Iza Trzaskalska - przez Osakę do Berlina, a potem do Krynicy

 

Iza Trzaskalska - przez Osakę do Berlina, a potem do Krynicy


Opublikowane w sob., 30/12/2017 - 08:56

Izabela Trzaskalska przebojem wdarła się do czołówki biegów długich. Za sobą ma udany rok, z występem na MŚ w Londynie i poprawioną życiówką, i to o ponad 5 minut. Wkrótce w Osace powalczy o minimum na Mistrzostwa Europy w Berlinie. Jak sama ocenia miniony sezon?

To był chyba dobry rok dla Ciebie? Na krajowej liście maratonek zajmujesz drugie miejsce z wynikiem 2:29:55 (rekord życiowy). Czas ten dał Ci też drugą pozycje podczas Orlen Warsaw Marathon. No i najważniejsze - start na mistrzostwach w Londynie (23 miejsce 2:35:03).

Izabela Trzaskalska: Mijający rok był dla mnie wyjątkowo udany. Powiedziałabym nawet, że najlepszy. Wspomniany udział w Mistrzostwach Świata, do tego życiówki na 5 km czy w maratonie. Startowałam też w zawodach zagranicznych, m.in. w Ostii, gdzie zajęłam 6 miejsce w półmaratonie, czy w Korschebroich, gdzie ten udało mi się wygrać bieg na 5 km.

Nie mogę nie wspomnieć też o imprezach wojskowych. Od maja jestem żołnierzem w Centrum Szkolenia Wojsk Lądowych w Poznaniu. Zdobyłam złoty medal na Mistrzostwach Wojska Polskiego w przełajach, drugie miejsce w półmaratonie czy srebrny medal drużynowo na Wojskowych Mistrzostwach Świata w biegach przełajowych rozgrywanych na Węgrzech.

Kolejny sezon rozpoczynasz od startu kobiecym maratonie w Osace. Skąd pomysł na ten start?

To wspólna decyzja z trenerem Markiem Jakubowskim. Na początku trochę się obawiałam czy uda mi się odpowiednio przygotować do startu w Japonii, prognozy straszyły, że tegoroczna zima będzie „ostra”. Jak do tej pory było elegancko. Został już tylko niecały miesiąc. Sprawdzam pogodę i nie zanosi się, żeby popsuła moje plany. Teraz to już nawet cieszę się, że biegam maraton już 28 stycznia. Jak to się mówi, „będę miał z głowy”. Nie zakładam żeby coś poszło nie tak (śmiech).

W Osace wystartuje mało zawodniczek z Afryki czy z Europy. Nie obawiasz się trochę tego azjatyckiego, żywiołowego stylu biegania rywalek?

Przeglądałam wyniki z ubiegłego roku i masz racje, one idą mocno. Nie „czają się”. Wóz albo przewóz. Ale widzę też, że zawodniczki z elity nie mają wyśrubowanych rekordów życiowych. Fajnie by było zabrać się więc z jakąś grupką.

Jak wyglądają Twoje przygotowania do startu w Osace?

Swoje przygotowania zaczęłam już w październiku - Szklarska Poręba, Jakuszyce. Niedawno wróciłam z Wałcza. Jeszcze przed samym maratonem mamy obóz w Spale, od 6 do 19 stycznia. Zrobiłam kilka fajnych treningów, może jeszcze gdzieś wystartuje. Tak naprawdę jeszcze dwa tygodnie potrenujemy pod maraton i potem luzik ( śmiech)

Cel to ME w Berlinie?

Zdecydowanie tak. Wierzę, że już z Osaki wrócę z minimum na ME, które wynosi 2:32:30. Patrzyłam ostatnio na wskaźniki i sądzę, że na 5 000 m czy na 10 000m minimum też jest moim w zasięgu. Mężczyźni i kobiety mają duże szanse drużynowo, ale także indywidualnie, na bardzo wysokie miejsca. Nawet medalowe! Na razie chłopaki górą. Wierzę, że wkrótce dołączymy do Henia (Szosta - red.) i Błażeja (Brzezińskiego), którzy minimum już uzyskali.

A starty krajowe? Nie biegałaś jeszcze w Krynicy na Festiwalu Biegowym. Jest szansa, że zobaczymy Cie podczas którejś z konkurenci w przyszłym roku?

Niestety do tej pory nie miałam możliwości startu w Krynicy. Zawsze coś wypadło, także i w tym roku. Byłam już zarejestrowanam i to dużo wcześniej, chciałam pobiec w Życiowej Dziesiątce, ale okazało się, że w tym czasie są Mistrzostwa Wojska Polskiego w półmaratonie. Ale spokojnie, jeszcze zawitam do Krynicy. Może uda się już w przyszłym roku.

Do zobaczenia zatem. Powodzenia w Osace!

Rozmawiał Robert Zakrzewski

Polecamy również:


Podziel się:
kochambiegacnafestiwalu
kochambiegacwpolsce