Pobiegli... wokół stołu. „Na dziesięciu palcach policzyłem do jedenastu” [ZDJĘCIA]

 

Pobiegli... wokół stołu. „Na dziesięciu palcach policzyłem do jedenastu” [ZDJĘCIA]


Opublikowane w ndz., 28/01/2018 - 16:01

Ból nóg, zwłaszcza kolan, zawroty głowy, halucynacje a nawet zasłabnięcia. To wszystko czekało na uczestników biegu. Maraton? Ultra? Nie… kilometr, dokładnie jeden. Ale w 117 pętlach… wokół stołu. Te nietypowe zawody rozegrano dzisiaj w Siemianowicach Śląskich. Wystartować mógł każdy, ale śmiałków nie było wielu. Na pozór banalne zadanie okazało się bardzo wymagające.

Stoły ustawiono w hali sportowej Michał, dokładnie sześć. Każdy nakryty obrusem, z zastawą, dekoracją i… talerzem ciasta. Niedzielny, świąteczny stół, prawie jak w domu. Prawie… przy każdym stole osobny sędzia ze stoperem i klikerem do liczenia okrążeń oraz linia startu. Sześciu zawodników w każdej serii, sygnał do startu i zabawa się zaczyna. Zasady są proste: należy pokonać 117 okrążeń wokół stołu, w dowolnym kierunku. Można go zmieniać, ale trzeba to zasygnalizować sędziemu i zmiany dokonać po przekroczeniu linii startu. Nie wolno opierać się o stół ani go dotykać. Poza tym strategia dowolna.

– Żeby nie kręciło się w głowie, trzeba odpowiednio patrzeć. Ja patrzyłam przed siebie i nie było problemu – zdradza Marta Unger, która metodę wypracowała sama. Nikt jej wcześniej nie doradzał, nie próbowała też nigdy biegać wokół stołu. – Do startu nakłoniła nas pani z W-Fu. Było fajnie, ale pod koniec bolały kolana. Jak tylko zaczynało boleć, zmieniałam kierunek biegu.

Sama „pani z W-Fu”, czyli Sylwia Styperek także wystartowała w zawodach, ale kierunku biegu właściwie nie zmieniała. – Myślałam, że będę musiała często zmieniać kierunek biegu ze względu na chorobę lokomocyjną, ale na szczęście nie. 112 okrążeń przebiegłam w jedną stronę, bo w drugą czułam dyskomfort – przyznała. – Poza tym trzeba biec blisko stołu i nie szerokimi łukami. Najważniejsze to dobrze się bawić i nie odpuszczać. Jesteśmy tutaj kolejny raz. To ciekawa forma spędzania wolnego czasu a ja zawsze propaguję aktywne formy spędzania czasu wśród moich uczniów i wychowanków. Nie zmuszam ich, ale zachęcam. Motywuję dodatkowymi punktami za aktywność i z zachowania. Chętnych było więcej, ale część wyjechała na ferie. Nie ćwiczyliśmy biegania wokół stołu, ale część była tutaj rok temu i ma swoje sposoby. Oczywiście, były też rady…

– Koleżanki i koledzy poradzili, żeby biec nisko na nogach i na spokojnie – zdradza zwyciężczyni. – Strasznie się bałam, ale postawiłam sobie wysoko poprzeczkę, uwierzyłam, że mogę… i wygrałam. Pomagała mi muzyka w tle, wchodziłam dzięki niej w rytm. Bieg bardzo mi się podobał.

Entuzjastą biegu był też Kamil Smaga, który jako jedyny pokonał kilometr wokół stołu... boso: – Bose stopy lepiej trzymają się podłoża niż buty. No a poza tym… zdarzyło mi się zapomnieć butów – przyznał zawodnik. – Startuję tutaj trzeci raz. Poprzednio zawsze zmieniałem kierunek biegu, teraz postanowiłem tego nie robić. Na pewno zaoszczędziłem kilka sekund, ale potem bolała mnie lewa noga. Kiedy skończyłem bieg kręciło mi się w głowie i na dziesięciu palcach policzyłem do jedenastu – śmieje się. – Ale już mi przeszło. Nie liczyłem, na którym kółku jestem, mówił mi sędzia. Dopiero sześć ostatnich okrążeń odliczałem na palcach.

Trzeci raz startował także Sylwester Szkolrz z Katowic. – Tym razem poszło najlepiej, poniżej 9 minut. Ale strategii dalej nie potrafię określić. Na początku człowiek myśli, że nie będzie zmieniał stron, potem jednak zaczyna się kręcić w głowie i trzeba. Na co dzień biegam a tutaj startuję, bo to coś innego. Lubię urozmaicać. Startuję w biegach terenowych i z przeszkodami, więc dlaczego nie pobiegać wokół stołu? Zabawa jest elegancka.

KM

Polecamy również:


Podziel się:
kochambiegacnafestiwalu
kochambiegacwpolsce