"Mistrzostwa świata kosztują 3 razy więcej". Radosław Jęcek, burmistrz Karpacza, organizator 3xŚnieżka

 

"Mistrzostwa świata kosztują 3 razy więcej". Radosław Jęcek, burmistrz Karpacza, organizator 3xŚnieżka


Opublikowane w sob., 23/06/2018 - 09:54

Radosław Jęcek jest burmistrzem Karpacza od jesieni 2014 roku. Kilka miesięcy wcześniej po raz pierwszy zorganizował bieg 3xŚnieżka=1xMont Blanc, by biegacze, którzy nie mogą sobie pozwolić na wyjazd pod najwyższy szczyt Europy poczuli, jak to jest wbiec na Białą Górę (4808 m n.p.m.). Wystarczy przecież 3 razy wbiec na Śnieżkę (1603 m n. p. m.)...

Bieg ze startem i metą w Karpaczu z roku na rok zyskuje na zainteresowaniu i znaczeniu. Limit 1000 uczestników narzucony przez Karkonoski Park Narodowy wyczerpuje się, w ubiegłym roku na imprezie rozegrano mistrzostwa Polski w długodystansowym biegu górskim. Organizator postanowił zatem zrobić kolejny, duży krok...

Radosław Jęcek, burmistrz Karpacza, dyrektor biegu 3xŚnieżka=1xMont Blanc: – 5 lat temu mistrzostwa świata zostały rozegrane niedaleko nas, w Szklarskiej Porębie, w ramach Maratonu Karkonoskiego. Teraz pora na Karpacz. Cieszę się, że marka naszych zawodów, poziom organizacyjny i sportowy spowodowały, że w zeszłym roku mogliśmy zrobić mistrzostwa Polski.

To był swego rodzaju test, bo od razu zastanawialiśmy się, czy możemy sięgnąć wyżej. Mistrzostwa Polski wyszły organizacyjnie dobrze, sportowo też fajnie, więc złożyliśmy aplikację do WMRA (World Mountain Running Association, Światowy Związek Biegów Górskich – red.) i podczas zeszłorocznego „mundialu” we włoskiej Premanie, WMRA i IAAF (Międzynarodowe Stowarzyszenie Federacji Lekkoatletycznych – red) przychylnie popatrzyły na naszą kandydaturę. Stąd też w ten weekend święto biegów górskich odbędzie się w Karpaczu.

W niedzielę w Karpaczu MŚ w długodystansowym biegu górskim. Magdalena Łączak: "Na swojej ziemi liczę na wysokie miejsca biało-czerwonych"

– Ale zbyt dużej konkurencji ponoć nie mieliście?

– To nieprawda, co gdzieniegdzie się pisze, że byliśmy jedynym kandydatem do organizacji mistrzostw. Starali się także Szwajcarzy i Argentyńczycy. Wygrał jednak Karpacz, a Argentyna zorganizuje mistrzostwa świata w przyszłym roku w Patagonii.

– Siedmioro biegaczy z Argentyny i przedstawiciele organizatorów będą teraz u nas, na oficjalnym zakończeniu imprezy ceremonialnie przekażemy im flagę WMRA. Z kolei na sobotnim otwarciu będziemy mieli dodatkową uroczystość dekoracji medalistów poprzednich mistrzostw. Erytrejczyk, który wtedy przybiegł pierwszy, został potem zdyskwalifikowany za stosowanie niedozwolonych środków i u nas odbędzie się wręczenie medali właściwej trójce zawodników.

– Trochę chyba zaczyna spadać ranga mistrzostw pod egidą WMRA na rzecz biegów, którym patronuje ITRA (International Trail Running Association, Międzynarodowe Stowarzyszenie Biegów Terenowych – red.)? Na mistrzostwach świata w górskim ultra na Penyagolosie było ponad 80 ekip, do Karpacza przyjeżdża (włącznie z reprezentacją Polski) tylko 20 krajów, nie będzie potentatów, czyli Francuzów i Hiszpanów...

– Szkoda, bo to rzeczywiście się rozmywa. Federacje rywalizują ze sobą, zamiast współpracować. Ja mam satysfakcję, że do nas przyjedzie nie tylko Europa, ale także biegacze z Argentyny, Kanady, Meksyku, USA. Cóż, najlepiej obrazuje to przykład Marcina Świerca, zresztą ambasadora 3xŚnieżka. Nasz zdecydowanie najlepszy biegacz górski w terminie mistrzostw świata biegnie w Lavaredo... Powtórzę: szkoda, bo biegi górskie są bardzo rozwojowe, efektowne, widowiskowe i można by się nawet pokusić o wprowadzenie tej dyscypliny do igrzysk olimpijskich. No, ale przy takim rozwarstwieniu federacji nie ma raczej na to szans. Przecież Międzynarodowy Komitet Olimpijski pewnie nawet nie będzie wiedział, z kim o tym rozmawiać. A kto jest „górą” w tej rywalizacji? Nie wiem. Patrząc na frekwencję – na pewno ITRA, z kolei WMRA ma poparcie i akredytację IAAF, która może być sporym atutem. To i choćby obowiązkowa IAAF-owska kontrola antydopingowa są na pewno dla zawodników gwarancją najwyższej rangi zawodów.

A co do braków w obsadzie... Nie wiem, dlaczego nie ma Francji i Hiszpanii, bardzo tego żałuję, będę o to pytał przedstawicieli WMRA.

– Czy zorganizowanie mistrzostw świata to dla organizatora biegu duże przedsięwzięcie, duże wyzwanie?

