Marcin Świerc wygrywa TDS! Historia pisze się na naszych oczach! "Jestem przeszczęśliwy!"

 

Marcin Świerc wygrywa TDS! Historia pisze się na naszych oczach! "Jestem przeszczęśliwy!"


Opublikowane w śr., 29/08/2018 - 21:32

Festiwal UTMB znów szczęśliwy dla Marcina Świerca. Po ubiegłorocznym drugim miejscu w 101-kilometrowym CCC, biegacz z Lisowicz poprawił ten wynik w jeszcze trudniejszym TDS! To największy sukces polskiego ultra w historii!

Świerc przystąpił do rywalizacji mocno zmotywowany i wytrenowany – temu startowi podporządkował przecież ostatni rok życia – ale też z niepewnością, po nieudanym starcie w Lavaredo Ultra-Trail (zszedł na 20. kilometrze trasy przez problemy żołądkowe). Start w Dolomitach była ważną, kolejną próbą sił w starciu z czołówką światową (m.in. Pau Capell, Hayden Hawks, Tim Tollefson), ale wciąż był to start kontrolny. Humory poprawił na pewno wygrany później Bieg Marduły, ale najważniejszy był TDS – 121 km dystansu i 7300 m wspinaczki w pionie.

Marcin rozpoczął spokojnie, od 20. miejsca na 15. kilometrze w Lac Combal. Potem już tylko piął się w klasyfikacji. Po 36 kilometrach był już szósty, po 50 – piąty. W połowie dystansu w Cret Bettex pukał już do podium, tocząc pasjonujący pojedynek z Rosjaninen Dmitrijem Mitiajewem, Amerykaninem Dylanem Bowmanem i Hiszpanami Pablo Villą Gonzalezem i Tofolem Castanerem.

Wbiegając do Les Contamines-Montjoie, na 97 kilometrze trasy, Marcin wciąż był czwarty. Wybiegając z punktu minął Gonzaleza (ten po chwili zszedł z trasy), a niedługo potem na podejściu "połknął" umierającego – tak wtedy wyglądał – Bowmana (ten, jak się później okazało, kilka kilometrów wcześniej pomylił trasę). Ok. 20 km przed metą Polak był już drugi, za Mitiajewem.

W Bellevue na 111. kilometrze czołową trójkę dzieliły tylko cztery minuty – po dwie minuty między Rosjaninem, Polakiem i Amerykaninem. Na przedostatnim punkcie, w Les Houches 115 km, Bowman niespodziewanie przegonił Świerca. Gdy Marcin zmieniał czołówkę i uzupełniał zapas wody, Amerykanin przemknął przez namiot bez chwili wytchnienia. Po kilkunastu sekundach Świerc ruszył w pogoń.

Ostatnie, już płaskie kilometry biegu to wyczekiwanie na wieści z trasy. Livetracking GPS wskazywał, że cała trójka biegnie bardzo blisko siebie, a różnice są... metrowe.

Na mecie odległości były minimalne. Przy aplauzie sporej grupy polskich kibiców oraz okrzykach niedowierzania i zdumienia spikerki i komentatorów, na deptak wpadł Marcin Świerc! Jako pierwszy Polak wygrał bieg w ramach UTMB! Ze świetnym czasem 13:24:00 godz., z nieco ponad minutową przewagą nad Dylanem Bowmanem i blisko 2-minutową nad Mitiajewem, który na końcówce spadł z pozycji lidera aż na trzecie miejsce. Świerc udowodnił, że górale muszą być też szybcy na płaskim – jego świetny występ wiosną w Półmaratonie Warszawskim (41. miejsce i czas 1:11:51) nie był przypadkiem. 

Metę w Chamonix Świerc przeciął przeszczęśliwy, wymachując biało-czerwoną flagą, a przy tym pełny wigoru, jakby cały ten dystans i przewyższenie nie zrobiły na nim żadnego wrażenia.

Po chwili utonął w objęciach żony i kibiców. Uronił łzy… szczęścia!

To pierwsze polskie zwycięstwo w imprezie Festiwalu UTMB i drugi triumf Polaka w cyklu Ultra-Trail World Tour (Magda Łączak wygrała w lutym Transgrancanarię). Historia pisze się na naszych oczach!

– Jestem przeszczęśliwy! Żona czekała na mecie, więc musiałem biec bardzo szybko, by się z nią spotkać! – skomentował Marcin Świerc. 

Marcin Świerc swój historyczny triumf w TDS wykuwał powoli. Regularnie piął się w górę klasyfikacji i dopiął swego. Zupełnie inaczej układał się bieg Dimitri Mitjajewa. Rosjanin był liderem od 20. kilometra biegu. Swoją pozycję utrzymywał przez 30 km, jednak około 50. kilometrowa zaczął tracić pozycję i czas do liderów. Wydawało się, że ta tendencja się utrzyma, jednak 20 km przed metą Mitjajew znów objął prowadzenie. Woli walki mu nie brakowało, szwankowało za to kolano. Osłabł na tyle, że Bowman nadrabiający stracony na poszukiwanie właściwej trasy czas, zdołał go wyprzedzić.

Ostatecznie Mitjajew zakończył bieg na trzecim miejscu. Nie do końca odpowiadał mu nowy profil trasy, który wprawdzie zakładał taki sam dystans, ale przewyższenia układały się inaczej niż w pierwotnym przebiegu. Zawodnicy z powodu prognozowanej burzy, wystartowali również 2 godziny później niż początkowo planowali.

Problemy na trasie miał również Tofol Castanyer. Hiszpana męczyły po drodze problemy żołądkowe i był rozczarowany swoim wynikiem na mecie. - Wolałbym być na podium, ale niestety nie udało się - mówił czwarty zawodnik TDS, z wynikiem 13:58:25.

Wśród pań, triumfowała Audrey Tanguy. Francuska w tym roku była druga na mecie MIUT. Na tej samej pozycji zakończyła 90-kilometrowy bieg wokół Mont Blanc, jednak w swoje zwycięstwo w TDS nie wierzyła. - To nie wydawało mi się możliwe. Dopiero, gdy minęłam Rory Bosio, pomyślałam, że to się może udać i że może dam radę. Potem po prostu dałam z siebie wszystko - mówiła Tanguy, która do Chamonix przybiegła po 16 godzinach, 5 minutach i 22 sekundach.

Drugie miejsce zajęła zwyciężczynięUTMB z 2014 r. - Rory Bosio. Do Tanguy straciłą 14 minut i 14 sekund. Amerykanka z myślą o utracie zwycięstwa pogodziła się z chwilą, gdy minęła ją Tanguy. - Ja tam umierałam, a ona była taka świeża i silna - mówiła na mecie Bosio.

red. na podst. transmisji online


Polecamy również:


Podziel się:
kochambiegacnafestiwalu
kochambiegacwpolsce