Indie: Biegacze błagali o pieniądze na bilet

Miniony weekend nie był najszczęśliwszy dla maratończyków.

W Amsterdamie panowała nietypowa pogoda, a wilgotność przekraczała 90%. W tych warunkach faworyt trasy nie tylko nie wygrał, ale nawet nie dobiegł do mety. Rekordzista trasy i jej trzykrotny zwycięzca tłumaczył swój słabszy start właśnie pogodą.

W Pekinie dla odmiany pobiegli tylko miłośnicy sportów ekstremalnych. Poziom pyłu zawieszonego, a właściwie jego cząstek o średnicy 2,5 mikrometra, został przekroczony kilkanaście razy i realnie zagrażał biegaczom i wszystkim innym, którzy musieli wyjść tego dnia z domu.

Indyjski Bangalore Half Marathon okazał się za to biegiem na orientację i dostarczył zawodnikom z czołówki zupełnie niecodziennych wrażeń. Na prowadzeniu znajdował się Suresh Kumar Patel i dwóch innych utytułowanych zawodników indyjskich, niestety zamiast zmierzać do mety, pobiegli za samochodem prowadzącym. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby jego kierowca nie pomylił trasy. Biegacze nabrali podejrzeń dopiero, gdy w przewidywanym czasie nie znaleźli się na mecie.

Na tym ich przygody się nie skończyły. Organizatorzy nie wzięli na siebie odpowiedzialności za błąd i pozostawili biegaczy samym sobie. Pechowi półmaratończycy byli zmuszeni do proszenia przypadkowych przechodniów o pieniądze umożliwiające im zakup biletu na metro.

- Nie mieliśmy żadnych pieniędzy przy sobie. Musieliśmy błagać przechodniów o 20 rupii na bilet. Mieliśmy szczęście, że pomogli nam poranni biegacze i pokazali, jak dojść do metra - powiedział dziennikarzom The Times of India jeden z zagubionych zawodników.

Na głównej trasie też nie obyło się bez kłopotów. Oznaczenia wprowadziły w błąd zdobywcę trzeciego miejsca. BC Tilak przebiegł dodatkowo 1 km.

Indyjskie media zwróciły uwagę, że gwarancją biegu po właściwej trasie, było jedynie trzymanie się wozów transmisyjnych lokalnych stacji telewizyjnych.

IB

Źródło: The Times of India

fot. www.tybrdo.cz