ExTERMYnator: Krzysztofowie power! [ZDJĘCIA]

 

ExTERMYnator: Krzysztofowie power! [ZDJĘCIA]


Opublikowane w ndz., 28/06/2015 - 08:57

W kalendarzu miłośników błotnych przeprawówek pojawiła się dziś nowa pozycja - rozlewiska Warty w okolicy uniejowskich term stały się areną biegu ExTERMynator. Leczniczą borowinową kąpiel na dystansie 9 kilometrów zafundowała uczestnikom zawodów Geotermia Uniejów we współpracy z kompleksem basenowo-termalnym, władzami miasta i I Dywizjonem Lotniczym Leźnica Wielka.

Tradycyjny wystrzał armatni rozpoczynający wszystkie uniejowskie biegi dziś... nie wypalił, przez co start, zaplanowany na 10:30, opóźnił się kilka minut. Sądząc po opiniach zawodników, samych zawodów z pewnością nie można jednak nazwać niewypałem. Ale zacznijmy od początku...

Żeby nie było zbyt nudno, autorzy trasy już po stu metrach od startu wykąpali 127 biegaczy w pierwszym rowie z wodą. Po krótkim odcinku przez łąki nastąpił ciąg dalszy sanatoryjnych zabiegów, tym razem z jeszcze większym udziałem błota - i tak przez kilka kilometrów. Po pokonaniu tej bagnistej przeprawy pierwsi spod mostu wyłonili się dwaj utopcy.

Spod grubej warstwy błota dopiero z bliska dało się rozpoznać ich twarze. Było to dwóch Krzyśków: Krygier i Bałatka. Zgrabnie pokonali równoważnię, wspinaczkę na kontener, śliski zeskok i ściankę, by po raz ostatni wbiec do rowu. Z dużą stratą za nimi zaczęła się pojawiać reszta stawki - w tym pierwsze bagienne rusałki - która po wyjściu z rowu i przebiegnięciu parkingu stopniowo znikała w lesie. Tam uczestnicy zostali jeszcze przeczołgani przez krzaki, zwalone drzewa i wąską rurę.

Przebywszy drugą połowę trasy, dwaj liderzy w niezmienionej kolejności zanurzyli się w oczyszczających wodach Gangesu... tzn. Warty, i po pokonaniu ostatniego podbiegu zameldowali się na mecie w czasach odpowiednio 55:14 i 55:41. Trzecie miejsce zajął ich imiennik, Krzysztof Nowosielski (56:33). Najszybszą kuracjuszką błotnego spa została Anna Włoch (1:10:07), przed Pauliną Biernasiak (1:11:57) i Bogusławą Ozimek (1:13:26). Pełne wyniki znajdziecie w festiwalowym KALENDARZU IMPREZ.

Była to jednak kuracja wymagająca niemałego wysiłku. Najszybszy pacjent, miejscowy zawodnik Geotermii Uniejów Krzysztof Krygier, odebrał medal na leżąco i jeszcze długo nie mógł się podnieść. Rewelacyjna trasa - powiedział po odzyskaniu sił - jeszcze więcej walki i czołgania niż na Bitwie o Łódź, najgorzej było w bagnie przy Lawendowej Termie! Większość trasy współpracował z drugim Krzyśkiem, dopiero pod koniec mu uciekł.

Równie entuzjastycznie wypowiadała się o trasie najszybsza z pań, Anna Włoch z Wojskowej Akademii Technicznej. Dla niej najtrudniejszym odcinkiem nie było mokradło, lecz las z powalonymi drzewami. Panowie podczas biegu byli dżentelmenami - dodała. Zwycięstwo w biegu przygodowym dorzuciła do całkiem sporej kolekcji swoich miejsc medalowych z zawodów na różnych dystansach, w tym na lekkoatletycznej bieżni.

Dla jej kolegi z uczelni Tomka Sołczykiewicza (5. miejsce) był to pierwszy bieg z przeszkodami, choć wcześniej startował już w górskich ultrabiegach, w tym w Rzeźniku Ultra. To zupełnie innego rodzaju wysiłek, nie da się porównać, ale dzisiejsza trasa była bardzo ciężka z wyjątkowo trudnymi naturalnymi przeszkodami, brawa dla organizatorów! - podsumował.

Wśród uczestników nie zabrakło zagranicznych gości. Wyścig ukończyła sześcioosobowa wycieczka Kanadyjczyków. Był to dla nich pierwszy przygodowy bieg w Polsce, choć niektórzy startowali wcześniej w podobnych - jeden z nich np. ukończył słynnego Tough Muddera. ExTERMynator był jednak dla niego trudniejszy. - It should be called "swamp race"! - zakończył gość z Kanady. Zupełnie nowe doświadczenie było to natomiast dla Jeremy'ego, od dawna mieszkającego w Polsce Anglika z Geotermii Uniejów. - Dotąd biegałem tylko po asfalcie, teraz było trochę niebezpiecznie, ale bardzo fajnie - powiedział prawie doskonałą polszczyzną.

Na własnej skórze trasę przetestowali organizatorzy - Włodek Chajdas i dyrektor biegu Wojtek Jakubowski. Ubłoceni jak wszyscy, na mecie nie kryli zadowolenia. Pogoda dopisała, dużo kibiców, trasa ekstremalna ale dobrze zabezpieczona, zawodnicy sobie nawzajem pomagali - jeszcze zdyszanym głosem, ale jednym tchem wyliczył Włodek. Wojtek dotarł chwilę później, gdyż po drodze pomógł dobiec na metę kontuzjowanej współzawodniczce. Coś nie tak ze stopą? - ratowniczka troskliwie zapytała poszkodowaną. Z głową też! - odparła Arleta, kryjąc ból pod szerokim uśmiechem...

Nagrody dla najlepszej damskiej i męskiej trójki zapewnił wojskowy partner imprezy i są one równie ekstremalne, jak sam bieg: skok na spadochronie z instruktorem, zabawa w tunelu aerodynamicznym i lot na paralotni, oczywiście też z instruktorem. Organizatorzy zapowiadają kolejne edycje. Sądząc po opiniach zawodników, pojawił się nowy ważny punkt na błotno-biegowej mapie Polski.

Kamil Weinberg

Polecamy również:


Podziel się:
kochambiegacnafestiwalu
kochambiegacwpolsce