Orlen Cup w Łodzi. „Do cv mogę wpisać zwycięstwo nad mistrzami świata” [WYNIKI]

 

Orlen Cup w Łodzi. „Do cv mogę wpisać zwycięstwo nad mistrzami świata” [WYNIKI]


Opublikowane w wt., 11/02/2020 - 20:42

Podczas mityngu Orlen Cup w Łodzi Pia Skrzyszowska dwukrotnie biła rekord życiowy, Damian Czykier znów był całkiem blisko rekordu Polski, a Przemysław Słowikowski pokonał nawet dwóch mistrzów świata.

Po wyjątkowych wydarzeniach podczas Orlen Copernicus Cup w Toruniu – rekordzie świata w skoku o tyczce Armanda Duplantisa, rekordzie Polski na 400 m Justyny Święty–Ersetic czy emocjonującym pojedynku na 800 m z udziałem Marcina Lewandowskiego i Adam Kszczota, uczestnicy mityngu Orlen Cup w Łodzi musieliby wznieść się na wyżyny umiejętności, by wyjść z cienia sobotnich zawodów.

W Atlas Arenie największych emocji spodziewano się w konkursie skoku o tyczce. Zastanawiano się czy Amerykanin Sam Kendricks, Polak Paweł Wojciechowski i Kanadyjczyk Shawn Barber będą w stanie czymś zaskoczyć.

Kolejną ciekawą konkurencją było pchnięcie kulą z udziałem Konrada Bukowieckiego, Michała Haratyka i Davida Storla.

W biegach kibice mogli liczyć na atak na rekord Polski Damiana Czykiera na 60 m przez płotki. 28–letni zawodnik od początku sezonu halowego imponuje formą. W Toruniu ustanowił rekord życiowy (7,54), a do 21–letniego rekordu Polski Tomasza Ścigaczewskiego zabrakło mu zaledwie 0,03 sekundy. Czykier był faworytem tej konkurencji w Łodzi, a szyki mógł mu popsuć np. halowy mistrz Europy Milan Trajković (7,51 – rekord życiowy). Okazało się, że nie tylko.

Rywalizacja zaczęła się od sprintów na 60 m. Do finału kobiet awansowało sześć Polek, Kazaszka i Ukrainka, który pobiegła w eliminacjach najszybciej (7,34). Najszybszą polską zawodniczką była pod nieobecność rekordzistki Polski Ewy Swobody Marika Popowicz–Drapała (7,39).

W finale najszybciej pobiegła Ukrainka Wiktoria Ratnikowa (7,32), przed Katarzyną Sokólską (7,39) i Mariką Popowicz–Drapałą (7,41).

Wśród mężczyzn najszybszy w tej konkurencji Polak – Remigiusz Olszewski wygrał swoją serię (6,70). W drugim biegu wystąpiły światowe gwiazdy tej konkurencji – Mike Rodgers, mistrz świata w sztafecie z 2019 roku i Richard Kilty, halowy mistrz świata z 2014 roku. Nerwy ponosiły uczestników i nie brakowało falstartów. Medalistów międzynarodowych imprez pogodził jednak Polak – Przemysław Słowikowski. Polak wygrał w czasie 6,71 s. Kilty był drugi (6,72), a Rodgers dopiero piąty (6,77). Przed mistrzem świata finiszowali dwaj Polacy – Karol Kwiatkowski (6,73) i Dominik Kopeć (6,75 ). Rodgers do finału wszedł jako ostatni.

Klasę pokazał w decydującym biegu. Uzyskał ten sam czas, co Kilty (6,66), ale fotofinisz pokazał, że to Anglik był ciut szybszy. Trzeci na mecie był Słowikowski.

– Fajnie wpisać sobie do sportowego cv, że udało mi się wygrać z takimi mistrzami. Mike jeszcze dwa dni temu biegał w Brazylii, więc nic dziwnego, że mógł być zmęczony lotem – mówił Słowikowski. – W finale myślałem, że walczę tylko z Richardem Kiltym, a tu okazało się, że Mike wyskoczył. Wyrównałem rekord życiowy. Być może była szansa na więcej, ale z powodu falstartów trzy razy musiałem wchodzić do bloków startowych, a to na pewno nie pomaga. Byłem dziś mocno skoncentrowany, ale takie zdarzenia wpływają na czas.

