Polka, świeżo upieczona mama… rekordzistką 250 km ultra! „Jeszcze to przetwarzam!”

 

Polka, świeżo upieczona mama… rekordzistką 250 km ultra! „Jeszcze to przetwarzam!”


Opublikowane w pt., 06/12/2019 - 07:33

Katarzyna Orzechowska. Zapamiętajcie to nazwisko, bo jeszcze nie raz nas zaskoczy!

Na starcie Ultra Desert, w którym trzeba było pokonać 250 km po namibijskiej pustyni, nasza rozmówczyni stanęła jako debiutantka. Nigdy wcześniej nie biegła ultramaratonu. Co więcej, wystartowała jako świeżo upieczona mama! Na trasie odciągała pokarm. Mimo to, nie tylko wygrała rywalizację kobiet, ale zrobiła to ustanawiając nowy rekord trasy!

W klasyfikacji open, pochodząca z Kanady Polka zajęła 3. miejsce. To wyczyn porównywalny z tym, czego dokonała Jasmin Paris ustanawiając rekord 429-kilometrowego Montane Spine Race. Ona również robiła przerwy na macierzyństwo. Po tamtym biegu trafiła na jedynki brytyjskich gazet i porannych programów BBC.

O sukcesie Polki jest niestety ciszej. Jesteśmy jednak przekonani, że Katarzyna dopiero się rozkręca. Zapytaliśmy ją skąd pomysł, by debiutować w tak trudnym biegu, jak godzi obowiązki mamy, pracę, bieganie i czym planuje nas zaskoczyć.

Jak i kiedy zaczęła się Pani przygoda z bieganiem?

Katarzyna Orzechowska: - Mój tato zawsze biegał, więc kiedy zaczęłam wykazywać zainteresowanie tym sportem, a miałam wtedy około ośmiu lat, tato zaczął mnie zabierać na bieganie po naszej okolicy w Vancouver, w Kanadzie. Niedługo potem zaczęłam startować na dystansie 10 kilometrów. W liceum brałam udział w zawodach lekkoatletycznych. Jako dorosła, wróciłam do biegania, głównie z przyjemności. Startowałam w maratonach, a bieg w Namibii był moim pierwszym ultramaratonem.

Jest Pani mamą i ma wymagającą pracę. Jak Pani godzi to wszystko z bieganiem?

Jak każdy rodzic wie, wychowywanie dziecka jest bardzo wymagające. Jednak po urodzeniu syna, znalazłam taką siłę i koncentrację, jakich wcześniej nie doświadczyłam. Kiedy tylko mam okazję pójść biegać, zbieram się bez ociągania, bez względu na pogodę czy porę dnia. Właściwie najczęściej biegam późnym wieczorem albo w nocy, kiedy mały już śpi.

Żebym była najlepszą mamą jaką potrafię, potrzebuję też czasu dla siebie. W tej chwili jestem na urlopie macierzyńskim, ale wiosną mam zamiar wrócić do pracy. Podejrzewam, że wtedy znów zajmie to trochę czasu, zanim znajdę równowagę między pracą, rodziną i bieganiem. Ale wierzę, że jest to możliwe. Oczywiście wspierający partner bardzo pomaga w tym wyzwaniu.

Ultra Desert w Namibii to Pani debiut na dystansie ultramaratonu. Wydaje się, że pustynia, to nie jest najłatwiejszy teren na taki pierwszy raz? Co Panią przekonało do tej imprezy?

Po raz pierwszy dowiedziałam się o ultramaratornie z książki napisanej przez Raya Zahaba, o jego biegu przez Saharę. Odkąd przeczytałam tę książkę ponad 10 lat temu, zawsze marzyłam o bieganiu na pustyni. Po tym, jak mój tata nagle zmarł dwa lata temu, poczułam potrzebę spełnienia tego marzenia, bo nigdy nie wiadomo, co nas spotka następnego dnia. Dodatkowo, okropnie marudzę, kiedy mi jest zimno, więc wydawało mi się, że największe szanse na ukończenie ultramaratonu mam właśnie na pustyni.

Jak się ułożył bieg? Czy któryś etap sprawił Pani problemy?

