„Piątka boli krócej”. Rozmawiamy z Ewą Jagielską, Mistrzynią Polski na 5 km

 

„Piątka boli krócej”. Rozmawiamy z Ewą Jagielską, Mistrzynią Polski na 5 km


Opublikowane w pon., 18/09/2017 - 09:27

Na mecie biegu „Kleszczów na piątkę” mieliśmy przyjemność porozmawiać ze świeżo upieczoną mistrzynią Polski na 5 km, Ewą Jagielską. Opowiedziała nam o swoim mistrzowskim biegu, ulubionym dystansie i maratońskim prawie-debiucie w przyszłym tygodniu.

Ewa, ogromne gratulacje! Ale nie było Cię na liście startowej. Czyżby niespodziewana decyzja w ostatniej chwili?

Ewa Jagielska: Szykowałam się do Kleszczowa, ale przeoczyłam zapisy... Planowałam starty we wszystkich mistrzostwach (10 km, półmaraton i 5 km – red.), tutaj również. Po prostu takie małe niedopatrzenie z mojej strony.

A może jednak chciałaś zaskoczyć rywalki?

Nie, one wiedziały, że ja będę biegła, więc żadnego zaskoczenia nie było. Po prostu zapisałam się wczoraj... (śmiech) Ale planowałam już od wakacji, że tutaj będę.

Tu w Kleszczowie już biegałaś... co sądzisz o tej trasie?

W ubiegłym roku byłam tu trzecia w MP, wcześniej pierwsza, ale wtedy to nie były mistrzostwa. Trasa jest płaska, szybka, bardzo mi się podoba i mi odpowiada.

Jak dzisiaj przebiegała walka o mistrzostwo?

Dziewczyny ruszyły dość spokojnie. Oczywiście trzymałam się w czubie. Angela ruszyła z Olą, ja za nimi z Karoliną (Angelika Mach, Aleksandra Brzezińska, Karolina Giza – red.), no i tak naprawdę wszystko się rozegrało na tej ostatniej prostej przed stadionem. Na końcówce poczułam się mocno, 600 metrów przed metą wyszłam na prowadzenie, no i spokojnie dobiegłam.

Na Biegu Fabrykanta w Łodzi (MP kobiet na 10 km, 26 sierpnia br. – red.) też chyba nie od razu ruszyłaś do przodu?

Tam Iza prowadziła (Izabela Trzaskalska, późniejsza mistrzyni Polski – red.), potem Ola Brzezińska, a ja byłam trzecia. Na szóstym kilometrze doszłam Olę. Izy nie dogoniłam, chociaż próbowałam, ale już na oparach biegłam.

Na Fabrykancie byłaś druga, w Pile (Półmaraton Philips, MP kobiet, 3 września br. – red.) pierwsza...

Tak, w Łodzi druga, trochę mi do Izy zabrakło. Pogoda była taka niezbyt fajna, parno, gorąco. Dwa tygodnie temu udało się zdobyć złoto w Pile w półmaratonie. A dziś zupełnie na luzie podeszłam do tego biegu, ze spokojem i satysfakcją. Udało się zwyciężyć, czułam że jest forma, noga podawała, problemów nie było. Bardzo fajnie mi się biegło.

Jakie masz takie bliższe i dalsze plany i marzenia sportowe?

Wiesz co, na pewno poprawiać życiówki, unikać kontuzji, walczyć bardzo mocno, no i z imprezy na imprezę trzymać poziom. Tak po prostu...

Ostatnio Ci to wychodzi znakomicie! Planowałaś ten medalowy hat-trick – połówka, dycha i piątka?

Czy planowałam? No jakoś tak wyszło. Jest dobrze, za tydzień biegnę Maraton Warszawski, zobaczymy jak będzie dalej (Ewa będzie jedyną Polką w elicie – red.)

Znowu po medal?

No nie wiem, bo treningów za bardzo nie robiłam do maratonu, pobiegnę z tego co trenowałam latem. Będę chciała jak najlepiej, ale wszystko na spontanie, zobaczę w jakiej formie jestem.

W ostatnich tygodniach wywalczyłaś trzy medale MP, w tym dwa złote, na różnych dystansach... który z nich jest Twój ulubiony?

Chyba jednak ten najkrótszy, piątka, bo jednak ból się na niej szybciej kończy. Czuję się pewniej na krótszym dystansie. Więc jak miałabym wybierać, to 5 km.

W maratonie jeszcze nie masz za dużego doświadczenia?

Pobiegłam jeden maraton trzy lata temu, tak na zaliczenie. Więc to będzie taki mój debiut na poważnie. Nie miałam wcześniej okazji, żeby królewski dystans tak naprawdę pobiec na maksa. Za tydzień się okaże, na ile jestem przygotowana.

Rozmawiał Kamil Weinberg

 

Polecamy również:


Podziel się:
kochambiegacnafestiwalu
kochambiegacwpolsce