Nadłożył kilometrów, został… zdyskwalifikowany. (Nie)doszły zwycięzca Race to the Stones

 

Nadłożył kilometrów, został… zdyskwalifikowany. (Nie)doszły zwycięzca Race to the Stones


Opublikowane w pt., 19/07/2019 - 13:39

Pewnie nieraz biegnąc w górach przyszło wam pomylić trasę i nadłożyć kilometrów. Biegi terenowe to przecież nie maraton, gdzie niemal wszystko jest ogrodzone barierkami. Co jednak, gdy uczestnik pokonuje dłuższy dystans niż zakładany, wygrywa zawody i… zostaje zdyskwalifikowany?

Do niecodziennej sytuacji doszło w Wielkiej Brytanii podczas zawodów pn. Race to the Stones. Bieg prowadzi do wsi, w której główną atrakcją jest prehistoryczny krąg głazów otaczający osadę. Krąg ten jest nawet starszy niż w pobliskim Stonehenge. Jak wiadomo we wszystkich takich miejscach mogą wydarzyć się historie tajemnicze, wręcz z kosmosu, ale takiego finału biegu nikt się nie spodziewał.

Kiedy Tom Fairbrother – wymowne nazwisko, nieprawdaż? – kończył dystans 100 km, nie posiadał się ze szczęścia. Mimo pomylenia trasy i nadłożenia ponad 1,5 km, uzyskał osiem minut przewagi nad kolejnym zawodnikiem. Zdążono mu jeszcze zrobić pamiątkowe zdjęcie, ogłosić triumfatorem i zaprosić do wywiadów.

Biegacz równie szybko został jednak zdyskwalifikowany. Zdaniem organizatorów, nie pokonał on oficjalnej trasy biegu. Wynik unieważniono. Chwilowy triumfator poczuł się co najmniej rozczarowany. Zwłaszcza, że był to jego debiut na dystansie ultra. Opisał więc całą sytuację na swoim blogu.

Problemy zaczęły się na rozwidleniu w okolicach 91. kilometra trasy. Feralna strzałka doprowadziła go omyłkowo dotarł do nie ujętej na mapie biegu drogi. Ponieważ nie dostrzegł żadnych innych znaków, zdał sobie sprawę z pomyłki. Wyciągnął telefon i wyszukał metę. Oddalona była ona o 9 km. W sumie dawało mu to ponad 101 km trasy, ale postanowił biec dalej.

Napędzany adrenaliną Tom Fairbrother biegł już nie po trasie biegu, ale wzdłuż niej. Jak relacjonuje, w pewnym momencie jeden z kierowców chciał go podwiesić z powrotem na szlak, ale odmówił w obawie przed dyskwalifikacją.

Jeszcze na 98. kilometrze odebrał telefon od zaniepokojonej narzeczonej. Również sami organizatorzy niepokoili się gdzie podziewa się lider. Zapytał dziewczynę, a ta organizatorów, czy jeśli pokona pełny dystans, to wciąż ma szansę na wygraną. Usłyszał, że tak - o ile przekroczy metę. To go miało uspokoić.

Finalnie nasz bohater wbiegł na metę od niewłaściwej strony i musiał nawracać. Wierzył jednak, że wygrał z czasem 8:35:15.

Biegacz został zdyskwalifikowany. Jak informowali media organizatorzy, oznakowanie biegu było poprawne i to biegacz skręcił w niewłaściwym kierunku. Nie zadzwonił też na infolinię dedykowaną biegaczom, którzy znaleźli się poza trasą. Dzięki wskazaniom GPS gospodarze pomagali wracać zbłądzonym uczestnikom na wyznaczony szlak. Podkreślono, że jego bieg z mapą elektroniczną nie oznacza, że pokonał oficjalną trasę biegu.

Ostatecznie zwycięzcą biegu ogłoszono Tima Pigotta, który uzyskał wynik 8:43:54. Biegacz zaznaczył na swoim portalu społecznościowym, że przed nim uplasowała się osoba, która została zdyskwalifikowana, a jej występ był „imponujący”.

 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 

1st place at ‘Race to the Stones’ 100km trail race today. 8hrs43. (5hrs off my 100k Pb) (It needs noting that there was a person ahead of me but he made an epic route error ending up going along the main road- it’s a trail race- and was DQ’d - his performance up to this point was seriously impressive and I’m gutted he didn’t get the race and finish he deserved). I have been focussed on this race for over a year, so very happy how it all came together. Huge thank you to Louise Pigott for managing the home and kids while I got my training done, especially for when I went to the Alps for a climbing and running camp a couple of weeks ago (maybe the altitude training did pay off). Thanks to my Dad for being taxi service (getting up at 5am this morning) and chief cheerleader on the route, along with my mum @emilycouldwell @tomcouldwell and baby Mollie. All this from someone who by the law of averages shouldn’t be alive, let alone able to run (that’s another story for another time). Proof that with hard work you can come back from life changing injuries and anything is possible. Thanks to @thresholdsports and the @racetothestones crew for putting on yet another fantastic event. Big thanks to the team at aid station 8 for the hugs sorry I didn’t get your name dude! Threshold team- big blonde hair dude, say thanks from me! Nutrition from @tailwindnutrition and @precisionhydration worked a treat with no cramps despite the heat and steady energy levels throughout, and my feet feel remarkably good from the @hokaoneone_eu mafate Evo’s (although it was so dry you could have got away with road shoes- and many people did). If you haven’t done a 50-100trail race and want to test one out give this a go, the field of dreams is worth is alone! #rtts2019 #racetothestones #racetothestones2019 #moreisinyou #trainingpeaks #trainingpeakscoach #trailrunning #trailrunningviews #ultrarunner #ultrarunning #irunfar #running #runner #hokatimetofly #hokamafate #tailwindnutrition #precisionhydration #compresssport

Post udostępniony przez Tim Pigott (@tim_pigott)

Dodajmy, że Tom Fairbrother w młodości chorował na bulimię. Jego problemy zaczęły się, gdy mając 24 lata pojechał do obóz do Keni. Tam, wiedziony chęcią poprawy wyników, dał się namówić na odchudzanie. Wygrał jednak z chorobą i teraz uczestniczy w różnych akcjach charytatywnych i mówi głośno o problemie, którego doświadczył.

RZ


Polecamy również:


Podziel się:
kochambiegacnafestiwalu
kochambiegacwpolsce