Jarek Piechota na 102 – (z) Piechotą po Schodach dla WOŚP [ZDJĘCIA]

 

Jarek Piechota na 102 – (z) Piechotą po Schodach dla WOŚP [ZDJĘCIA]


Opublikowane w pon., 14/01/2019 - 07:38

Prawdziwa zabawa na 102 trwała przez dziesięć godzin w łódzkim wieżowcu Orion Business Tower przy ul. Sienkiewicza, choć od głównego uczestnika z pewnością wymagała żelaznej kondycji i psychiki. Znany łódzki biegacz i trener Jarosław Piechota drugi rok z rzędu – znów dla zebrania datków na rzecz Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy – w ciągu tego czasu wbiegał schodami na 13. piętro biurowca. Podczas ubiegłorocznego Finału WOŚP „zdobył” Oriona równe sto razy. Tym razem zapowiadał próbę pobicia własnego rekordu.

Znów znaleźli się sponsorzy, którzy zadeklarowali określoną wpłatę za każde wejście Jarka. Wrzucać datki do orkiestrowych puszek mogli również biegacze wspomagający go w tym wysiłku, a także wszyscy przechodnie. Kilka firm i osób prywatnych zapewniło również aprowizację i nagrody do wylosowania dla uczestników imprezy, a także wyposażenie bohatera dnia w odzież i obuwie sportowe. Całe wydarzenie nie mogłoby się odbyć bez zaprzyjaźnionej z Jarkiem załogi Oriona.

Akcja „(z) Piechotą po Schodach” rozpoczęła się w niedzielę 13 stycznia o 9 rano. Jako jeden z pierwszych w Orionie pojawił się dobry znajomy Jarka, znakomity łódzki średnio- i długodystansowiec Tomasz Osmulski, który wraz z nim i grupką innych biegaczy dokonał pierwszych kilku wejść klatką schodową. Kiedy zakończył swoją zmianę, wyciągnęliśmy go na rozmowę.

– Czy to nowa jednostka treningowa? Raczej przerywnik od ciężkiego treningu, od przygotowań do mistrzostw Polski – opowiadał Tomek. – Wczoraj miałem dość ciężkie tempo, więc takie wchodzenie po schodach to bajka, chociaż trudy wczorajszego treningu odczuwałem dziś na schodach. A tak w ogóle to na zaproszenie Jarka pierwszy raz spróbowałem, jak to jest biegać po klatce schodowej wieżowca. Tę dyscyplinę dotąd znałem tylko z kibicowania naszemu znakomitemu Piotrkowi Łobodzińskiemu. Swoje najszybsze wejście na 13. piętro zrobiłem w minutę i 9 sekund. Nie mam żadnego porównania do innych biegaczy, ale to na pewno spory wysiłek. W pewnym momencie tak mnie odcięło, że ledwo łapałem poręcz. Po prostu praca beztlenowa na maksa. Nie wiem, jak by to wpływało na płaskie bieganie, musiałbym poczytać fachową literaturę.

– Ale nie jestem tu, by się ścigać – stwierdził. – Najważniejszy jest szczytny cel, czyli wspomożenie Jarka zbierającego pieniądze dla WOŚP. Poznałem tutaj biegaczkę, która opowiadała, że orkiestrowy sprzęt medyczny uratował życie jej dziecka. Widać, że to dobro wraca. Dlatego zupełnie nie rozumiem tych, którzy szykanują Jurka Owsiaka z przyczyn politycznych czy jakichkolwiek innych. Cieszę się, że dziś każdy może dołożyć swoją cegiełkę i organizować np. takie akcje jak Jarek, przyczyniając się co roku do bicia kolejnych rekordów w zebranej sumie środków.

– Teraz po pięciu latach od życiowego dla mnie roku 2013 czuję znów szczyt formy i chciałbym go na maksa wykorzystać – powiedział Tomasz Osmulski o swoich najbliższych planach. – Dlatego szykuję się na 15-17 lutego na halowe MP, a miesiąc później na halowe MŚ. Mam nadzieję, że dobra forma się utrzyma i będą jakieś medale.

Kolejną spotkaną przez nas znaną w łódzkim sportowym światku osobą był Grzegorz Goliński, trener sekcji boksu ŁKS Łódź. Grzesiek wspomógł Jarka Piechotę nie tylko wchodząc z nim kilkukrotnie na schody, lecz także oferując swoje treningi pięściarskie jako nagrody do wylosowania dla uczestników imprezy.

– Bieganie po schodach jest wspaniałym uzupełniającym treningiem motoryki i wydolności dla pięściarzy – stwierdził trener. – Sam jako były zawodnik trenowałem w ten sposób. Zawsze marzyłem o wysokim wieżowcu, na którym mógłbym wbiegać po schodach, więc to jest super inicjatywa Jarka. Jestem tu pierwszy raz, choć Orkiestrę wspieramy od samego początku. Za rok na pewno polecę tę akcję zawodnikom, których trenuję. Dużo treningów, które sam prowadziłem, też opierało się o biegi po schodach.

