„A potem piach, piach i… słońce” – Bieg Herosa [FOTO]

 

„A potem piach, piach i… słońce” – Bieg Herosa [FOTO]


Opublikowane w sob., 30/07/2016 - 22:12

Bieg Herosa to impreza biegowa, która gwarantuje jedno: na metę dobiegniecie wykończeni. O ile dobiegniecie, bo całkiem możliwe, że będziecie się czołgać… Z pewnością dopiecze też pogoda, od pierwszej edycji niezmiennie upalna i słoneczna. No i kilka drobnych przeszkód: druty kolczaste, zasieki, tunele, liny, worki z piaskiem i kilkumetrowe gładkie ściany. Ale za to satysfakcja na mecie gwarantowana!

W tym roku organizatorzy Biegu Herosa pomyśleli o różnych upodobaniach zawodników i dali im do wyboru aż trzy konkurencje: bieg po piasku, bieg z przeszkodami oraz nordic walking, oczywiście bez przeszkód. Choć niektórzy twierdzili, że była też czwarta (a właściwie pierwsza) konkurencja, która polegała na odnalezieniu miejsca startu. Nie było to wcale łatwe, jeśli wziąć pod uwagę położenie Pustyni Błędowskiej, na której odbywały się zawody i jej specyfikę.

Jako pierwsi na trasę ruszyli kijkarze, którzy przetarli szlaki i zmierzyli się z najbardziej palącym słońcem. Dwie godziny później uczestnicy Miraży, czyli biegu po piasku na dystansie ok. 10,2 km, mieli już trochę chmur nad głowami i chociaż chwilowy ratunek od żaru lejącego się z nieba. Pokonywali za to dwukrotnie dłuższy dystans niż kategoria nordic walking.

Przed startem Lisów Pustyni, najbardziej wymagającego biegu, wszystko wskazywało na opady deszczu. Zawodnicy zaczynali się nawet cieszyć, nie tyle z ochłody, ile z perspektywy wilgoci, która zwiąże sypki piasek, ale ich nadzieje okazały się płonne. W trakcie biegu chmury zniknęły i zmagający się z przeszkodami biegacze musieli walczyć też z upałem. Zupełnie jakby przeszkody nie wystarczały…

Organizatorzy co roku urozmaicają trasę (tym razem zmienili nawet jej kierunek), dodają nowe przeszkody i wspinają się na wyżyny kunsztu technicznego, by zbudować pułapki na biegaczy. W tym roku zaserwowali im między innymi wiszące na drzewach tunele z siatki, przenoszenie worków z piaskiem, labirynty z drutu kolczastego, zasieki, wysokie i gładkie ścianki do wspinaczki, liny, tunel z tropikalnym klimatem wewnątrz, slalom po wąwozie i ogromną wydmę, na którą trzeba było wbiec… albo się wczołgać.

– Najtrudniejsza do przejścia była siatka, bo trudno było utrzymać równowagę. I wszystkie tarzania się, bo wybijały z rytmu biegowego, z pozycji stojącej. A na ostatnim kółku brakowało sił na ostatnią przeszkodę (ścianka). Chociaż właściwie przeszkody nie były aż takie trudne. Gorsza była monotonność biegu. Piasek dawał w kość, no i słońce… W tym połączeniu to już całkiem. Na szczęście było trochę wiatru a organizatorzy zapewnili punkt z wodą – powiedział nam Jacek, który debiutował w biegu tego typu i uplasował się w czołówce. – Próbowałem gonić trzeciego zawodnika, ale brakło sił. Nie mam szybkości biegowej. Ale bardzo lubię takie trudne biegi. Teraz biegam głównie po górach, choć zaczynałem jak wszyscy: od asfaltu. Szukam różnorodności w biegach.

Urozmaicenia na Pustyni Błędowskiej szukali też Mariola i Rafał Kowalscy, którzy znaleźli nietypowy sposób na świętowanie dziesięciu wspólnych lat. – Mąż mnie zapisał na bieg, bo za tydzień mamy dziesiątą rocznicę ślubu i to jest jego prezent. Fajny, choć było ciężko. Dobrze, że na drugim kółku pojawiła się chmura i było chłodniej. Najgorszy był żar i to, że cały czas grzęźliśmy w piasku… Byliśmy miesiąc temu nad morzem i biegaliśmy po piasku na próbę. Ale taki start to mój pierwszy raz. – przyznała Mariola a mąż zaraz dodał: - Mój trzeci. Biegałem tutaj też półmaraton. Piach jest jednak zdecydowanie bardziej wymagający od asfaltu.

– Szkoda, że takie inne biegi nie cieszą się zbyt dużą popularnością – podsumował Rafał Kowalski. – Przecież pustynię mamy tylko jedną, przydałaby się większa reklama biegu. Wtedy zawodników byłoby więcej. Warto. Bo bieg, bo bieg jest niezwykły i warty polecenia, zwłaszcza dla kogoś, kto nie biegał po tego typu terenie. To świetna przygoda i bardzo duża satysfakcja z ukończenia 10 km po piasku, bo to tak, jak półmaraton po asfalcie.

KM


Polecamy również:


Podziel się:
kochambiegacnafestiwalu
kochambiegacwpolsce