Kosmici znów uprowadzili łódzkich biegaczy [ZDJĘCIA]

 

Kosmici znów uprowadzili łódzkich biegaczy [ZDJĘCIA]


Opublikowane w sob., 21/03/2015 - 09:28

Wieczorem 20 marca w łódzkim Parku Poniatowskiego już po raz trzeci odbył się bieg z okazji Światowego Dnia Uprowadzeń Przez Obcych. Dystans zawodów wynosił... (2)5 km. Nie jest to odległość do pokonania dla każdego bez pomocy z zewnątrz. Zwróćmy jednak uwagę na nawias przy dwójce. Wystarczy, że zaliczy się 5-kilometrowy odcinek, a na pozostałe cztery "piątki" zostaniemy porwani przez UFO. Czas uczestnika na całym dystansie jest obliczany przez pomnożenie wyniku razy pięć.

Imprezę od początku organizuje Maciek Woźnicki z inicjatywy Running Sucks, której hasłem jest bieganie z przymrużonym okiem. Jak powiedział, dzień ten podobno obchodzony jest w Stanach Zjednoczonych i wypada równo z pierwszym dniem wiosny. A astronomiczna wiosna rozpoczęła się właśnie w ten piątek.

Pomysł imprezy ma jednak swoje źródło w wydarzeniu sprzed kilku lat, kiedy na pewnych zawodach zamykający stawkę biegacz został zdjęty z trasy na jedną pętlę przed końcem, mimo że był w stanie kontynuować bieg i nie obowiązywał limit czasowy. Czas brakującego okrążenia został mu wyliczony jako średnia z wcześniej przebiegniętych kółek. Sprawa w końcu rozeszła się po kościach i nikt nie ma już do nikogo żalu. Opowieść ta weszła jednak na dobre do łódzkiego biegowego folkloru.

W przeciwieństwie do mroźnych edycji z poprzednich lat, ta odbyła się w ciepły, wiosenny wieczór. Każda pogoda jest dobra na kontakt z obcą cywilizacją, a dodatkowego smaczku wydarzeniu nadawało częściowe zaćmienie Słońca przed południem tego samego dnia.

Bieg prowadzi trasą łódzkiego parkrunu, tak samo przez dwa okrążenia, lecz w przeciwnym kierunku - tym razem biegliśmy zgodnie z ruchem wskazówek zegara. Na starcie stanęło około trzydzieścioro dwunożnych zawodników i dwa psy. Niektórzy byli ubrani w mniej lub bardziej błyszczące, kosmiczne kostiumy, a większość zaopatrzyła się przynajmniej w czołówki.

Część biegaczy obeznanych z parkrunem stwierdziła, że w odwrotnym kierunku biegło im się łatwiej. Podejrzewaliśmy, że zjawisko to było spowodowane zakrzywieniem przestrzeni przez kosmitów. Udało się również zlokalizować miejsce uprowadzeń. Na początku równoległych alejek, gdzie parkrun zatacza dwie charakterystyczne agrafki, kilkoro zawodników w tajemniczy sposób zniknęło z trasy. Miejsce to można łatwo znaleźć na mapce: http://www.parkrun.pl/lodz/trasa/

Pojawili się oni równie niespodziewanie na końcu krętego odcinka. Na mecie wszyscy odliczyli się w komplecie i otrzymali pamiątkowe certyfikaty. Tylko niektóre biegowe zegarki wykazywały trudne do wyjaśnienia dziury w czasie i nie zgadzały się ze stoperem mierzącego czas Maćka...

Innym skutkiem ubocznym międzygwiezdnej podróży był wzmożony głód i pragnienie. W celu ich zaspokojenia udaliśmy się na pizzę i izotoniczne napoje do pobliskiej, przyjaznej biegaczom knajpki. Miejmy nadzieję, że udział w tym nietypowym biegu i kontakt z pozaziemską energią zaowocuje dla jego uczestników prawdziwie kosmiczną formą podczas rozpoczynającej się właśnie wiosny.

Kamil Weinberg

Polecamy również:


Podziel się:
kochambiegacnafestiwalu
kochambiegacwpolsce