"Kilian był za mocny. Ale wszyscy mówią, że za rok tu wygram!" Bartłomiej Przedwojewski, wicemistrz Zegama-Aizkorri 2019 [WYWIAD]

 

"Kilian był za mocny. Ale wszyscy mówią, że za rok tu wygram!" Bartłomiej Przedwojewski, wicemistrz Zegama-Aizkorri 2019 [WYWIAD]


Opublikowane w ndz., 02/06/2019 - 19:50

– Na końcowym wypłaszczeniu wreszcie trochę mnie puściło, zacisnąłem zęby i poleciałem ile mogłem. I choć 2 kilometry przed metą „zaliczyłem glebę” (na szczęście nic się nie stało), udało mi się zgubić Francuza. Pędziłem „na maksa” do mety, choć muszę ci powiedzieć, że jeszcze 500 metrów przed finiszem bałem się, że nie dobiegnę! Nie mogłem uwierzyć na mecie, że doleciałem na drugiej pozycji!

Hiszpańscy czy baskijscy komentatorzy transmisji internetowej, a także spiker na mecie, mówili o Tobie bez ustanku, tylko uwielbianemu tam Kilianowi poświęcili więcej czasu. Ale straszliwie męczyli się z Twoim nazwiskiem, kaleczyli je tak, że nigdy nie domyśliłbym się, że mówią „Przedwojewski”.

Tak, wiem, mają z tym duży problem (śmiech). Na następny raz chyba im nagram filmik instruktażowy (śmiech).

W krótkiej rozmowie na mecie powiedziałeś, że czujesz się na Zegamie jak w domu.

Bo tak jest! Przyjechałem tu w czwartek, wszyscy mnie witają na mieście, zawodnicy zachowują się jak rodzina, zero stresu. Dopiero wczoraj wieczorem, no i dzisiaj tuż przed startem pojawił się mały stresik. Bardzo tu jest fajnie, ludzie tworzą niesamowicie przyjazną atmosferę, bardzo rodzinny klimacik. A co się dzieje na trasie!

No właśnie, jestem pod ogromnym wrażeniem! Nawet wysoko w górach tłumy ludzi tworzyli szpalery, biegliście wąziutkim szlakiem jak, zachowując wszelkie proporcje, kolarze na trasie Tour de France.

To jest niespotykane gdzie indziej. W tym roku było znacznie więcej ludzi niż w zeszłym! Szpalery, o których mówisz, były na każdym podbiegu. Większośc ludzi już wczoraj wieczorem poszła w góry z namiotami i dziś czekali na nas na trasie. Tworzyli nieziemską atmosferę i ogromnie nam pomagali. Zupełnie inaczej biegnie się w ciszy, a tutaj gdy jest cisza to się od razu dziwnie czujesz.

Czy Kilian Jornet był dzisiaj w Twoim zasięgu?

Nie! Coś ty, nie było możliwości, żeby z nim powalczyć. Ja go w ogóle nie widziałem, tylko na starcie i po niecałych 4 godzinach znów w Zegamie (śmiech). Na mecie powiedział mi, że zaczął trochę za szybko i miał „bombkę”, ale... leciał. Ale pochwalę się, że trochę go z Thibautem podgoniliśmy na końcówce, bo jeszcze na 38 kilometrze mieliśmy ponad 3 i pół minuty straty do Kiliana, a do mety dobiegłem 2:39 po nim, a więc na finałowym zbiegu i wypłaszczeniu minutę nadrobiłem. Kurczę, Kilian jest mega mocny!

– A jak Król Zegamy ocenił Twój bieg, co o Tobie mówił?

– Cieszył się, że zająłem drugie miejsce i powiedział, że wcale nie jest tym zaskoczony.

– No to na koniec... w ubiegłym roku byłeś trzeci, teraz drugi, to za rok...

– Hehe... wszyscy mi mówią, że będę pierwszy, ale zobaczymy za rok. Na razie w ogóle o tym nie myślę, w głowie mi tylko odpoczynek i regeneracja, bo już za 4 tygodnie jest kolejny bieg w Golden Trail Series (Marathon du Mont-Blanc 30 czerwca w Chamonix) i też chciałbym powalczyć.

 

Początek w drodze do finału cyklu w Nepalu zrobiłeś piękny.

Udało mi się zgarnąć 88 punktów, więc jestem dobrej myśli. Jedną trzecią zadania wykonałem (do klasyfikacji łącznej GTWS liczą się wyniki 3 biegów - red.), ale łatwo nie będzie, po jednym starcie nie można dzielić skóry na niedźwiedziu. Stawka w tym roku jest niesamowita, każdy bieg będzie bardzo mocno obsadzony! A już jutro rano wracam do Wrocławia i... do pracy w mojej jednostce strażackiej. Trzeba szybko przestać gwiazdorzyć i iść do roboty (śmiech). 

Bartku, to odpoczywaj i jeszcze raz ogromne gratulacje! To był naprawdę Twój wspaniały bieg!

Z Bartłomiejem Przedwojewskim rozmawiał Piotr Falkowski

fot. Jan Nyka - fotografia, Golden Trail Series


Polecamy również:


Podziel się:
kochambiegacnafestiwalu
kochambiegacwpolsce