset podobnych pozytywnych świrów stoję ja - bardzo amatorski górsko-asfaltowy biegacz z pewnym doświadczeniem wspinaczkowym, po prostu lubiący się ruszać i próbować nowych wyzwań.

Organizatorzy nie zapominają o rocznicy Powstania Warszawskiego, inicjując wspólne odśpiewanie Mazurka Dąbrowskiego. Niektórzy zawodnicy biegną zresztą z tej okazji w biało-czerwonych opaskach na rękach.

Wreszcie godzina 10:00, moja pora startu. Arooo! - przy akompaniamencie spartańskich okrzyków ostro ruszamy pod stromy stok. Nawet nie próbujemy biec, szybszy marsz jest bardziej efektywny, może tylko czołówka biegnie. Trzymam się w górnej połowie stawki i przesuwam się do przodu. Przed szczytem w prawo, skip przez rozłożone opony i znowu ostro w górę. Wreszcie zbieg, tu mogę pokazać co potrafię, zyskuję dużo miejsc.

Skok przez stóg siana. Trzy ścianki do pokonania dołem-górą-środkiem, potem czwarta, trochę wyższa, do przeskoczenia. I od razu równoważnia po wbitych w ziemię palikach. Trzeba sadzić spore kroki, lecę szybko, spadam na trzy paliki przed końcem. 30 burpees czyli delfinków - karniaków. Dla niezorientowanych: pompki z wyskokiem do góry. Dobrze, że sporo ćwiczyłem ten nieodłączny element Spartan Race. Ale zyskane na zbiegu miejsca idą się...

Teraz toczenie opon. Cztery razy lekką albo dwa razy ciężką. Wybieram to drugie. Żebyśmy zbytnio nie odpoczęli, zaraz następna ciekawa przeszkoda. Czołganie po błocie i kamieniach pod zasiekami z kolczastego drutu, na całkiem długim odcinku. Kamienie gryzą od spodu, drut od góry. Jak w tym wierszu Gałczyńskiego o wakacjach - komary z góry, mrówki z dołu, czy jakoś tak to szło. Przynajmniej zimne błotko przyjemnie chłodzi całe ciało. Fajne wakacje.

Chwila podbiegu i pierwszy małpi gaj. Przejście wisząc na rękach po "tramwajowych" uchwytach. Łapy nie zdążyły wyschnąć. Walczę dzielnie, ale lewa ubłocona dłoń ześlizguje się i spadam trzy uchwyty przed końcem. Zgadnijcie, jakie ćwiczenia muszę wykonać i ile...

Polecamy również:


Podziel się:
kochambiegacnafestiwalu
kochambiegacwpolsce