„Deszcz był niejako afrodyzjakiem”. 4. Gliwicki Półmaraton [ZDJĘCIA]

 

„Deszcz był niejako afrodyzjakiem”. 4. Gliwicki Półmaraton [ZDJĘCIA]


Opublikowane w ndz., 22/10/2017 - 19:49

Prognozy pogody dla Gliwic były bezlitosne: ulewny deszcz w niedzielę. Choć wydawało się to nieprawdopodobne, bo cały czas było ładnie, w niedzielę pogoda faktycznie się zepsuła a tuż przed startem zaczęło padać. Zawodnicy czwartej edycji Gliwickiego Półmaratonu docierali do mety przemoczeni jakby właśnie wyszli z basenu. Ale nikt nie narzekał, bo emocje były naprawdę gorące.

Zwycięzcą biegu został Mykhaylo Iveruk, któremu pokonanie półmaratonu po mokrej trasie zajęło 1:11:26. Drugie miejsce zajął Marcin Ciepłak (1:12:15) a jako trzeci do mety dotarł Adam Jamiński (1:12:24). Wśród pań najszybsza była Vita Poteriuk (1:22:36). Podium dopełniły Ewa Kucharska (1:23:37) oraz Agnieszka Kuzyk (1:25:11). W towarzyszącym biegu na dystansie 10 km triumfowali Rafał Formicki (37:12) oraz Kasia Golba (41:25) a w nordic walking na tym samym dystansie Bogdan Cyrus (1:04:43) oraz Dorota Smolarczyk (1:09:59).

Łącznie w imprezie wzięło udział ponad 1600 osób. Wśród nich byli stali bywalcy, górscy biegacze, których do Gliwic przyciągnął organizator, czyli Fundacja Bieg Rzeźnika, a także debiutanci. Magda i Ireneusz Kasperek pokonali dzisiaj swój pierwszy półmaraton: – Dlaczego? Bo mąż się rok temu umówił z kolegą, że dzisiaj przebiegniemy półmaraton i tak zrobiliśmy – śmiała się na mecie Magda.

– Wybraliśmy Gliwice też dlatego, bo jesteśmy reprezentantami firmy, która ma tutaj obok siedzibę. No i jesteśmy z Zabrza, więc to był najbliższy półmaraton. Biegło się bardzo dobrze, byłoby idealnie, gdyby nie deszcz – podsumowała Magda, mąż był odrobinę innego zdania: – Deszcz? Deszcz był niejako afrodyzjakiem – stwierdził przewrotnie. – Za to strasznie nam się podobały strefy kibiców. Pierwsza klasa! Organizacyjnie też super. To nasza pierwsza połówka, ale startowaliśmy w wielu biegach i mamy pewne porównanie.

O porównaniu z pewnością może mówić Marcin Domański, który w Gliwicach „zaliczył” wszystkie dotychczasowe połówki: – Oczywiście jestem tutaj czwarty raz. Przez te lata zmienia się tylko pogoda, bo organizacyjnie nie trzeba już nic poprawiać. Jest dobrze. Do tej pory było zawsze ciepło i słonecznie, tym razem przez cały tydzień była dobra pogoda a w godzinie startu lunęło. Ale i tak było pięknie – ocenił. – W tym roku biegłem rekreacyjnie z rodziną, prowadząc na 2:30. Plan wykonaliśmy, także jest ok.

W biegu innych prowadziła dzisiaj też Viola Paul: – Dzisiaj byłam pacemakerem na 2:20. W tym sezonie zrobiłam już to, co chciałam, czyli Koronę Maratonów i postanowiłam poprowadzić w Gliwicach moich znajomych na taki czas, jaki chcieli. Prawie się udało. Mój partner dociągnął wszystkich na 2:20 a ja zabrałam ostatnią dziewczynę, która nam osłabła w końcówce i straciłyśmy minutę. Ale jestem bardzo zadowolona, że mogłam komuś pomóc – cieszyła się zawodniczka. – W Gliwicach biegłam trzeci raz, bo kiedy był pierwszy półmaraton… jeszcze nie biegałam. Zadebiutowałam w drugiej edycji biegu. Dlatego to dla mnie sentymentalna impreza. Oceniam ją bardzo dobrze, chociaż wiele osób mówiło, że brakowało tabliczek z kilometrami. Owszem, były kilometry napisane na asfalcie, ale nie wszyscy je widzieli.

O innym mankamencie do poprawki mówił Marcin Domański: - Na starcie nie ma wyraźnego podziału zawodników biegnących półmaraton, dychę i idących z kijami. Powstaje lekki chaos, zwłaszcza, że start jest dość wąski. Tutaj apel do organizatorów, żeby może jakoś oddzielić starty i będzie idealnie – podsumował. Podobną opinię można było usłyszeć też od innych zawodników.

KM


Polecamy również:


Podziel się:
kochambiegacnafestiwalu
kochambiegacwpolsce