"Najtrudniejszy bieg w moim życiu. Nigdy tak się nie zajechałam!". Magdalena Łączak, dwukrotna triumfatorka Transgrancanaria-128

 

"Najtrudniejszy bieg w moim życiu. Nigdy tak się nie zajechałam!". Magdalena Łączak, dwukrotna triumfatorka Transgrancanaria-128


Opublikowane w ndz., 24/02/2019 - 18:41

– W którym momencie zaczęłaś myśleć o wygraniu biegu?

– Na ostatnim punkcie, na 110 kilometrze. Wcześniej cały czas było duże ryzyko, że mnie dziewczyny dojadą. A tu już wiedziałam, że jeśli tylko utrzymam swoje tempo, nie powinny mnie dopaść. A w ogóle to starałam się nie myśleć o zwycięstwie i jak najbardziej izolować się od myśli o wyniku. To strasznie spala, tracisz energię na rzeczy, na które nie masz wpływu. Skupiałam się na tym, co zależało ode mnie, a forma innych zawodniczek była poza mną. Dopiero od tego 110 kilometra dopuściłam do świadomości, że musze dociskać i trzymać konkretne tempo, bo skoro do tej pory mnie nie doszły, jest szansa utrzymać prowadzenie. Modliłam się tylko, żeby nie skręcić nogi na kamieniach, bo wtedy nic by mi już nie pomogło.

– Ponad trzy i pół godziny przed Tobą pięknego wyczynu dokonał Pau Capell. Hiszpan po raz trzeci z rzędu wygrał Transgrancanaria-128. Wracasz za rok, żeby powtórzyć jego wyczyn?

– (Śmiech) Nie mam jeszcze planów na przyszły rok. Na razie muszę wrócić do pracy, bo dużo zaległych rzeczy na mnie czeka. Ja lubię tutaj przyjeżdżać i jest bardzo prawdopodobne, że za rok wystartuję jeszcze raz, ale na deklaracje jest jeszcze za wcześnie. Zresztą, mam dużo rzeczy do przeanalizowania z biegu tegorocznego, muszę sobie jeszcze wpisać mnóstwo uwag do mojego zeszytu z notatkami, bo pełno dziwnych rzeczy było na tych zawodach, które na razie nie do końca rozumiem. Na przykład: bardzo wolne tempo naszego biegu. Nie czułam tego, ale jak spojrzałam na zegarek, byłam w szoku.

– Rzeczywiście, pobiegłaś ponad godzinę wolniej niż przed rokiem. To nie tylko kwestia 3 kilometrów więcej.

– Jasne, że nie! Gdyby winna była dłuższa o 3 km trasa, byłoby to widać, od Garanon na 86 kilometrze, gdzie zaczęła się modyfikacja trasy. Nasze międzyczasy były gorsze niż rok temu od samego początku, nawet uciekająca Chinka Miao Yao nie biegła moim ubiegłorocznym tempem.

– Skoro od razu wracasz do pracy w Mielcu, kiedy odpoczniesz po wielkim wyczynie?

– Będzie trochę pracy, ale na początku marca lecimy na 2 tygodnie na Majorkę. Tam chcemy potrenować i także trochę odpocząć. Lecę, oczywiście, z Pawłem, bo przekonałam się, że takie wyjazdy bez niego to porażka (śmiech).

rozmawiał Piotr Falkowski

zdj. Patrycja Łączak, Katarzyna Solińska, Jacek Deneka - UltraLovers


 

Polecamy również:


Podziel się:
kochambiegacnafestiwalu
kochambiegacwpolsce