– Ogromne. Tego nie można w ogóle porównać z mistrzostwami Polski. Rok temu wszystko odbyło się właściwie w ciągu jednego dnia. Przyjechali nasi najlepsi zawodnicy, my im zagwarantowaliśmy noclegi i tyle. Teraz kontrakt w WMRA jest dosyć... powiedzmy, duży. Poza koniecznością zakwaterowania zawodników, którzy zjeżdżają do nas już od poniedziałku, przez organizację ceremonii otwarcia, która jest osobnym wydarzeniem, po zapewnienie pracy komisji antydopingowej. Wyzwanie jest duże, a wszystkie koszty po naszej stronie. WMRA nie tylko nic nie dokłada, ale jeszcze winszuje sobie dodatkowo opłatę za licencję.

– To ile więcej pieniędzy musiałeś wydać na mistrzostwa świata?

– Procentowo czy w złotówkach? Hahaha, nie ma porównania! Całkowity koszt będę znał w przyszłym tygodniu jak sobie wszystko podsumuję, ale w tej chwili szacuję, że ponad 200 tysięcy złotych. To jest jakieś 3 razy więcej niż kosztowały nas mistrzostwa Polski.

– Sponsorzy?

– Tylko i wyłącznie. Kasa miejska nie wchodzi w grę. Ja najpierw wymyśliłem ten bieg, a potem zostałem burmistrzem i nie mogę sobie pozwolić, by ktoś pomyślał, że moją prywatną imprezę finansuję z publicznych pieniędzy. Jedyne co 3x Śnieżka ma od miasta to udostępnienie deptaka. Wszystkie pozostałe koszty pokrywają środki od sponsorów.

– To tylko pogratulować, bo to poważne pieniądze jak na polskie warunki.

– Tak, ale i sponsorów mamy poważnych. Bardzo ważne jest wsparcie, jakie mamy od ministerstw edukacji i sportu, bo dzięki nim pomogły nam tak potężne firmy jak PGE i Orlen.

– A jak się współpracuje z ekipami zagranicznymi?

– Na razie ten kontakt był raczej mejlowy i telefoniczny, oni w większości teraz dopiero do nas zjeżdżają. Jest fajnie, to bardzo sympatyczni, otwarci ludzie. Zdarzają się czasem kłopoty, np. Bułgarzy zgłosili się dwa dni po terminie, ale oczywiście ich przyjęliśmy, z kolei Albania odezwała się dopiero przedwczoraj, na dodatek tylko jeden zawodnik i jeden oficjel, więc tu już musieliśmy odmówić. Noclegi, numery startowe, wszystko już jest gotowe. Są też problemy logistyczne: komuś spóźnił się samolot, jeden z Amerykanów w drodze do Polski zaginął gdzieś nad Atlantykiem i długo nie było z nim kontaktu, odnalazł się dopiero w Paryżu. Ale generalnie jest bardzo sympatycznie.

– Jakieś „gwiazdorskie” wymagania?

– Na razie się nie spotkałem. Bardzo dużo potencjalnych kłopotów rozwiązuje mi sponsor w postaci Hotelu Gołębiewski, gdzie kwaterują wszystkie ekipy. Nie martwię się np. o wegetarian czy wegan, bo posiłki w formie szwedzkiego stołu są takie, że każdy będzie usatysfakcjonowany. Włosi z kolei pytali o basen w pobliżu hotelu, bo jeden z ich zawodników jest po kontuzji i potrzebuje rehabilitacji – olbrzymi basen jest w hotelu.

– A jak kontakt z polskimi zawodnikami?

– Bardzo liczę na naszych biegaczy, na ich dobry występ indywidualny, ale także drużynowy. Znają dobrze trasę, wielu startowało rok temu na mistrzostwach Polski, niektórzy trenują w Karpaczu już od kilku dni czy nawet tygodnia. Mam nadzieję, że powalczą, zobaczymy jak będzie z pogodą, bo właśnie się dość radykalnie zmieniła i w niedzielę na Śnieżce może być nawet śnieg i temperatura poniżej zera! Trasa ma sporo przewyższenia, ale jest w większości biegowa, tylko podejście 2 razy na Śnieżkę i jeszcze w Kotle Łomniczki nogi dostaną w kość. Jeśli natomiast będzie mokro to trzeba będzie bardzo uważać na zbiegach po granitowej kostce.

– Co, Twoim zdaniem, zyskają na mistrzostwach świata miasto Karpacz i impreza 3xŚnieżka?

– Miasto żyje mistrzostwami. Na ulicach widać, że gościmy czołowych biegaczy górskich świata, mieszkańcy bardzo się angażują w imprezę. Na 850 biegaczy zgłoszonych do biegu open, aż 40 jest z niewielkiego przecież Karpacza. Wiele osób zgłosiło się do wolontariatu, pomocy przy organizacji i obsłudze biegu. Są też korzyści promocyjne, o mieście i Karkonoszach napisano w kontekście mistrzostw wiele artykułów na portalach zagranicznych.

A korzyści dla imprezy? Będę miał mega satysfakcję jak się to wszystko uda! Chciałbym w poniedziałek usiąść i wypić piwo za dobre mistrzostwa świata (śmiech) A czy przełoży się to na popularność i rozpoznawalność biegu za granicą? Oby! W tym roku zgłosiło się już kilku zawodników z zagranicy do biegu open, dowiedzieli się o nas pewnie właśnie dzięki mistrzostwom. Osobną kategorią są Niemcy. Dwa lata temu przyjechali do nas po raz pierwszy, a teraz jest ich już cały autobus!

– No to życzę powodzenia, udanej imprezy i przede wszystkim sukcesu Polaków!

– Dziękuję, bardzo bym chciał.

rozmawiał Piotr Falkowski


Polecamy również:


Podziel się:
kochambiegacnafestiwalu
kochambiegacwpolsce