Grand Prix Warszawy na półmetku [ZDJĘCIA]

 

Grand Prix Warszawy na półmetku [ZDJĘCIA]


Opublikowane w sob., 16/04/2016 - 15:32

W sobotę w Lesie Kabackim rozegrano czwarty, ostatni etap przed wakacjami etap stołecznego cyklu. Wielu potraktowało bieg jako ostatni sprawdzian formy przez dużymi imprezami, które dobędą się jeszcze tej wiosny, ale i tak było ciekawie.

Pogoda dopisała. Nie sprawdziły się prognozy o opadach zachmurzeniu i deszczu. Zamiast tego było ciepło i słonecznie. Zdaniem niektórych biegaczy, było nawet za gorąco. Sprzyjająca aura przyciągnęła do lasu rzesze spacerowiczów, wiec uczestnicy zawodów musieli zachować dodatkową czujność.

Tradycyjnie o godzinie 11 jako pierwsze zmagania rozpoczęły panie. 10 minut później na trasie znaleźli się mężczyźni, którzy z dużym animuszem ruszyli w pościg. Bezskutecznie - jako pierwsza na mecie pojawiła się Ewelina Pisarek (5. miejsce Bieg Granią Tatr w 2015 r.), która zwyciężyła z czasem 39:50. Tuż za nią finiszowała Barbara Matusik, a trzecia była Sylwia Bondara.

– Biegło mi się bardzo dobrze. Zadyszka też lekka była (śmiech). W tym sezonie startuję w Grand Prix Warszawy pierwszy raz. Biegałam tu 2-3 lata temu, jednak życie i praca tak się ułożyły, że nie miałam czasu tu się pojawiać. Teraz wracam do ścigania się na Kabatach – mówiła na mecie zwyciężczyni. – Było to dla mnie dobre przetarcie przed ORLEN Warsaw Marathon. Z czasu jestem zadowolona, a to dobry prognostyk przed maratonem. Za tydzień chciałabym pobiec w okolicach 3h05'. Połamanie 3 godzin to jeszcze za duża różnica – dodała.

Wśród mężczyzn najlepszy okazał się Artur Jabłoński z wynikiem 32:26. Dla zawodnika i trenera grupy Dream Run było to trzecie zwycięstwo w trzecim starcie w Grand Prix Warszawy 2016. Drugie miejsce zajął Sebastian Polak, a trzecie Piotr Łukaszuk.

– Potraktowałem ten start treningowo. Przyznam, że miałem wielkiego lenia, ale udało mi się go przezwyciężyć. Biegło mi się ciężko. Nie chciałem mocno ruszać, bo zrobiłem krótką rozgrzewkę. Przygotowywałem się do startu zaledwie 15 minut, co jak na moje stare kości nie jest dobrym rozwiązaniem. Po pierwszym kilometrze wszedłem na swoje obroty i objąłem prowadzenie. Mój organizm czuł też wyższą temperaturę – analizował Artur Jabłoński.

– Za tydzień biegnę „dyszkę” podczas ORLEN Warsaw Marathon. Mamy ciekawą drużynę, jednak nie robię typowych treningów pod 10 km, bo przygotowuję się pod Wings For Life World Run. Za dwa tygodnie chcę być w czubie biegu w Poznaniu. Liczę, że narzucę tempo 3:40 min/km – mówił po biegu Artur Jabłoński.

Zdaniem organizatorów, tegoroczna edycja rozgrywana w całości w Lesie Kabackim należy do udanych.

– Frekwencja dopisuje. Dziś wystartowało blisko 300 zawodników. Mieliśmy też piękna pogodę. Formuła startu, która obowiązuje od tego roku chyba już się przyjęła. Czasami dostajemy pojedyncze pytania, czemu panie ruszają wcześniej. Ale to już się nie zmieni. Ten zabieg ma kilka zalet. Główną z nich jest to, że dzięki temu biegną mniejsze grupy i do lasu nie ruszają wszyscy na raz – mówi Alina Sakwa organizatorka imprezy.

Kolejny bieg w ramach Grand Prix Warszawy dopiero 17 września. Do końcowej klasyfikacji liczonych jest minimum 5 z 8 startów. Za zajęte miejsca biegacze otrzymują punkty - za wygraną jest 100 oczek, drugie miejsce to 99 punktów, a za setne miejsce - 1 punkt.

RZ


Polecamy również:


Podziel się:
kochambiegacnafestiwalu
kochambiegacwpolsce