Ponad tysiąc piątek przybitych na mecie Bytomskiego Półmaratonu [FOTO]

 

Ponad tysiąc piątek przybitych na mecie Bytomskiego Półmaratonu [FOTO]


Opublikowane w ndz., 21/09/2014 - 22:46

Bytomski Półmaraton to wydarzenie, które na stałe wpisało się w kalendarz i krajobraz Bytomia – Miechowic. Każdy tutaj wie, że w trzecią sobotę września, jeśli tylko nie biegnie się samemu, należy wyjść na trasę i kibicować ze wszystkich sił. To dlatego od sześciu edycji dopisują kibice i… zawodnicy. Dzisiaj na trasę ruszyło ich prawie 1300.

A trasa do łatwych nie należy. Legendarna jest już opowieść o zwycięzcy biegu sprzed lat, który na mecie oznajmił, że nie wiedział, iż w Bytomiu mają góry. To samo stwierdzenie słychać co roku. Dwie pętle mierzące po 10,5 km zawierają kilka długich podbiegów, które potrafią dać się we znaki nawet najlepszym. Mimo wszystko ci, którzy wystartowali tutaj raz, zwykle wracają za rok. I kolejny… Pytani dlaczego, zwykle mówią o niezwykłej atmosferze biegu, na którą składają się zarówno doping dużej liczby kibiców, jak i powitanie na mecie. To znak rozpoznawczy Bytomskiego Półmaratonu.

Od pierwszej edycji dyrektor biegu Michał Napierała wita na mecie osobiście każdego uczestnika: kończących dziesiątkę i półmaratończyków, biegaczy i kijkarzy, bytomian i gości, Polaków i Kenijczyków. Każdy może liczyć na słynną piątkę przybitą tuż przed linią mety, słowo wsparcia, doping… a nawet podholowanie do mety. Ta bowiem w Bytomiu jest… na szczycie górki. Niewielkiej, urastającej jednak po pokonaniu tylko kilometrów do niebotycznych rozmiarów. Pan Michał cierpliwie ciągnie do mety tych, którym brakuje sił, zagrzewa tłumy widzów do głośnego dopingu a zawodników na wózkach inwalidzkich osobiście podwozi do mety. Chociaż Bytomski Półmaraton urósł do rozmiarów dużej imprezy, nie ma tutaj anonimowości. Każdy zostanie dostrzeżony i może poczuć się zwycięzcą.

Mateusz Golonka, który na bieg przyjechał aż z Gorlic, nie ukrywał, że planuje wygrać na dystansie 10,5 km. Udało się. Po biegu mówił nam: – Biegło mi się bardzo ciężko już od drugiego kilometra, nie wiem czemu. Miałem nastawienie, żeby powalczyć o wygraną i tego się trzymałem cały czas w trakcie biegu, choć potem biegłem stratą ok. 100 m do swojego kolegi Kornela. Postawiłem wszystko na jedną kartę i po 10 km zaatakowałem na zbiegu. Na ostatnich 200 m mogłem się już cieszyć ze zwycięstw – relacjonował Mateusz. – Nie spodziewałem się że trasa będzie tak ciężka! Z czasu jestem nie bardzo zadowolony, ale patrząc na te górki - jest ok. Wbiegając na metę, dowiedziałem się, że poprawiłem rekord trasy.

Mimo niełatwej trasy, sporo było debiutantów. Wśród nich Ola, która w Bytomiu pokonała swój pierwszy półmaraton. – Znajomi opowiadali, jak tu jest super i pomyślałam, że chcę zmierzyć się z tym dystansem właśnie tutaj. Mieli rację! – opowiadała późnij.j – Podbiegi były straszne, ale dzięki kibicom dało się je przeżyć. A meta to po prostu bajka! Owacje, oklaski, setki ludzi… i na mecie piątka od prowadzącego. Dokładnie tak sobie wymarzyłam!

Wyniki biegu znajdziecie w naszym KALENDARZY IMPREZ.

Teraz można już marzyć o 7. Bytomskim Półmaratonie i nowych życiówkach. Michał Napierała, po biegu, ledwo wydobywając głos ze schrypniętego od dopingowania ponad tysiąca zawodników gardła, zdradził, że też marzy… o maratonie w Bytomiu. Trzymamy kciuki!

KM

fot. Joanna Kowalska / KM

Polecamy również:


Podziel się:
kochambiegacnafestiwalu
kochambiegacwpolsce