Indoor Track Run – zawody jak żadne inne! [ZDJĘCIA]

 

Indoor Track Run – zawody jak żadne inne! [ZDJĘCIA]


Opublikowane w ndz., 17/01/2016 - 13:25

Zawody jak żadne inne, unikatowe w skali Polski! – tak mówili uczestnicy halowej imprezy Indoor Track Run w hali łódzkiego RKS-u. Miały one rangę Otwartych Halowych Mistrzostw Województwa Łódzkiego Amatorów. W sobotę 16 stycznia biegacze z Łodzi i nie tylko mieli okazję pościgać się na dystansach nieolimpijskich: 60, 300, 600, 1000 i 3000m. A wszystko to dzięki trenerowi i organizatorowi biegów Radosławowi Sekiecie (time4s.pl), który we współpracy ze stowarzyszeniem Rajsport Sieradz Active Team zorganizował pierwsze takie zawody w hali dla amatorów.

Impreza zbiegła się w czasie z pierwszym porządnym atakiem zimy w tym roku. Może dlatego prawie setka uczestników stawiła się w hali Rudzkiego Klubu Sportowego na południowym przedmieściu Łodzi, by uniknąć biegania po śnieżnej ciapie. A może przyszli oni po to, by spróbować czegoś nowego? Tak by wynikało z ich wypowiedzi – amatorom zdecydowanie brakuje możliwości sprawdzenia się na krótszych dystansach, więc jak pojawia się okazja, należy z niej skorzystać.

– Specjalnie przyjechałyśmy z koleżanką się sprawdzić – powiedziała Aleksandra z Sieradza. Kiedyś obie trenowały lekką atletykę, obecnie więcej czasu poświęcają treningowi ogólnorozwojowemu na siłowni. Zgodnie ze swoją dawną sprinterską specjalnością, Ola zwyciężyła w swojej serii biegu na 60m, rozpoczynającego całą imprezę. Wystarczyło to jednak „zaledwie” na drugie miejsce w ogólnej klasyfikacji. Być może, gdyby nie naciągnięcie mięśnia dwugłowego uda podczas biegu, jej wynik byłby jeszcze lepszy.

Równie zacięta była rywalizacja mężczyzn na najkrótszym sprinterskim dystansie. Chętnych do startu było tak wielu, że konieczne okazało się rozegranie aż czterech wyścigów. Poziom był wysoki jak na amatorów, więc nawet złamanie ośmiu sekund nie wystarczyło do zajęcia miejsca na podium.

Następnie rozegrano jeden damski i trzy męskie biegi na 1000m. Dobry wynik wywalczył sam organizator zawodów Radek Sekieta, któremu udało się złamać trzy minuty. Wziął on również udział w późniejszym biegu na 600m.

Dużo chętnych było do ścigania się na 300 m. Wśród mężczyzn na dystansie półtora okrążenia trzeba było rozegrać aż osiem serii po trzech zawodników każda, bo tyle torów posiada bieżnia w hali RKS-u. W dwóch przypadkach rywalizacja była tak zacięta, że o zwycięstwie w wyścigu decydowała fotokomórka.

Taki właśnie finisz rozegrali między sobą Filip i Szymon, klubowi koledzy z BKS Bełchatów. Myślałem, że Szymon lepiej się postara i wygra – żartował jeszcze zdyszany Filip, który sam nie był do końca pewny zwycięstwa, dopóki nie zobaczył wyniku na ekranie komputera. Chłopaki specjalizują się w sprintach i wcześniej wystartowali na 60 m.

Tym razem nie chciałem się podpalić i start rozegrałem spokojnie, byłem zamknięty na pierwszym wirażu, ale potem zobaczyłem, że reszta nie biegnie za szybko, więc wyszedłem na trzecie miejsce i chciałem je utrzymać – opowiedział po skończeniu biegu na 600 m Olek Lisowski. Na ostatniej prostej wyprzedził go jednak jeden z rywali. Pewnie gdyby nie zmęczenie wcześniejszym udziałem we... wszystkich możliwych biegach, jego wynik byłby sporo lepszy. Olek chciał do maksimum wykorzystać szansę pościgania się na zawodach w hali, która amatorom nie zdarza się często. Na koniec wystartował jeszcze na 3000 m, ale to już dla rozbiegania, jak potem powiedział.


Polecamy również:


Podziel się:
kochambiegacnafestiwalu
kochambiegacwpolsce