Pustynne zmagania Herosów. "Czy brakowało mi sił? Oczywiście! Czy wrócę?"

 

Pustynne zmagania Herosów. "Czy brakowało mi sił? Oczywiście! Czy wrócę?"


Opublikowane w wt., 30/07/2019 - 09:28

Biegaliście kiedykolwiek po piasku? Oczywiście nie mam tu na myśli aktywności na plaży podczas urlopu, choć i te potrafią męczyć, a udział w zawodach, gdzie nawierzchnia to piasek, 100% piasku. Taki właśnie jest Bieg Herosa, odbywający się na Pustyni Błędowskiej, położonej na pograniczu Wyżyny Śląskiej i Wyżyny Olkuskiej.

To wydarzenie dla prawdziwych śmiałków; kiedy piasek zaczyna uwierać w stopy, kiedy łydki i uda są coraz to bardziej obolałe, kiedy słońce praży z nieba i rozgrzany piach unosi się w powietrzu, tak, że nie można złapać oddechu. Gdy ściana deszczu zalewa ci twarz, a ty nie masz się gdzie ukryć, ponieważ z własnej woli wylądowałeś na środku największego w Polsce obszaru lotnych piasków. Tak w skrócie można ująć charakter tego wydarzenia.

27 lipca organizatorzy po raz kolejny zafundowali uczestnikom dawkę mocnego biegania, na 5 dystansach do wyboru: nordic walking, cross pustynny na 5 i 10 kilometrów, oraz bieg z przeszkodami na 5 i 10 kilometrów.

Osobiście zdecydowałam się po raz pierwszy podjąć próbę sił na trasie Lisów Pustynnych 10km. Zdobyte doświadczenie na poprzednich edycjach, na krótszych odcinkach oraz miłość do biegania po piasku, miały zaowocować przyjemnym biegiem na dłuższym dystansie. Jednakże dwa, bardzo ciężkie okrążenia, z punktem kontrolnym na linii startu, myślę, że nie tylko mnie długo zapadną w pamięci. Bolało, szczególnie kiedy nogi odmawiały posłuszeństwa, zwalniały, a głowa nie protestowała, i także odpuszczała.

Szczęśliwie dla nas, że w połowie trasy przez pustynię przeszła solidna ulewa, dając tym samym orzeźwienie i ulgę.

Przeszkody jak przystało na Bieg Herosa, głównie siłowe. Nie zabrakło noszenia drewnianych belek, ciągnięcia kamieni, przeprawy pod zasiekami, również z obciążeniem.

Czy brakowało mi sił? Oczywiście! Czy wrócę? Wiadomo!

Nie można zapomnieć o jeszcze jednym, rzekłabym, koronnym dystansie pustynnych zmagań, mianowicie: o Piwnej MIli. Podziwiam zuchów tej konkurencji. Być może przy odpowiednim treningu, za rok i ja spróbuje pokonać 400-metrowe okrążenie, połączone ze spożywaniem lokalnych trunków od Browaru Pustynnego.

Pełne wyniki dostępne są TUTAJ.

Kolejna edycja imprezy już w listopadzie. To dobry termin dla osób, które rozważają swój pierwszy start na pustyni. Brak słońca, niższa temperatura, a także zbity piasek sprawiają, że biegnie się wtedy dużo lżej, i ciut szybciej, niż 7min./km...

Sylwia Łukasik, Ambasadorka Festiwalu Biegów


Polecamy również:


Podziel się:
kochambiegacnafestiwalu
kochambiegacwpolsce