Mila w „Piaseczusets” dla Wasiewicza i Płocińskiej [ZDJĘCIA]

 

Mila w „Piaseczusets” dla Wasiewicza i Płocińskiej [ZDJĘCIA]


Opublikowane w ndz., 01/05/2016 - 17:10

Ponad 400 osób wystartowało w 16. Piaseczyńskiej Mili Konstytucyjnej. W osiągnięciu takiego wyniku spory udział miały dzieci i młodzieży, które licznie uczestniczyły w biegach towarzyszących. Impreza miała na celu uczczenie 225. rocznicy uchwalenie Konstytucji 3 maja.

Bezkolizyjne bieganie

Piaseczyńska Mila Konstytucyjna to impreza kameralna, ale posiadająca bogatą tradycję. Do niedawna jeszcze zmagania rozgrywane była 3 maja, co kolidowało z Biegiem Konstytucji w Warszawie. Uczestnicy imprezy w stolicy mieli jednak wystarczająco dużo czasu, by przejechać kilkanaście kilometrów i zdążyć na start rywalizacji w Piasecznie. Żeby jednak nie utrudniać biegaczom wyboru, od 2014 roku Mila Konstytucyjna organizowana jest w inny wolny dzień weekendu majowego.

Zawody tradycyjnie już odbyły się przy zabytkowym miejskim ratuszu w Piasecznie, który obecnie pełni rolę Urzędu Stanu Cywilnego. Po rozsypanych przed jego drzwiami kwiatach, można wnioskować, że jeszcze przed biegami odbyła się tam ceremonia zaślubin. Uczestnicy rywalizacji obiegali plac Piłsudskiego i mijali obecny Urząd Miasta. Zawody odbywały się w sąsiedztwie Parafii Św. Anny, najstarszego kościoła w Piasecznie, ufundowanego w XIV wieku przez księcia Siemowita III. Trasa biegu głównego składała się z dwóch pętli.

Nim jednak biegacze spróbowali pójść w ślady Rogera Bannistera i zmierzyć się z dystansem 1 mili, wcześniej rozegrano kilka biegów dziecięcych i młodzieżowych. Nie brakowało emocji, głośnego dopingu i... porad rodziców. Nagrodzono najlepszych, ale każdy z młodych zawodników otrzymał pamiątkowy medal. Być może dla niektórych była to pierwsza taka pamiątka w życiu.

Mocna stawka

Kwadrans po godzinie 12 sędziowie dali sygnał do startu. Do popularnego „Piaseczuset” przyjechało wielu dobrych zawodników z Kamilem Krukiem, Piotrem Mielewczykiem, Florianem Pyszelem, Wojciechem Jaroszem czy Markiem Jendrychem na czele. Miejscowi obserwatorzy liczyli też na zawodnika gospodarzy Krzysztofa Wasiewicza.

Faworyci ruszyli mocno, ale tak nie aż mocno jak się tego można było spodziewać. Tempo pokręcili dopiero na drugim okrążeniu. O zwycięstwie zadecydował finisz i ułamki sekund Trzech zawodników na mecie pojawiło się z tym samym czasem - 4:25. Jako pierwszy linię mety przekroczył Krzysztof Wasiewicz, drugie miejsce zajął Wojciech Jarosz, a trzeci był Piotr Mielewczyk.

– To bardzo miłe uczucie, gdy wygrywa się u siebie bieg. Radość jest chyba dwa razy większa niż po wygraniu imprezy w innym miejscu. Ta sztuka udała mi się już po raz drugi, bo wcześniej zwyciężyłem tu w 2014 roku – mówił po biegu Krzysztof Wasiewicz. – Wygrana jednak nie przyszła łatwo. Obsada biegu była bardzo mocna. Może czas tego nie pokazuje, bo na pierwszym kole to było „czajenie się”. Dopiero na drugim okrążeniu trzeba było zasuwać.

– W okolicy Warszawy nie ma dużo zawodów na dystansie krótszym niż 5 km. Takie starty są jednak ważne, bo poprawiają szybkość. Nie można cały czas tylko pracować nad wytrzymałością – podkreślił zwycięzca.

"Inna półka prędkościowa"

Piotr Mielewczyk ostatni raz w Piasecznie startował w 2012 roku. Zajął wtedy drugie miejsce przybiegając na metę za Michałem Bernardellim. Zawodnik jest po maratonie w Wiedniu i myśli już o kolejnym biegu na królewskim dystansie.

– Start na milę to był dobry bodziec jak na trzy tygodnie po maratonie. To jest bieganie na zupełnie innej półce prędkościowej. Wystartowałem tu z czystej ciekawości, chciałem zobaczyć na co mnie stać. Gdy biega się maratony to na takim dystansie chłopaki z bieżni są faworytami. Ale nie było źle. Szkoda tylko trochę, że nie zacząłem wcześniej finiszować, bo mogłem wygrać. Pod koniec trudno było już zniwelować straty, a wszyscy praktycznie pojawiliśmy się na mecie razem – mówił Piotr Mielewczyk.

– W Wiedniu pogoda nas nie rozpieszczała. Dlatego myślę, że jesienią będzie mi łatwiej pobić rekord życiowy, który tam ustanowiłem (2:26.38). Jeszcze waham się czy wystartować w Polsce czy w Niemczech. Nastawiam się na szybki bieg, więc obstawiałbym zagranicę, ale czas pokaże – dodał Piot.

Mocne gospodynie

Wśród pań zwyciężyła Aleksandra Płocińska z czasem 5:23. Ledwie sekundę straty zanotowała Oliwia Malmon. Obie zawodniczki reprezentują klub Kondycja Piaseczno. Trzecia była Monika Jusińska z wynikiem 5:43.

– Dopiero po minięciu mety dowiedziałam się, że wygrałam. Wcześniej nikt mi nic nie mówił. Biegłam sama i sądziłam, że ktoś jest przede mną. Jak się jednak okazało prowadziłam od startu do mety. To miłe zwyciężyć w imprezie, którą organizuje nasz klub. Może nie byliśmy zbyt gościnni, ale to pokazuje, że jesteśmy w dobrej formie. Z czasu co prawda nie jestem do końca zadowolona, ale dzięki temu jest nad czym pracować na treningach – podsumowała Aleksandra Płocińska.

Zmagania w biegu głównym ukończyło 191 osób.

RZ


Polecamy również:


Podziel się:
kochambiegacnafestiwalu
kochambiegacwpolsce