Na przełaj przez wzgórza trzebnickie [ZDJĘCIA]

 

Na przełaj przez wzgórza trzebnickie [ZDJĘCIA]


Opublikowane w sob., 18/02/2017 - 15:59

Sobota, 18 lutego roku 2017, Trzebnica. Ponad pół tysiąca biegaczy zjechało do miasta znanego z urokliwych terenów, zabytków i... ludzi aktywnych fizycznie.

Swój start w 5. Crossie Trzebnickim podsumowuje Michał Talaga, Ambasador Festiwalu Biegów

Trzebnica to miasto położone we wschodniej części Wzgórz Trzebnickic. Świetnie nadaje się na uprawianie wszelkiej rekreacji ruchowej. Zwłaszcza biegania. My z terenów bardziej „wypłaszczonych” mamy tu namiastkę podgórza. I to właśnie tu biegacze z południowej wielkopolski i północnej części dolnego śląska kierują swoje kroki.

Wzgórza Trzebnickie świetnie nadają się do treningów biegowych nastawionych na wypracowanie siły między innymi właśnie na licznych podbiegach. Sam Cross jest jedną z kilku imprez biegowych organizowanych na tym terenie.

Biuro zawodów oraz start umiejscowiono w najbardziej malowniczej i zarazem reprezentacyjnej części miasta. Trasa poprowadzona została lasem bukowym wchodzącym w skład parku zdrojowego. Wystartowano nas o godzinie 11.

Najlepszy na mecie stawił się po 38 minutach i 10 sekundach. Wiadomo, z Trzebnicy (Marek Szewczyk - red.). Trzy pętle po niecałe 3,4 km potrafiło umęczyć każdego. Zwłaszcza, że trasa miała swoją przepustowość i „odpowiedni” pagórkowaty profil. Liczne podbiegi i zbiegi po leśnych ścieżkach, na których występowały częściowe oblodzenia i śnieg. Z tym sobie organizator poradził doskonale posypując zmarzlinę piaskiem. Przy tak gorącej atmosferze setek biegaczy zmarznięte podłoże topniało w oczach.

Jednego czego nie brakowało na trasie to odcinków iście bagiennych, czyli kałużo-błotne niespodzianki przygodowe. Mimo tego, a może dzięki temu biegło się tak, że cieżko będzie zapomnieć. Jak zawsze. Byłem tu trzeci raz i za każdym razem jest inaczej, acz równie świetnie. Płuca wyprute, nogi bez czucia i uśmiech od ucha do ucha. No może buty i ciuchy niektórych biegaczy przypominały potwora z bagien, ale co tam. Ważne żeby była zabawa.

Na koniec czerwony byk co dodaje skrzydeł i zupa cebulowa. Ten zestaw, gdyby podać przed biegiem, mógłby być uznany za niedozwolony doping, który w sposób zdecydowany pozwoliłby poprawić czasy co niektórym lub choćby pokonać w locie błotniste odcinki. Tak myślę. Ale o tym się w tym przypadku już nie przekonamy. Może za rok.

Wyniki imprezy: TUTAJ

Michał Talaga, Ambasador Festiwalu Biegów


Polecamy również:


Podziel się:
kochambiegacnafestiwalu
kochambiegacwpolsce