Mistrz Robert Korzeniowski radzi przed Maratonem Warszawskim

 

Mistrz Robert Korzeniowski radzi przed Maratonem Warszawskim


Opublikowane w pt., 27/09/2013 - 11:47

Robert Korzeniowski to jeden z najbardziej znanych i utytułowanych polskich lekkoatletów. Kiedyś „przechodził” sam siebie, zdobywając złote medale Igrzysk Olimpijskich i Mistrzostw Świata. Po zakończeniu kariery zmienił technikę przemieszczania się na czas i zaczął biegać. Ostatnio uczestniczył w Półmaratonie w Łowiczu.

Podczas 35. PZU Maratonu Warszawskiego Korzeniowski ma zupełnie inną rolę do odegrania Jako ambasador marki Powerade będzie pomagał początkującym biegaczom, sam też wystartuje na 5 km. Na tę okoliczność zadaliśmy mu kilka pytań.

Do maratonu zostało kilka dni, godzin. Jednak całe nasze przygotowania możemy jeszcze zepsuć w tak krótkim czasie…

Ważne jest to, żeby w ogóle do maratonu przygotować się fizycznie, bo nie można przystąpić do takiego dystansu, trenując raz w tygodniu albo biegając od dwóch miesięcy po 5 km. Nawet dla tych bardzo dobrze przygotowanych zawsze jest coś do zrobienia na kilka dni i kilka godzin przed maratonem.

Mam tu na myśli dietę, która będzie odpowiednio lekkostrawna i zapewniająca odpowiednią liczbę węglowodanów. Jeszcze ważniejsze niż solidne jedzenie jest chyba nawadnianie. Dziś żyjemy w społeczeństwie często pitej kawy i herbaty. Zapominamy o tym, że to są używki, które odwadniają. Nie pamiętamy również o tym, że stres w życiu zawodowym nas także odwadnia. Przypominamy sobie o tym dopiero, kiedy wykonujemy istotny wysiłek fizyczny. Nie można więc do biegania przystąpić w stanie odwodnienia. Przez dwa dni przed maratonem trzeba pilnować, żeby przyjmować 2 litry wody, a w trakcie wysiłku przed i po uzupełniać płyny napojem izotonicznym. On lepiej nawadnia niż woda i pozwala utrzymać gotowość startową do ostatnich kilometrów maratonu. Ja w chodzie sportowym na 50 km wypijałem 5 litrów płynu. Nie pojawiały dzięki temu się żadne skurcze, czy oznaki zmęczenia i przegrzanie organizmu. Nawet, jeśli patrzymy za okno i widzimy, że pada deszcz i może być 8-12 stopni to i tak temperatura ciała podczas wysiłku się podnosi. Zachęcam, by na rozgrzewkę udać się z butelką napoju w ręku i sięgnąć po nią także tuż przed startem. Jeśli nie wypijemy na raz całej butelki, tylko będą to małe łyki, to nie będziemy mieli kłopotów na trasie.

Co wybrać: trening przed maratonem czy odpoczynek?

Na pewno nie polecałbym czterdziestu ośmiu godzin nic nie robienia. Nie mówię tu o treningu z pełnym obciążeniem, raczej zachęcam do rozruchu. Może to być trucht lub szybki spacer 20-30 minutowy. Przede wszystkim pamiętajmy o rozciąganiu. Nasze mięśnie będą zmęczone całym tygodniem pracy, siedzeniem w biurze, pracą fizyczną, jazdą samochodem. Może nie zrobiliśmy dobrej gimnastyki po ostatnim bieganiu. Im nasze mięśnie będą bardziej elastyczne, tym większa szansa, że unikniemy kontuzji.

Zachęcam, by jeszcze w sobotę wyjść na krótki rozruch. Ważne, żeby nie odbywał się on w takim biegu, że mamy tysiąc rzeczy tego dnia do zrobienia i tylko 20 minut na trening, więc trochę się poruszam i nie zregeneruję. Ten ostatni trening powinien być efektywnym rozmasowaniem mięśni. Ja, jeśli robiłem sobie dzień absolutnie wolny, to na tydzień przed startem. Później był czas na treningi o różnej intensywności.

Jaki sprzęt będzie tym właściwym?

Nie startujmy nigdy w butach kupionych dzień wcześniej. Biegamy w koszulkach i spodenkach, które są sprawdzone w innych zawodach. Może to się wydawać banalne, ale nie tak ułożony szew może narobić wiele krzywdy.

Przestrzegam przed zbyt ciepłym ubieraniem. Lepiej mieć na sobie jakąś folię i zrzucić ją przed startem. Owszem rozgrzewamy się w ubraniu, ale na bieg zdejmujemy już zbędne rzeczy. Zalecam stosowanie wszystkich kremów i wazelin, żeby się nie zacierać. Dla niektórych ten dystans będzie trwał ponad 4 godziny, więc można sobie zrobić krzywdę, a przecież nie o to chodzi.

Polecam też wszystkie preparaty stosowane z jedzeniem i dające energię: banany, batony energetyczne, jak kto woli. To może nam pomóc, i dobiegniemy w dobrej formie. Nie ma co się wstydzić, czy jesteśmy ustawieni na wynik 4 godziny czy na 3 godziny.

Maraton to duże przeżycie. Jak go rozegrać w naszej głowie?

Nie warto zbyt dogłębnie analizować startu, bo jeśli zaczniemy za wiele o tym myśleć, to już tym możemy się zmęczyć. Warto jednak wiedzieć, którędy przebiega trasa, gdzie jest ostry podbieg, żeby nie przeszarżować wcześniej. Warto się zastanowić i sprawdzić, z której strony będzie wiał wiatr, to będzie istotne przy regulacji tempa. Nie możemy biec wedle jakieś tabelki i przerażać się, gdy nagle będzie słabiej, bo w tym momencie jest np. wzniesienie 5-procentowe albo silny wiatr przeciwny. Trzeba do wszystkiego podejść ze zdrowym rozsądkiem.

Najważniejsze jest to, żeby przed 35. PZU Maratonem Warszawskim wyobrazić sobie cel i siebie na mecie. Broń Boże, nie wyobrażajmy sobie jakichś barier czy kryzysów, bo tego wszystkiego można uniknąć dzięki dobremu rozpisaniu międzyczasów, rozsądnemu dożywianiu, popijaniu napojów na trasie. Nie omijajmy punktów odżywczych i pozwólmy, żeby inni też z nich mogli skorzystać, to jest zachowanie fair play. Od tego zależy sukces organizacyjny imprezy. Tam biegnie 10 tysięcy osób, a najlepiej jakby każdy pobił rekord życiowy.     

Nie wystartuje Pan na dystansie 42,195 metrów. Będzie miał Pan inne obowiązki podczas Maratonu Warszawskiego...

Będę biegł 5 km i będę obecny w Warszawie. Jeśli ktoś będzie chciał mnie o coś zapytać, służę radą na miejscu. Mam nadzieję, że będę mógł pomóc.

Dziękuję za cenne rady.

Dziękuję i życzę powodzenia.

Rozmawiał Robert Zakrzewski   

Polecamy również:


Podziel się:
kochambiegacnafestiwalu
kochambiegacwpolsce