"Dojrzała i wiele zrozumiała" - trenerka Iwona Krupa o Ewie Swobodzie. Młoda mistrzyni sprintu zaczyna trudny sezon

 

"Dojrzała i wiele zrozumiała" - trenerka Iwona Krupa o Ewie Swobodzie. Młoda mistrzyni sprintu zaczyna trudny sezon


Opublikowane w pt., 10/05/2019 - 07:20

W najbliższy weekend w Jokohamie odbędą się 4 Mistrzostwa Świata Sztafet. W Japonii wystartuje blisko 30-osobowa reprezentacja Polski, którzy wystartują w sztafetach 4x100 m, 4x400 m i mieszanych 2x2x400 m. W składzie jest m. in. niespełna 22-letnia Ewa Swoboda, tegoroczna halowa mistrzyni Europy z Glasgow w biegu na 60 m.

W sierpniu ubiegłego roku, po półfinałowym biegu na 100 metrów, w którym prysły marzenia o medalu, niespodziewanie powiedziała w wywiadzie coś, co zabrzmiało jak zamiar zakończenia kariery. Na szczęście, po przemyśleniu zarzuciła ten pomysł i… postanowiła wziąć się do roboty. Zrozumiała, że sam talent to za mało, od pewnego poziomu sportowego „dar boży” wymaga wsparcia ciężką pracą. W znacznym stopniu zmieniła podejście do życia i sportowej kariery.

– Co się stało z  Ewą? Wydoroślała? – pytamy Iwonę Krupę, trenerkę Ewy Swobody.

– Raczej dojrzała. Dojrzała życiowo i dojrzała sportowo. Zrozumiała, ile sport dla niej znaczy i że warto mu poświęcić dużą część życia i czasu.

– Ma pani duży udział w tych zmianach?

– Nie wiem. Trudno mi powiedzieć (śmiech). Ewa zawsze lubiła to co robi, zwłaszcza, że były efekty. Ale od 2 lat było kiepsko. To był dla nas trudny czas. Ale był to też czas wyciszenia, refleksji i zatrzymania się na chwilę. Myślę, że na to wszystko miał wpływ także początek jej kariery, kiedy Ewa przez 7 lat wygrywała, poprawiała rekordy życiowe, biła rekordy Polski i oczekiwania wobec niej były coraz większe. Każdy pytał: „jak dzisiaj Swoboda pobiega?”, „jaki rekord znowu wykręci?” i tak dalej. Nie każdy sportowiec wytrzymuje taka presję. I wydaje mi się, że ten okres 2 lat był Ewie bardzo potrzebny. Właśnie na zmiany.

– A nie było tak, że po tej serii sukcesów i rekordów, na fali uwielbienia i ogromnej popularności, Ewie Swobodzie uderzyła do głowy woda sodowa?

– Nieee… myślę, że raczej Ewa nie poradziła sobie z presją otoczenia. Bo treningowo przez te 2 lata było wszystko znakomicie. Tyle że przychodziły starty i… coś nie wychodziło. To nie  było tak, że ona nagle przestała chcieć pracować i trenować, poczuła się gwiazdą. Nie. Po prostu przyszło takie załamanie: kurczę, na treningach wychodzi wszystko, biegam szybko, a na zawodach nie  mogę!

– A kto Ewie wytłumaczył, że czas dojrzeć i jak mówiła pani na początku - zmienić podejście do sportu?

– Nikt. Ona sama. To był czas, w którym Ewa zrozumiała co chce robić, dotarło do niej, że pewne sprawy musi wyrzucić z głowy, pozbyć się problemów i… teraz jest bardzo dobrze. Starty halowe pokazały, że oprócz formy fizycznej była też doskonale przygotowana pod względem psychicznym. Znakomicie radziła sobie z presją, bez względu na to, z kim startowała. Czy obok niej stała Marie-Josée Ta Lou, czy Dafne Schippers To jest właśnie ta „czysta głowa”: nie mam problemów, wiem do czego dążę, wiem czego chcę. I tyle!

– Zaimponowało mi też, że Ewa przez cały, długi halowy sezon wytrzymała na wysokim poziomie, nawet jeśli po kapitalnym biegu w Karlsruhe przyszedł w pewnej chwili drobny „zjazd”…

– To było w Toruniu, ale ten „zjazd” był spowodowany chorobą, bo Ewa wróciła z Karlsruhe zakatarzona, w Łodzi pobiegła jeszcze na, że tak powiem, „bombie chorobowej”, natomiast w Toruniu totalnie się rozłożyła. I to było przyczyną słabszego wyniku. Ja uważam, że jeżeli Ewa wytrzymała w tak wysokiej dyspozycji cały sezon halowy, bo przecież zakończyła go złotym medalem HME, to plan treningowy, który realizujemy, moje założenia i droga, którą kroczymy, są prawidłowe.

– Letni sezon zaczynacie wcześnie.

– Tak, sezon na otwartym stadionie dzieli się na kilka części. Zaczynamy teraz mistrzostwami świata sztafet w Jokohamie, po dwutygodniowym obozie w Soczi. Drugą ważną imprezą dla Ewy będą Młodzieżowe Mistrzostwa Europy w Szwecji, w sierpniu – Drużynowe Mistrzostwa Europy, Mistrzostwa Polski i kończymy najważniejszymi – Mistrzostwami Świata w Katarze, na przełomie września i października. To będzie bardzo długi sezon.

– Jak przygotować tyle szczytów formy?

– To będzie bardzo trudne. Nie chcę robić założeń, na co stać Ewę w tym nietypowym sezonie. Ja nigdy nie odpowiadam na pytania, jak sezon halowy przełoży się na rezultaty w sezonie letnim. Sport to nie matematyka, to nie jest koncert życzeń. Tutaj jest człowiek i wszystko musi się zgrać, przede wszystkim zdrowie, żeby przyszły wyniki. Jak będzie zdrowie – to będzie cała reszta, trzymajcie zatem kciuki!

rozmawiał  Piotr Falkowski

zdj. Marek Biczyk PZLA


Polecamy również:


Podziel się:
kochambiegacnafestiwalu
kochambiegacwpolsce