Grand Prix Warszawy z ciekawym uczestnikiem. „Ile można biegać normalnie?”

 

Grand Prix Warszawy z ciekawym uczestnikiem. „Ile można biegać normalnie?”


Opublikowane w sob., 14/09/2019 - 16:38

Pokaz kuglarskich umiejętności oraz niespodziewane zwycięstwa w szóstym etapie Grand Prix Warszawy. Cykl wrócił po wakacyjnej przerwie. Biegacze zdążyli się stęsknić.

Choć na Kabatach biegi rozgrywane są cyklicznie od 1990 roku i widziano tu już wiele, to takich cyrkowych sztuczek jeszcze nie było. W tłumie wyróżniał się uczestnik, który podczas biegu przerzucał trzy pomarańczowe piłeczki. Te sprawnie tańczyły w powietrzu, wędrując z ręki do ręki. Fachowo trik ten nazywa się kaskada.

Na biegającym sztukmistrzu dystans 10 km nie zrobił specjalnego wrażenia, do mety dotarł w nieco ponad trzy kwadranse. Zresztą na koncie ma też maratony i półmaratony, także pokonane z żonglowaniem piłeczkami.

– Ile można biegać normalnie? Tacy biegacze jak ja wpadają w pułapkę. Mój najlepszy czas w maratonie to 3h11’. Pomyślałem czy warto to jeszcze podkręcać, łamać trójkę. Mam 56 lat i uznałem, że warto zrobić coś innego – mówił nam na mecie pan Jarosław Widomski.

– Moim hobby było żonglowanie. Zobaczyłem, że biegając ręce wykonują ruch zbieżny do żonglowania. Dlaczego więc tego nie połączyć? Zabawa przy tym jest przednia! Czuje się jakbym leciał, i to podwójnie! – dzielił się wrażeniami stołeczny biegacz.

Jednoczesne bieganie i żonglowanie cieszy się sporą popularnością na świecie. Co więcej, rozgrywane są nawet mistrzostwa świata w tzw. „jogglingu”. Istnieją też rekordy Guinnesa (2:50:12 w maratonie – red). W Polsce jednak mało kto chce łapać za piłki czy maczugi. Uczestnik Grand Prix Warszawy doliczył się zaledwie sześciu kolegów po fachu, którzy w naszym kraju parają się tą trudną sztuką. Liczy jednak, że to się zmieni.

– Nauka żonglowania wymaga trochę czasu. Nic nie przyjdzie od razu, choć są ludzie wyjątkowo uzdolnieni. Wypracowanie takiego sposobu biegu i żonglowania, by piłki spadały nie częściej niż raz na kilometr, zajęło mi ze trzy miesiące. Robię to już od dwóch lat. Ostatnio przebiegłem półmaraton w Aleksandrowie i miałem tam wynik 1:44:35 – dodał nasz rozmówca.

Sam bieg rozpoczął się od minuty ciszy. W ten sposób uczczono pamięć dwóch doświadczonych biegaczy, którzy byli stałymi uczestnikami Grand Prix Warszawy, a którzy odeszli w ostatnim czasie. Wspominano m.in. Jana „Ułana” Niedźwiedzkiego. Tradycyjnie jako pierwsze na trasę wyruszyły panie, a dziesięć minut później panowie.

Chociaż przez większość dystansu stawce przewodziła trójka zawodniczek, najlepsza okazała się Monika Nawrat z czasem 39:25, która wyprzedziła liderkę cyklu Anne Sawicką (39:40) i Martę Jusińską (40:47).

– To był bardzo dobry bieg. Pogoda super! Dziewczyny też trzymały się równo, dopiero na 7. kilometrze zaczęłyśmy się tasować. Między nami zrobiły się większe odległości – relacjonowała zwyciężczyni.

– Bardzo lubię tu wracać. To był mój piąty start, więc jeszcze jeden będę chciała zaliczyć, żeby powalczyć o miejsce w klasyfikacji końcowej (pod uwagę branych jest sześć najlepszych występów - red). Jutro mam kolejny start, ale tym razem na 5 km, więc to było dobre przetarcie – dodała Monika Nawrat, dla której to jest pierwszy sezon startów na warszawskim Ursynowie.

W biegu mężczyzn, pod nieobecność faworytów Artura Jabłońskiego i Sebastiana Polaka, zwyciężył Jędrzej Josypenko, z rezultatem 34:52. Choć startuje on od lat na Kabatach, to była to dopiero jego druga wygrana. Zawodnik grupy Dream Run wyprzedził Pawła Białego (35:22) i Marka Primika (35:27).

– Bardzo tęskniłem za Kabatami. Ten cykl ma to do siebie, że czy wiosną czy jesienią, biega się tu bardzo fajnie. Głównie ze względu na atmosferę i płaską trasę. Cieszę się z pierwszego miejsca, ale wiem, że ta wygrana to głównie zasługa tego że nie ma Artura i Sebastiana. Tak pewnie bym zamykał podium – mówił po biegu zwycięzca, który przygotowuje się do startu w Maratonie Berlińskim.

Na zwycięzców oprócz pucharów czekał słoik miodu.

Kolejny, przedostatni już etap Grand Prix Warszawy odbędzie się 5 października.

RZ


Polecamy również:


Podziel się:
kochambiegacnafestiwalu
kochambiegacwpolsce