"Jak nie będzie szybko, to na pewno wesoło. Ale biegniemy po zwycięstwo!" Tajskie Klopsy (Dombrowski, Leśniak i Uznański) w Drużynowym Biegu 7 Dolin

 

"Jak nie będzie szybko, to na pewno wesoło. Ale biegniemy po zwycięstwo!" Tajskie Klopsy (Dombrowski, Leśniak i Uznański) w Drużynowym Biegu 7 Dolin


Opublikowane w ndz., 26/05/2019 - 23:21

Maciej Dombrowski: – Moje przygotowania także w toku. Rozpocząłem współpracę z trenerem Iñakim de la Parrą z Meksyku, właśnie wróciłem z dwutygodniowego obozu treningowego w Norwegii, a za 4 tygodnie startuję w Lavaredo Ultra-Trail, na dystansie Cortina 48 km. Czuję się bardzo dobrze i jeśli tylko zdrowie pozwoli, powinno być fajnie. Rzeźnika w tym roku odpuszczamy, wiemy już, jak nam się z Piotrkiem biega, tym bardziej, że czasami mamy też okazję wspólnie trenować.

Piotr Uznański: – Mieszkamy obaj w Krakowie, więc mamy czasem okazję pobiegać razem. Z Kamilem kontakt jest znacznie rzadszy, ale jest pomysł, żeby na kilka dni przyjechał do Krakowa na wspólne treningi, warto by też zrobić razem rekonesans trasy Drużynowego Biegu 7 Dolin. Ja jej nie znam, jeszcze w Krynicy nie startowałem.

Maciej Dombrowski: – Ja z kolei 2 razy uczestniczyłem w Biegu 7 Dolin. W 2017, moim pierwszym roku poważnego biegania, zająłem 11 miejsce z czasem 10:32:07, zaś przed rokiem wystartowałem mocno przemęczony pracą i zwyczajnie zabrakło mi "pary", wycofałem się na 68 kilometrze. Natomiast co do współpracy na trasie... przed Biegiem Rzeźnika zrobiliśmy z Piotrkiem tylko 2 wspólne treningi, a w zawodach biegło nam się znakomicie. Komunikacja była idealna i teraz na pewno będzie tak samo. Wiadomo, że Kamil lubi sobie pożartować, ale jest profesjonalistą i podczas zawodów jest zawsze skupiony na sto procent. Mam nadzieję, że nie odleci nam jako wróżka na trasie (śmiech).

Piotr Uznański: – Obawiamy się tylko, czy nie będzie próbował wymusić na nas jakiegoś przebrania, ale zapowiadam, że będziemy obaj oponować i na nic się nie zgodzimy!

Maciej Dombrowski: – A ja wytłumaczę jeszcze nazwę naszej drużyny, czyli Thai Kjøttboller. To jest połączenie naszych trzech osobowości. Thai - bo Piotrek uprawiał boks tajski. A „kjøttboller” - to po norwesku „klopsy”: ja mieszkałem 7 lat w Norwegii, a „Klops” to po prostu Kamil. Obawialiś my się, że Kamil może chcieć przebrać nas na przykład za jakieś mięso, ale to odpada, bo ja nie jem mięsa, więc się na to nie zgodzę (śmiech). Mamy spory dystans do samych siebie, kąśliwe żarty i cięte riposty wobec siebie nawzajem są nawet mile widziane, nikt się za to nie obraża, ja osobiście bardzo sobie je cenię, bo nie można być zbyt poważnym w życiu.

Piotr Uznański: – Wszyscy w trójkę wiemy, że bieganie ma nam sprawiać przyjemność, a nie być jakimś poważnym obowiązkiem. W bieganiu jest więc także czas na żarty i luźną atmosferę. Jeśli - odpukać - coś by nie poszło i nie było szybko, to przynajmniej będzie wesoło i śmiesznie. Ale tak jak wspomniał Maciek - podczas zawodów gwarantujemy pełen profesjonalizm i sto procent skupienia. Jeśli tylko zdrowie pozwoli, to będzie w porządku.

Piotr Falkowski

fot. Jacek Deneka UltraLovers, arch. zawodników


Polecamy również:


Podziel się:
kochambiegacnafestiwalu
kochambiegacwpolsce