Olimpijski maraton pełen niespodzianek. Bohater Lilesa

 

Olimpijski maraton pełen niespodzianek. Bohater Lilesa


Opublikowane w pon., 22/08/2016 - 12:55

Nikt chyba nie oczekiwał, że wicemistrz Europy z Zurychu Yared Shegumo zajmie w Rio dopiero 128. miejsce z wynikiem 2:31:54. Co więcej, nikt nie przypuszczał że pobiegnie... o 13 sekund wolniej niż Iwona Lewandowska w maratonie pań. 

Biegu nie ukończył niestety Henryk Szost. To już drugi maraton w tym roku zakończony przez rekordzistę Polski zejściem z trasy. W marcu zawodnikowi z Muszyny nie udało się dotrzeć do mety w japońskim Lake Biwa.

W Rio de Janeiro z trasy zeszli też tacy zawodnicy jak Kenijczyk Stanley Biwott, który jest tegorocznym numerem dwa na światowych listach. Jeszcze na 35. kilometrze Biwott zajmował piątą lokatę.

Do mety nie dotarli też Etiopczyk Tesfaye Abera – zwycięzca maratonu w Dubaju, Włoch Daniele Meucci – mistrz Europy z Zurychu w maratonie, czy Wesley Korir zwycięzca maratonu w Bostonie w 2012 roku. Pogrom faworytów?

Na 90. miejscu uplasował się za to Yonas Kinde. Etiopczyk mieszkający od lat w Luksemburgu reprezentował drużynę uchodźców (ROT). Zawodnik uzyskał czas 2:24.08. Jego historię przedstawialiśmy TUTAJ.

Chociaż najlepszym zawodnikiem USA był Galen Rupp, który zdobył brązowy medal, to bohaterem Ameryki jest 41-letni Meb Keflezighi. Zawodnik ukończył na 33. pozycji z wynikiem 2:16.46. Finiszując na Samobdomie poślizgnął się. Na linii mety pokazał jednak w jak dobrej jest formie wykonując kilka pompek. Dla doświadczonego zawodnika był to trzeci olimpijski maraton w karierze. Największym sukcesem było zdobycie srebra w Atenach w 2004 roku.

To nie koniec spektakularnych finałów biegu. Argentyńczyk Luis Ariel Molina dobiegał krokiem przypominającym oberka. Irańczyk Mohammadjafar Moradi na metę dotarł już na kolanach, walcząc ze skurczami i z wymęczonym organizmem. W stolicy karnawału nie doczekaliśmy się jednak tak spektakularnej radości jaką prezentował ciężarowiec David Katoatau z Kiribatii (zobacz).

Za jeden z najodważniejszych aktów igrzysk w Rio uznano gest finiszującego Etiopczyka Feyisy Lilesy. Zawodnik przybiegł na drugim miejscu, ale przed przekroczeniem mety wniósł skrzyżowane ręce w znak „X”. Miał być to symbol protestu przeciw dyktatorskiemu rządowi w jego kraju.

Regularnie w Etiopii dochodzi do protestów tłumionych krwawo przez służby bezpieczeństwa. Amnesty Internationl podało, że tylko w pierwszy weekend sierpnia zginęło ponad 100 osób w różnych rejonach kraju. Wicemistrz olimpijski powiedział się, że obawia się teraz o swoją rodzinę i o to, że czy po powrocie, do ojczyzny nie zostanie zabity lub nie trafi do więzienia. Rozważa też czy nie wyemigrować do innego kraju.

Udział w igrzyskach Michalisa Kalomiris'a był wielką niespodzianką nie tylko w Grecji. Podczas gdy wielu zawodowych sportowych sportowców na świecie walczyło o minima, biegacz amator o tym, że jedzie do Brazylii dowiedział się przypadkiem. Ateńczyk, który jest z zawodu prawnikiem na liście powołanych zawodników znalazł dzięki rekordowi życiowemu wynoszącemu 2:29:30. Czas ten został osiągnięty podczas maratonu w Rzymie.

Co prawda limit na igrzyska w Grecji wynosił 2:19:00, ale w przepisach IAAF istnieje zapis, który pozwala na maraton olimpijski wysłać zawodnika, który zajął miejsce w pierwszej "10" biegu z najwyższej kategorii - IAAF Gold Label. Grek w stolicy Włoch był ósmy, a sam maraton w posiadał najwyższy status przyznawany przez światową federację. Ostatecznie Michalis Kalomiris na mecie w Rio uplasował się na 137. miejscu z wynikiem 2:37:03.

RZ


Polecamy również:


Podziel się:
kochambiegacnafestiwalu
kochambiegacwpolsce