Trening z obciążeniem w postaci swojej córeczki wykonał Darek Kubiak. – Przygotowuję się do Marriott Everest Run za miesiąc, więc to będzie doskonały bodziec – przyznał ze śmiechem – a Natalka jest zadowolona, żona też, więc jest super! – Rok temu ja zrobiłam jedno wejście z dodatkowym ciężarem, bo Natalka była jeszcze w brzuszku – wspomniała jego małżonka Monika – zapoznajemy ją ze sportem od samego początku i zobaczymy, czy będzie chciała kontynuować... – A ja biegnę Marriotta indywidualnie 24 godziny – dodał Darek – i chcę poprawić ilość wejść. Poprzednio było 65, teraz dobrze by było zrobić 70, ale wszystko może się wydarzyć. Dziś, jeśli córeczka pozwoli, to chcemy z Jarkem wejść na Oriona pięć razy.

Przez pierwszą godzinę Jarek Piechota zrobił 13 wejść. Planowany półmetek, czyli 50, osiągnął około godziny 13:20, lecz wtedy już zaczęły się u niego pierwsze kłopoty ze skurczami w nogach...

Po kilkugodzinnej przerwie, do Oriona wróciliśmy ok 17:30, kiedy Jarkowi w jego akcji towarzyszyła znana ultramaratonka Agata Matejczuk, reprezentantka Polski w biegu 24-godzinnym, która niedawno spełniła także swoje górskie marzenie i ukończyła morderczy alpejski UTMB. – Jedyne schody, na jakich wcześniej trenowałam, to na autostradowym wiadukcie – przyznała – a takie bieganie to dla mnie zupełna nowość. Dziś jednak Jarek robi piękną akcję, a ja zawsze go wspieram.

Podczas wejścia nr 91, na około godzinę przed końcem, w połowie wejścia Jarka chwycił najmocniejszy jak dotąd skurcz w udzie. Sytuacja wyglądała dramatycznie. Sprawę uratowała wspomagająca go fizjoterapeutka, która przewidująco towarzyszyła mu na schodach. Fachowe rozmasowanie postawiło biegacza na nogi i choć wciąż z grymasem bólu, mógł kontynuować to i następne wejścia. Wtedy już było wiadomo, że setka pęknie.

Pękła dwadzieścia minut przed 19:00. Powitany gromkimi oklaskami swojej załogi i kibiców Jarek miał jeszcze siłe na dwa wejścia, wspierany przez niezawodną współorganizatorkę całej akcji Beatę Dembińską i dodatkowo zmotywowany stawką wielokrotnie podbitą przez sponsorów – załogi Oriona i sklepu z odzieżą sportową Natychmiastowo.pl. Po ostatnim zdobyciu klatki schodowej padł jak nieżywy na podłogę. W zwożącej go windzie musiał po raz kolejny poddać się zabiegom fizjoterapeutki. Na dole znów czekały na niego niezawodne Aniołki Piechoty, które tym razem trzymały w rękach liczbę 102...

– W ubiegłym roku głowa była przygotowana, ale złapał mnie kryzys – wspominał po krótkim odpoczynku bohater dnia. – Tym razem psychicznie byłem równie dobrze przygotowany, jak fizycznie, ale odmówiły posłuszeństwa nogi i zaczęły mnie łapać skurcze. Na półmetku przełamałem mały kryzys, lecz musiałem zwolnić. W końcówce, mimo jeszcze silniejszych skurczy, zależało mi bardzo na poprawieniu rekordu, i dzięki temu udały się jeszcze te dwa dodatkowe wejścia.

– W tym roku naszą akcję udało się znacznie szerzej rozpowszechnić medialnie, za co bardzo dziękuję dziennikarzom – dodał Jarek. – Również internetowa relacja na żywo była znacznie lepiej prowadzona, gdzie na moim fanpage'u na bieżąco wstawiano zdjęcia z opisem. Ogólnie za drugim razem pomagało mi także więcej osób... a już myślimy o trzecim! Nie chcę zapowiadać bicia kolejnego rekordu, tylko mam nadzieję, że nogi będą lepiej funkcjonować, niż dzisiaj. Cieszę się, że miałem wsparcie ludzi, którzy przychodzą na moje schodowe treningi, no i przede wszystkim pomagającej mi bez przerwy Beaty, kolegi podającego mi cały czas odżywki i koleżanki fizjo robiącej mi masaże i ratującej od skurczy. Cała ekipa spisała się na medal.

– Co do ekipy z moich treningów, to duża grupa niedługo jedzie na Marriott Everest Run do Warszawy – zapowiedział. – Niektórzy z nich dopiero dziś się przekonali, jak naprawdę smakują schody, bo normalnie nasze treningi nie trwają tak długo. Jako załoga Piechotą po Schodach wystawiamy dwie sztafety i kilka osób solo, w sumie 14 zawodników. Sam nie startuję, ponieważ już za tydzień biegnę Altus Cup w Katowicach na 33 piętro, gdzie w MP weteranów startujemy wraz z Beatą, która chce poprawić swoje zeszłoroczne 3. miejsce w kategorii. Tego samego dnia wieczorem biegnę jeszcze Dwie Wieże organizowane przez Węglokoks, gdzie jak sama nazwa wskazuje, sumowane są czasy wbiegnięcia na 20. i 22. piętro z pięciominutową przerwą.

Dla podsumowania naszej relacji trochę liczb. Po podliczeniu datków od sponsorów, uczestników akcji i przechodniów, zebrana suma wyniosła 13464,13 zł (aktualizacja 15.1.2019). Jarosławowi Piechocie przez 10 godzin towarzyszyły na schodach 184 osoby. Podczas swoich 102 wejść pokonał on 1326 pięter i ok. 40000 schodów. Brawo Jarku!

KW


Polecamy również:


Podziel się:
kochambiegacnafestiwalu
kochambiegacwpolsce