Po nich na starcie pojawili się płotkarze. Pierwszy bieg znów rozpoczął się od falstartu. Po chwili wszystko było już zgodnie z przepisami, a Czykier na mecie był o 0,01 sekundy wolniejszy niż Węgier Valdo Szucs. Trzeci był Dawid Żebrowski (7,81), a czwarty Artur Noga (7,89), który jako ostatni zakwalifikował się do finału. 32–letni zawodnik, olimpijczyk z Pekinu i Londynu wciąż nie może wrócić do formy. A przecież potrafił w tej konkurencji biegać nawet 7,64.

W drugim biegu świetnie spisał się Trajković (7,65) przed Finem Elmo Lakką (7,73) i Dominikiem Staśkiewiczem (7,80).

W finale o zwycięstwie znów decydowały centymetry. Węgier Szucs (7,57) drugi raz okazał się minimalnie lepszy od Czykiera (7,58). Trzeci był Trajković (7,67). – Jestem blisko, coraz bliżej rekordu Polski, ale ważniejsze dla mnie jest to, że praca podczas przygotowań daje rezultaty. Gdybym pobiegł idealnie w Toruniu, to ten rekord już by padł. Tu w Łodzi bieżnia jednak jest ciut wolniejsza i w pierwszym biegu nie mogłem się wczuć – przyznał Czykier. – Przede mną jeszcze dwa mityngi w hali, więc coś może się wydarzyć. Moje myśli coraz częściej szybują do Tokio. Mam nadzieję, że tam też będę w formie.

– 7,57 to naprawdę światowe bieganie. Ja cieszę się, że byłem w finale i pobiegłem najszybciej w tym sezonie – powiedział piąty Artur Noga (7,77).

Błysnęły polskie płotkarki. 22-letnia Klaudia Siciarz już w eliminacjach pobiegła najszybciej w tym sezonie (8,05), a nadzieja polskich płotków Pia Skrzyszowska kolejny raz w tym roku pobiła rekord życiowy (8,10). W drugim biegu zagraniczne zawodniczki pobiegły wolniej od dwóch Polek. Finał zapowiadał się jednak bardzo ciekawie.

I tak właśnie było. Zwyciężczynię – Siciarz (8,04) od trzeciej Evonne Britton dzieliły zaledwie 0,02 sekundy. A Skrzyszowska znów pobiła rekord życiowy – 8,05. – Już po eliminacjach czułam, że może tu być dobry wynik. W finale trochę zawisłam nad jednym płotkiem, bo była szansa nawet na złamanie ośmiu sekund. Mam nadzieję, że to w końcu się uda – stwierdziła Skrzyszowska.

Na bieżni pojawiły się też… niemowlęta. Organizatorzy wpadli na pomysł, by urządzić wyścig raczkujących maluchów. Dzieciaki nie miały dużej ochoty do rywalizacji, ale najdalej na czworakach doszła Zosia Ślęzak.

Ze skoczków o tyczce zawiódł Barber. Mistrz świata z Pekinu (2015) nie zaliczył nawet 5,30 m i odpadł z rywalizacji. Dopiero w ostatniej próbie udało się pokonać tę wysokość Wojciechowskiemu. Okazało się, że Polak dopiero się rozpędza. 5,45 m pokonał w drugiej próbie, za to 5,60 m już w pierwszej. Z zaliczaniem kolejnych wysokości nie miał za to problemów Kendricks. Dopiero zatrzymał się na wysokości 5,80.

W konkursie skoku wzwyż faworytką była Kamila Lićwinko. Mocno rywalizowały z nią Ukrainka Julia Czumaczenko i Priscilla Frederick z Antiguy i Barbudy.Polka nie pozostawiła rywalkom wątpliwości i jako jedyna pokonała poprzeczkę na wysokości 1,93 m.

W pchnięciu kulą Bukowiecki zdystansował rywali, kiedy w trzeciej serii uzyskał odległość 21,54 m. Drugi był Haratyk (20,95), a trzeci Enekwechi Chukwuebuka (20,87). Storl skończyłdopiero na piątym miejscu (20,03).

WYNIKI ORLEN CUP

AK


Polecamy również:


Podziel się:
kochambiegacnafestiwalu
kochambiegacwpolsce