Łódź: Rocznicowy dystans i prawie remis reporterów

 

Łódź: Rocznicowy dystans i prawie remis reporterów


Opublikowane w ndz., 26/07/2015 - 18:47

Łódzcy biegacze świętowali 592. rocznicę nadania praw miejskich.

5.92 km – taki nietypowy dystans mieli do pokonania zawodnicy w głównym Biegu Urodzinowym i marszu nordic walking w niedzielę 26 lipca w Łodzi. Równie nieklasyczne dystanse – 592 i 59.2 m – przebiegli uczestnicy towarzyszących biegów młodzieżowych i dziecięcych. Skąd takie liczby? Miejski Ośrodek Sportu i Rekreacji w Łodzi już po raz trzeci na sportowo zorganizował obchody rocznicy nadania Łodzi praw miejskich. Co roku dystans się odpowiednio wydłuża.

Na bieżni stadionu Łodzianki zawodników w sumie stawiło się ponad dwie setki. Zimna i wietrzna pogoda po przejściu frontu atmosferycznego mogła przyprawić o szok termiczny po niedawnych upałach, jednak na pewno sprzyjała szybszemu bieganiu. Trasa przez Park 3 Maja i Baden-Powella częściowo przypominała tę znaną z Zimowego GP Łodzi City Trail i również zawierała kultową, ukochaną przez niektórych i znienawidzoną przez pozostałych górkę. Musiała jednak zostać wydłużona do rocznicowego dystansu, do czego osobiście rękę przyłożył główny organizator z ramienia MOSiR-u, Maciej Tracz.

Warto dodać, że Maciek jest świeżo upieczonym atestatorem PZLA, więc o dokładność pomiaru mogliśmy być spokojni.

Na starcie spotkali się dwaj festiwalowi korespondenci: Szymon Drab i Kamil Weinberg.

* * * * *

Szymon:

Nie miałem sił, by mocno wystartować. Nogi jak kłody, wcześniejsza rozgrzewka niewiele pomogła. Nic jednak dziwnego, że nie czułem świeżości skoro w przededniu biegu startowałem w 25. Biegu Powstania Warszawskiego (relacja wkrótce na stronie Festiwalu). Od pierwszych metrów biegłem ramię w ramię z kolegą z biegowych ścieżek – Michałem. Wystartowaliśmy spokojnie, nie dając się ponieść startowej adrenalinie, acz sukcesywnie zwiększaliśmy tempo.

Blisko półmetka dołączyliśmy do elity parkrunowych wyjadaczy, którzy urodzinowy bieg postanowili potraktować treningowo i tak stworzoną „lokomotywą” mijaliśmy kolejnych biegaczy. Jednym z mijanych był Kamil, który przez dłuższy czas starał się dotrzymać kroku, dając jednak później za wygraną. Ostatni kilometr rozpoczął delikatny, acz długi podbieg – ci, którzy przeszarżowali na początku, zwalniali, zaś mocniejsi – trzymali tempo. Chciałem bardzo zaliczyć się do tej drugiej grupy, dlatego pomimo odczuwalnego zmęczenia robiłem co mogłem by trzymać krok. Udało się! Ostatnie kilkaset metrów to okrążenie bieżni stadionu Łodzianka i meta!

Kamil:

Nie biegałem ostatnio krótkich dystansów i trochę straciłem wyczucie tempa – stąd pewnie wziął się zbyt szybki start. Trasa doskonale znana z zimowych biegów. Przez dłuższy czas trzymałem to żwawe tempo w miarę bezboleśnie, jednak za moją ulubioną górką doszła mnie trójka zajęcy – Robert „Badyl”, drugi Robert i Witek. Na ogonie siedziała im nieliczna, acz silna grupka z Ambasadorem Szymonem w składzie. Zdziwiłem się, bo byłem przekonany że jest daleko przede mną. Próbowałem „trzymać koło”, jednak na kilometr przed metą musiałem odpuścić.

Trzymając ambasadorskie plecy w zasięgu wzroku wyprzedziłem jeszcze kilku współzawodników. Przed stadionem i na bieżni na powrót zmniejszyłem dystans, lecz tych kilku sekund zabrakło. Czas na kresce złapałem 26 i pół minuty. Patrząc na wcześniejsze dużo większe różnice między nami na „krótkich” dystansach – chyba mogę być zadowolony.

* * * * *

W biegu głównym zwyciężył etatowy wymiatacz regionu łódzkiego Krzysztof Krygier, wpadając na metę po 19 minutach. Z wygranej był tym bardziej zadowolony, że dzień wcześniej mocno pobiegł na 5 km w Biegu Powstania Warszawskiego, zajmując 10. miejsce w niezwykle silnej stawce i po raz pierwszy łamiąc o sekundę granicę 16 minut. Dziś o około minutę wyprzedził Wojciecha Frączka, a na najniższym stopniu podium stanął Kamil Skrzypczak. Najszybszą z pań została Maria Cześnik (ta sama, która wygrywała Bieg Powstania Warszawskiego na 10 km), przed Małgorzatą Dziakońską i Katarzyną Kowalczyk.

Marsz nordic walking zdecydowanie wygrał faworyt Michał Osiński, przygotowujący się do sierpniowych MP na 5 km w Osielsku. Na kolejnych stopniach podium stanęli Przemysław Stupnowicz i Damian Smus. Wśród płci pięknej wygrały: Beata Kołodziejczak (4. miejsce open), Anna Rodak i Anita Paszkiewicz-Kęsiak. Pełne wyniki obu konkurencji pojawią się wkrótce.

Wspomniany wcześniej nieoficjalny zając Robert „Badyl” Sobczak praktycznie etatowo biega w tej roli na różnych zawodach, więc teraz z przyjemnością nadawał tempo grupie przyjaciół, choć pierwszy raz na tak krótkim dystansie. Grupka nieco się rozerwała, ale i tak nam bardzo pomógł. Najbliższy oficjalny występ z balonikami ma na jesiennym Maratonie Warszawskim.

Dla Jakuba Aksamita z Sochaczewa ten „sprinterski” wyścig był przerywnikiem w przygotowaniach do znacznie dłuższych wyzwań – krynickiego festiwalowego Iron Run oraz październikowej Łemkowyny 150. W Łodzi pobiegł pierwszy raz, towarzysząc kolegom startującym w marszu z kijami. Był zadowolony z ciekawej, przełajowej trasy, a przede wszystkim z miejsca w pierwszej dwudziestce. Z Kubą spotkamy się również za tydzień na krynickim przygodowym Spartan Race.

Po dekoracji zwycięzców, zawodnicy rozeszli się do domów wyposażeni w pamiątkowe łódzkie urodzinowe koszulki. Widzimy się w Parku 3 Maja za rok – na okrągłym dystansie 5.93 km!

Szymon Drab i Kamil Weinberg

Polecamy również:


Podziel się:
kochambiegacnafestiwalu
kochambiegacwpolsce