Najpierw „setka”, później do... teatru. Krwiobieg w Warszawie [ZDJĘCIA]

 

Najpierw „setka”, później do... teatru. Krwiobieg w Warszawie [ZDJĘCIA]


Opublikowane w ndz., 16/06/2019 - 16:41

W niedzielę w Warszawie rozegrano 2. Krwiobieg. Impreza promuje ideę krwiodawstwa oraz zdrowego trybu życia. Serce zawodów biło w okolicach PKOL.

Już o północy na 100-kilometrową trasę ruszyło kilkanaścioro uczestników biegu, rozgrywanego z okazji stulecia Polskiego Czerwonego Krzyża. Do pokonania było 20 pętli prowadzących Pasem Nadwiślańskim. Biegu nie ułatwiały chmary - nomen omen - krwiopijnych komarów. Już w trakcie imprezy do biegaczy dołączyła ultramaratonka Agata Matejczuk, która wspierała jedną z uczestniczek.

Najszybciej wymagający dystans pokonał Piotr Siepietowski (nr 9), któremu zajęło to 9:40.06.

Biegacz przyznał, że musiał się spieszyć, bo wieczorem wybiera się z żoną do Teatru Narodowego.

– W zeszłym roku Biegłem „setkę” na Stulecie Niepodległości i jak się dowiedziałem, że jest kolejna okazja to zrobić, to też się nie wahałem. To nie była moja pierwsza „stówka” w życiu i mogłem spokojnie ją zrobić. Zaczęliśmy razem, a po 25 km sobie odskoczyłem. Biegło się bardzo fajnie, choć pogoda była ciężka. Duszno było zwłaszcza w krzakach i do tego komary nie dawały żyć. Spryskaliśmy się różnymi preparatami, ale one spływały razem z potem… – relacjonował Piotr Siepietowski.

Biegacz jest honorowym dawcą krwi, więc idea biegu była mu bliska.

– Ja zostałem dawcą, gdy odpowiednie płytki krwi były potrzebne dla męża mojej siostry, który zachorował na białaczkę. Niestety nie on przeżył. Później to kontynuowałem przez x lat. Jeśli ma to komuś pomóc, a mi nie szkodzi, to dlaczego nie? – podkreślił pan Piotr.

W programie Krwiobiegu znalazły się też biegi na dystansach bardziej dostępnych dla zwykłych zjadaczy biegowego chleba, czyli 5 i 10 km oraz marsz nordic walking. Tak się złożyło, że zwycięzca „piątki” Paweł Czyżkowski (17:27) finiszował tuż przed trzecim biegaczem na „setkę”.

– W sobotę startowałem, więc czułem już zmęczenie. To był dla mnie dobry trening, nie miałem żadnych oczekiwań. Ważna była idea. Było trochę cienia, jednak i tak trochę robiło się duszno, czego może nie dało się odczuć podczas kibicowania - mówił po biegu zwycięzca „piątki”.

Wśród pań najlepsza była Małgorzata Janeczko (22:34). – Wracam po kontuzji więc cieszę się z wygranej. Oceniam ten start jak najbardziej na plus. Dziś pogoda dopisała. Biegnąc po polanie było trochę wiatru, niestety duszniej robiło się wśród drzew. Jak się szybko biegło, to nawet komary nie atakowały (śmiech) – opowiadała zwyciężczyni.

– Kiedyś oddawałam krew, teraz niestety nie mogę. Ale jak będę mogła, to na pewno znów będę to robiła. Nie ma się czego bać. Może ktoś się boi igły, ale samo pobranie krwi nic nie boli i nie trwa też jakoś bardzo długo. Później dostaje się czekoladę! – zachęcała nasza rozmówczyni.

Sama idea Krwiobiegu narodziła się w Krakowie. W październiku w stolicy Małopolski odbędzie się już 6-ta edycja imprezy. Trasa także prowadzi wzdłuż Bulwarów Wiślanych.

RZ


Polecamy również:


Podziel się:
kochambiegacnafestiwalu
kochambiegacwpolsce