Łódzcy biegacze dla dzieciaków. „Jestem Mikołajem” po raz trzeci [ZDJĘCIA]

 

Łódzcy biegacze dla dzieciaków. „Jestem Mikołajem” po raz trzeci [ZDJĘCIA]


Opublikowane w ndz., 08/12/2019 - 20:28

Jak zwykle w najbliższą Mikołajkom sobotę, w łódzkim Parku im. J. Piłsudskiego (na Zdrowiu) Młodzieżowy Ośrodek Socjoterapii nr 3 w Łodzi po raz trzeci zorganizował pięciokilometrowy bieg „Jestem Mikołajem”. Cały dochód jest co roku przeznaczany na świąteczne paczki dla podopiecznych Ośrodka.

Jest to jedna z dwóch charytatywnych imprez urządzanych co roku przez MOS – drugą jest majowy „Bieg po Nowe”, z którego dochód finansuje sprzęt sportowy dla wychowanków. MOS nr 3 znany jest bowiem od dawna z pracy wychowawczej poprzez sport z młodzieżą zagrożoną wykluczeniem społecznym. Dzieciaki z Ośrodka zawsze startują w obu tych biegach.

Od ubiegłego roku bazą biegu jest strzelnica sportowa „Dziesiątka” na roku ul. Konstantynowskiej i al. Unii Lubelskiej w Łodzi, gdzie mieści się biuro zawodów, miejsce bogatego poczęstunku dla biegaczy i świąteczny kiermasz. Trasa startuje aleją gen. Orlicz-Dreszera, skręca obok dawnego Lunaparku, okrąża park Srebrzyńską, al. Unii i Konstantynowską, by al. Dreszera wrócić do strzelnicy.

Spośród rekordowej liczby prawie 500 biegających Mikołajów, najszybszy okazał się Paweł „Pako” Kopaczewski (16:56). Pobiegł już drugą piątkę tego dnia po wcześniejszym City Trailu. Mimo to zdecydowanie wyprzedził Rafała Kaszubskiego (17:24) i Roberta „Badyla” Sobczaka (17:45). Najlepszą Mikołajką została Joanna Wojnar, pokonując dwie panie, które podobnie jak zwycięzca miały już w nogach City Trail: Anetę Goździk-Zarębę i Martę Gunther. Pełne wyniki podamy, kiedy pojawią się na stronie organizatorów.

– Przyjechałam z Andrespola i nigdy wcześniej nie biegałam w tym parku – opowiadała nam zwyciężczyni. – Przyznam, że się mocno zmęczyłam, ale to był fajny bieg z miłą atmosferą i, co najważniejsze, ze szlachetnym celem. Cieszę się, że wzięłam w nim udział. Na co dzień uczę WF-u szkole sportowej w Aleksandrowie Łódzkim, więc jakieś tam pojęcie o bieganiu mam, ale nie spodziewałam się, że pójdzie mi aż tak dobrze. Tym bardziej że rzadko startuję w zawodach, a jeśli już, to z psem, a dziś zrobiłam wyjątek.

– Dziś już miałam jeden start w City Trailu i trochę czułam go w nogach – przyznała Aneta Goździk-Zaręba. – Biegłam więc spokojnie, luźnym tempem i jakoś to wystarczyło na drugie miejsce.

– Też biegłam wcześniej w Parku Baden-Powella, tyle że mnie nogi po nim bolały cały czas – dodała Marta Gunther. – Sama się więc zastanawiam, skąd wzięłam siły na ten finisz na ostatnim łuku, który dał mi trzecie miejsce. Naprawdę jestem w szoku.

– Jak na drugą szybką piątkę dnia, to biegło mi się wyjątkowo dobrze – cieszył się Paweł Kopaczewski. – Czułem trochę zmęczone nogi, ale myślałem, że będzie znacznie gorzej. Kontrolowałem tempo przez cały bieg i na mecie miałem taki sam czas, jak na City Trail. Jestem dwa tygodnie po obozie w górach, efekty po nim powinienem odczuć dopiero pod koniec grudnia, więc tym bardziej jestem zadowolony. Miałem nawet 5 sekund lepszy czas, niż w majowym Biegu po Nowe na tej samej trasie, mimo że wtedy czułem się lepiej.

– Na czwartym kilometrze „Badyl” powiedział mi „leć, Kaszub”, no to poleciałem – wspominał Rafał Kaszubski. – Wcześniej biegliśmy w trójkę, jeszcze z Tomkiem Kunikowskim, bo „Pako” od początku poszedł takim tempem, że nikt nie miał odwagi za nim gonić. Jestem bardzo zadowolony, świetna pogoda, dobry wynik i drugie miejsce, szczególnie w takiej mocnej konkurencji.

– Rafałowi nie dało się uciec, jest młodszy i szybszy, wieku się nie oszuka – śmiał się Robert Sobczak. – Ale rok biegowy i tak się dla mnie świetnie skończył, w sobotę w Radomsku podium, w niedzielę też. A 17:45 po roztrenowaniu to znakomity czas. Po Nowym Roku czas na góry, a dokładnie Etapową Triadę.

W marszu nordic walking najszybsi byli: Michał Osiński, Marek Sekieta i Piotr Lerka oraz Joanna Balcerak-Kolasa, Izabela Łaszczuk i Barbara Dankiewicz

– Współpraca ze strzelnicą układa się na dziesiątkę – cieszyła się Katarzyna Wolska-Kumosińska, dyrektor MOS nr 3. – Cieszę się, że nas przygarnęli. Chcemy zachować sentymentalne dla nas miejsce biegu na Zdrowiu, nie tylko ze względu na bliskość naszej poprzedniej siedziby, ale też przede wszystkim dlatego, że biegacze się do niego przyzwyczaili.

Dyrektor jak zwykle opowiedziała nam więcej o bieżącej sportowej sytuacji Ośrodka. – W naszej nowej siedzibie przy ul. Częstochowskiej sali gimnastycznej nie ma i nie będzie, ale dzięki pieniądzom z naszych biegów zorganizowaliśmy sobie miejsce do crossfitu, a także instalację do ćwiczeń na zewnątrz. Od dawna myślimy też o mobilnej ściance wspinaczkowej, jednak wymaga ona więcej zgód na budowę. Pieniądze powinny się znaleźć, również dzięki coraz większej liczbie uczestników naszych biegów – podkreśliła Wolska-Kumosińska.

KW


Polecamy również:


Podziel się:
kochambiegacnafestiwalu
kochambiegacwpolsce