Francis Obikwelu dla FestiwalBiegów.pl: „Biegam dla przyjemności, dla kibiców. Miałem fenomenalną karierę!”

 

Francis Obikwelu dla FestiwalBiegów.pl: „Biegam dla przyjemności, dla kibiców. Miałem fenomenalną karierę!”


Opublikowane w pt., 29/03/2019 - 08:09

Urodził się w Nigerii, ale największe sukcesy odnosił w reprezentacji Portugalii. Został wicemistrzem olimpijskim (2004, Ateny), trzykrotnie mistrzem i raz wicemistrzem Europy na 100m, zdobywał brąz Mistrzostw Świata na 200m i srebro w sztafecie 4x100 m. Sięgał też po brąz Halowych Mistrzostw Świata na 200m i złoto Halowych Mistrzostw Europy na 60m. Jego wynik 9.86 z 2004 r. do dziś jest rekordem Europy w biegu na 100m. 

W środę w Toruniu – gdzie pojawił się nieco niespodziewanie, do tego imponującego dorobku dorzucił tytuł Halowego Mistrza Świata Weteranów w biegu na 60m w kat. M40 (rocznik 1978). Znów był gwiazdą imprezy, rozdając setki autografów, pozując do zdjęć i robiąc prawdziwe show z kibicami zgromadzonymi w Arenie Toruń...

Po finale sprinterskiej rywalizacji HMŚ Weteranów udało nam się porozmawiać z Francisem Obikwelu – legendą europejskiego i światowego sprintu przełomu XX i XXI wieku.

Francis – Ty chyba nie możesz przestać wygrywać?!

Francis Obikwelu: (śmiech) Myślę, że to kwestia charyzmy i miłości do tego sportu. Zacząłem biegać nie dla medali i wyników, tylko dla radości jaką daje mi bieganie. Sukcesy przyszły później. Myślę, że kibice to dostrzegli w czasie mojej kariery i zapamiętali.

To była owacja na stojąco!

Staram się dawać radość ze swoich występów. Cieszę się, że kibice nadal chcą mnie oglądać, wspierać. Serdecznie im za to dziękuję, nawet nie wiedzą jaką sprawiają mi przyjemność! Moje sukcesy to także ich zasługa.

Skąd pomysł na start w Polsce, na HMŚ Weteranów?

Kocham lekką atletykę. Cieszę się każdą chwilą na bieżni, także po zakończeniu kariery. Długo nie byłem w Polsce, ale tak się składa, że mój kuzyn ożenił się z Polką i mieszka teraz w Krakowie, więc postanowiłem wpaść w odwiedziny, a przy okazji wystartować.

W Toruniu jestem pierwszy raz, ale jestem zachwycony tym miastem, szybką bieżnią, kibicami, halą, samą organizacją mistrzostw. Może nie byłem dziś w najwyższej formie (w finałowym biegu kat. M40 Francis pobiegł w czasie 6.90 sek., w karierze biegał najszybciej 6.53 sek. - red.) ale wystarczyło to do złota.

Jak dziś wspominasz swoje zawodowe starty, swoje wyniki i ten moment, w którym zdecydowałeś się w końcu zawiesić swoją karierę?

To było po Halowych Mistrzostwach Europy w 2011 r. Jechałem na tamtą imprezę, do Paryża, z jednym celem – złoty medal pod dachem. Nie miałem jeszcze takiego. Miałem brąz MŚ, zresztą z tej samej hali z 2009 r. (hala Bercy – red.), ale czułem, że czegoś mi brakowało. Gdy wygrałem, poczułem się spełniony.

Miałem fenomenalną karierę, świetne wyniki. Trudno prosić o więcej. Ale to nie za wyniki zostałem zapamiętany, jak myślę. To właśnie za to podejście do rywalizacji, za tę radość, którą darzę bieganie. Wiesz, mnóstwo ludzi zdobywało złote medale Igrzysk Olimpijskich czy MŚ, ale dziś nikt ich nie pamięta….

Ty nie możesz się opędzić od kibiców, a nawet kolegów z bieżni – każdy chce mieć z Tobą pamiątkowe zdjęcie! (tu następuje moment, gdy niżej podpisany wyciąga telefon, choć nigdy tego nie robi, i dokumentuje spotkanie z idolem czasów młodości – red.). Ty nawet rozdajesz swój prywatny numer telefonu!

Nawet nie wiesz jak bardzo mnie to cieszy! Cieszę się chwilą, bieganiem, rywalizacją, kibicami, rozmowami z mediami… Za chwilę muszę wyjechać z Torunia, ale już wiem, że będę tęsknił.

Czy jest cokolwiek, co mogłeś zrobić lepiej w swojej przygodzie z zawodową bieżnią?

Nie. Osiągnąłem wszystko, co mogłem osiągnąć. Teraz bawię się bieganiem i z biegaczami, chciałbym, żeby byli coraz lepsi, żeby podnosili swój poziom sportowy, żeby startowali w takich imprezach, jak ta w Toruniu. Jak widzisz, jestem tu jednym z najmłodszych, bo biegają 80- czy 90-latkowie - to jest niesamowite!

Sport weterański w pełnej krasie…

Piękna idea, także dlatego, że łączy profesjonalistów z amatorami. Ci pierwsi nie muszą już na siłę sobie szukać zajęcia, bo mogą kontynuować swoją karierę – jeśli chcą, nadal mogą utrzymywać reżim treningowy, napędzać się w rywalizacji, zdobywać medale. Amatorzy mogą zaś pięknie spędzać jesień życia. Z rozmów z ludźmi wiem, że wielu zaczęło się interesować sportem dopiero na emeryturze! Ruch weterański ma ogromne zasługi dla promocji sportu i zdrowia wśród seniorów – ludzie nie odliczają już dni do śmierci, tylko realizują kolejne cele, łamią kolejne bariery. To jest piękne!

Nie skłamię jeśli Ci powiem, że startując tutaj czerpię o wiele większą radość z biegania niż w czasach zawodowych startów. Oczywiście, obciążenia treningowe są zupełnie inne, żadnej presji. Ale czuję się tutaj doceniony jako sportowiec. Zostałem przyjęty do wielkiej sportowej rodziny, w której nie liczą się miejsca, sekundy, medale, pieniądze - co było, jest i będzie najważniejsze w profesjonalnym bieganiu - a po prostu dobra zabawa, integracja...

Co robisz na co dzień? Trenujesz biegaczy?

Raczej podpowiadam jak biegać efektywniej. Jestem trenerem personalnym kierowców Formuły 1 i Formuły 3, to moja praca.

Zobaczymy Cię jeszcze kiedyś w Polsce?

Myślę, że przyjadę tu jeszcze na wakacje...

Do Krakowa?

Najprawdopodobniej...

Rozmawiał w Toruniu Grzegorz Rogowski

Zdjęcie główne: Iwona Serfain


Polecamy również:


Podziel się:
kochambiegacnafestiwalu
kochambiegacwpolsce