W ciągu ośmiu tygodni poprzedzających bieg, miałam kontuzję, grypę i synka, który ząbkował. Poważnie wątpiłam w moje szanse ukończenia ultramaratonu. Byłam bardzo miło zaskoczona, że tak dobrze się czułam po pierwszym dniu zawodów. Wydaje mi się, że bardzo pomógł entuzjazm innych uczestników i uczestniczek. Z każdym dniem czułam się coraz silniejsza i byłam w stanie dawać z siebie jeszcze więcej.

Zaskoczyło mnie, jak bardzo tęskniłam za swoim synkiem, z którym ta rozłąka była do tej pory najdłuższa. Wciąż, dwa razy dziennie musiałam odciągać mleko, bo synek jest karmiony piersią. Zaskoczyły mnie również emocje, jakie towarzyszą ultaramaratonowi. Kiedy nagle, w ostatnim dniu, na 20. kilometrze zaczęła mnie boleć noga, prawie całkiem rozpadłam się emocjonalnie. Gdyby nie wsparcie innych biegaczy i biegaczek, personelu z Beyond the Ultimate (BTU) i załogi medycznej, prawdopodobnie inaczej, by się to skończyło. Dowiedziałam się, że w ultramaratonach z najgłębszych dołów i kryzysów można przejść do zdobycia najwyższych szczytów – i tak się czułam, kiedy zwyciężyłam ten ostatni, liczący 92 kilometry etap.

Po pierwszym etapie organizatorzy zaczęli zwracać uwagę, że jest Pani w formie. Po drugim etapie, mówili już o możliwym rekordzie. A Pani? Kiedy pomyślała Pani, że rekord jest w Pani zasięgu?

Na początku, kiedy organizatorzy mówili mi o rekordzie, nie chciałam tego słuchać, bo chciałam się skupić bieganiu i radości, jaką mi daje. Ciekawość jednak zwyciężyła i trzeci etap rozpoczęłam wiedząc, ile minut brakuje mi do rekordu. Kiedy po trzecim dniu zaczęłam się do niego zbliżać, zdałam sobie sprawę, jak bardzo mi na nim zależy i że chcę dać z siebie wszystko, żeby go pobić.

W ostatnim dniu wiedziałam, że muszę skończyć bieg poniżej 12 godzin i 15 minut. Gdy udało mi się przebiec ostatni etap w około 11 i pół godziny, byłam mocno zaskoczona. Miałam zaszczyt biegać obok tak niesamowitych biegaczy jak Vim Steenkamp, Julen Urdaibai i Kris King, a ich siła, życzliwość i wsparcie pomogło mi w moim biegu, który przerósł wszystkie moje oczekiwania.

Jakie są teraz Pani wrażenia z tego startu i z samego pobytu w Namibii?

Ten bieg zmienił mnie na zawsze. Nie tylko to, że udało mi się go ukończyć i pobić rekord, ale doświadczenie tego niesamowitego sportu i ultrabiegania. Zaryzykowałabym stwierdzenie, że nie ma innego sportu, w którym wsparcie i poczucie koleżeństwa sięgają tego poziomu. Beyond the Ultimate organizuje niesamowity event i cały personel, także lokalny, gwarantuje doświadczenia, których nie da się zapomnieć. Ja mam to szczęście, że mogę zostać w Namibii jeszcze przez dwa tygodnie, razem z moim mężem i synem spędzimy wakacje w tym pięknym kraju i mamy nadzieję zobaczyć trochę więcej. Chciałabym mieć jak najczęściej taką możliwość, by łączyć bieganie z pasją podróżowania.

Co Pani planuje po takim sukcesie w ultramaratońskim debiucie? W jakim biegu zamierza Pani teraz wystartować?

Aktualnie jestem cały czas w trakcie przetwarzania tego, co się wydarzyło! Szczególnie, że rezultat był dla mnie taką niespodzianką. Teraz chwila odpoczynku, ale już nie mogę się doczekać powrotu do moich regularnych biegów. Choć jestem pewna, że w przyszłości czekają mnie kolejne ultramaratony, jeszcze nie wiem, gdzie i kiedy. Interesują mnie jednoetapowe ultramaratony. Ciągnie mnie też do biegania w górach, ale jeszcze zobaczymy. Na pewno jestem podekscytowana tym, co będzie dalej!

Rozmawiała Ilona Berezowska


Polecamy również:


Podziel się:
kochambiegacnafestiwalu
kochambiegacwpolsce