Nordic Walking ekstremalnie, czyli Crossowe Mistrzostwa Polski w Chełmnie [ZDJĘCIA]

 

Nordic Walking ekstremalnie, czyli Crossowe Mistrzostwa Polski w Chełmnie [ZDJĘCIA]


Opublikowane w wt., 21/10/2014 - 10:43

W niedzielę 19 października w Chełmnie nad Wisłą odbyły się Mistrzostwa Polski w Cross Nordic Walking. Impreza, która bez wątpienia ma ogromny potencjał, nie doczekała się niestety odpowiedniej reklamy i oprawy. Mimo wszystko bardzo wymagająca trasa zachwyciła uczestników.

– To początkowo miały być zawody górskie – przyznaje Michał Rosiński, organizator imprezy. – Mamy około 6,5% przewyższenia na trasie, więc trochę za mało i stąd to cross. Chełmno leży na dziewięciu pagórkach i tutaj chcieliśmy pokazać interesujące ukształtowanie doliny dolnej Wisły.

Udało się to znakomicie, bo trasę chwalili wszyscy zawodnicy. Jedni z nich wystartowali na dystansie 5 km, inni na dwukrotnie dłuższym, pokonując dwie trudne pętle. Byli też śmiałkowie, którzy porwali się na dwa starty w ciągu zawodów, trzykrotnie zmagając się z męczącą trasą!

Wszyscy docenili nie tylko poziom trudności i zróżnicowanie trasy, ale też jej piękną jesienną oprawę. Na leśnych ścieżkach leżał dywan złocistych liści, które szeleściły pod butami i kijami, jednocześnie stanowiąc pewne utrudnienie na stromych podejściach i zejściach. Pod liśćmi skrywały się wystające korzenie drzew, przez które kilku zawodników zaliczyło bolesny upadek. Ale takie jest ryzyko crossowych tras.

Czym jest cross nordic walking?

– Jest trochę podobnie jak w motocrossie. Mamy mocne podejścia i od razu zejścia. Było kilka takich odcinków na trasie, gdzie trzeba było się zmierzyć z takimi gwałtownymi zmianami– tłumaczy Michał Rosiński. – Haczykiem były dzisiaj dwie rzeczy. Po pierwsze, trzeba było przejść obok wąwozu, po wąskiej półce stycznej do zbocza. Drugim utrudnieniem były schody: 32 stopnie betonowe i około 50 ciosanych z kamienia, nierównych, częściowo ukrytych w zboczu. To dało zawodnikom w kość. Cztery metry ostrego podejścia i znowu zejście…

– Schody były najgorsze! – twierdziła po wyścigu jedna z uczestniczek. – Jeszcze na pierwszej pętli było w porządku, ale na drugiej już wiedziałam, co mnie czeka pod koniec i całą trasę myślałam już tylko o tych schodach! Bolały łydki, mięśnie czworogłowe paliły żywym ogniem, kiedy po takim wysiłku trzeba było zebrać się jeszcze, żeby pokonać żwawo kilkadziesiąt stromych stopni. Ale się udało! - cieszyła się na mecie.

Podobne odczucia mieli chyba wszyscy. Kiedy organizator pytał przez mikrofon: – Góry się podobały? Wąwóz się podobał?, w odpowiedzi słyszał gromkie: – Taaaaak! Kiedy spytał o schody, stadion Chełminianki wypełnił krzyk: – Nieeeee!

Uroki przepięknej i wymagającej trasy, wprost stworzonej do crossowej rywalizacji na szczeblu mistrzostw kraju, przysłoniły niedociągnięcia organizacyjne. Przede wszystkim brak części pucharów. – Niestety nie mieliśmy pełnego dofinansowania, organizowaliśmy wszystko sami. Liczyliśmy na określoną liczbę osób według zapisów internetowych, ale przyjechało więcej zawodników. Brakło nam pucharów, ale porozumieliśmy się z osobami, które powinny je dostać i zobowiązaliśmy się dosłać pocztą w ciągu tygodnia, maksymalnie dwóch – tłumaczył organizator.

Brak odpowiedniej liczby osób zaangażowanych w organizację mistrzostw był widoczny. Mimo wysiłków organizatorów, chwilami brakowało profesjonalizmu, jakiego można się spodziewać po zawodach na tym szczeblu. Trochę zamieszania w biurze zawodów, brak pucharów, chaotyczna dekoracja zwycięzców…

Zaangażowanie tych, którzy przyszli pomóc, było jednak wyraźnie widoczne. Począwszy od wolontariuszy na trasie, pań podających napoje i upominki na mecie, po tych, którzy przygotowali bardzo smaczny i obfity posiłek po zawodach. To pozwala wierzyć, że kolejna edycja imprezy będzie stuprocentowym sukcesem, bez wpadek i niedociągnięć, które przecież miały prawo się zdarzyć za pierwszym razem.

KM

Polecamy również:


Podziel się:
kochambiegacnafestiwalu
kochambiegacwpolsce