Rekordowy 7. Półmaraton Komandosa. Skrzynka po winie = wygrana! [ZDJĘCIA]

 

Rekordowy 7. Półmaraton Komandosa. Skrzynka po winie = wygrana! [ZDJĘCIA]


Opublikowane w sob., 13/02/2016 - 18:24

W sobotę na poligonie Wojskowej Akademii Technicznej w Warszawie rozegrano 7. Półmaraton Komandosa. Na starcie zameldowało się 260 śmiałków - głównie reprezentantów służb mundurowych: wojska, policji czy też straży pożarnej, ale nie zabrakło też cywilów.

Wiosna... w pełni

Tegoroczna edycja półmaratonu rozgrywana była w niemal wiosennych warunkach. Dało się to odczuć szczególnie na dwóch podbiegach, które w poprzednich edycjach stanowiły wymagające przeszkody błotne lub błoto-śnieżne. Tym razem były to „tylko” strome górki. Największe z wzniesień, czyli „Monte Casino” tradycyjnie wzbudzało respekt. Zwłaszcza, że za każdym z kolejnych ataków szczytowych podbieg wydawał się coraz trudniejszy.

Dodatkowym utrudnieniem Półmaratonu Komandosa jest to, że uczestnicy muszą trasę pokonać w mundurze, wojskowych butach oraz z 10-kilogramowym obciążeniem na plecach. Zmagania rozgrywane są na czterech pętlach. Trasa jest w zdecydowanej większości przełajowa.

Ciężki plecak oraz dodatnia temperatura (ok. 5 stopni) sprawiały, że pot lał się strumieniami. Kilku z uczestników w trakcie biegu decydowała zweryfikować swoją garderobę i zdjąć dodatkową warstwę ubrań. Mimo wszystkich trudów nie brakowało uśmiechów, żartów i dobrej zabawy. Jednym z celów biegu jest bowiem integracja środowiska mundurowego i cywilnego.

Udowodnił klasę

Od początku o zwycięstwo walka toczyła się między plutonowym Arturem Polo z 7. Brygady Obrony Wybrzeża i 1. Lęborskiego Batalionu Zmechanizowanego oraz ppor. Jarosławem Kurkiem z warszawskiego WAT-u. Ostatecznie zwyciężył ten pierwszy z czasem 1:29:32.

– Rok temu zająłem tu drugie miejsce. Wtedy była trasa trudniejsza ze względu na warunki pogodowe. Dodatkowo miałem wymagających rywali, bo biegł Piotr Bartoszewski (zwycięzca z roku 2013 i 2014) oraz Piotr Szpigiel (zwycięzca ubiegłorocznej edycji). W tym roku wiem, że Piotr Szpigiel będzie miał jakiś zabieg i nie mógł wystartować. Nie wiem natomiast czemu zabrakło Piotrka Bartoszewskiego, bo był zgłoszony na liście startowej. Widocznie nie dotarł. Jednak porucznik Kurek wysoko postawił mi poprzeczkę – relacjonował na mecie Artur Polo, pięciokrotny Mistrza Wojska Polskiego w maratonie.

– Gdy zauważyłem, że rywal zaczyna zostawać na podbiegach i pomaga sobie rękami, zwietrzyłem szansę na wygraną. Pomyślałem, by gdzieś na tych wzniesieniach zyskiwać przewagę. Udało się/ Cieszę się, z tej wygranej. Mam już na koncie zwycięstwo w Ćwiartce Komandosa w Czarnem i chciałbym skompletować „Komandoskiego Szlema”. Do tego potrzebny jest mi tylko dobry wynik w Maratonie Komandosa. Póki co, po dwóch imprezach mam ok 3 minut przewagi nad ppor. Jarosławem Kurkiem. To niewiele, bo w Lublińcu na trasie dzieją się „dantejskie sceny” - wyjaśniał Artur Pelo.

Spełnia marzenia

Wśród kobiet najlepsza okazała się debiutantka Justyna Koczuła (wynik 2:10:20). Zwyciężczyni na co dzień jest urzędniczką w Kędzierzynie Koźlu i instruktorką fitness. Start w zawodach o charakterze militarnym to spełnienie marzeń z młodości, gdy chciała wstąpić do armii.

– Na co dzień startuję w zwykłych biegach ulicznych. Szukałam jednak nowego wyzwania. W tym roku zaliczyłam już Ćwierćmaraton Komandosa w Czarnem, gdzie zajęłam trzecie miejsce. Teraz udało mi się wygrał półmaraton w Warszawie. W listopadzie chce wystartować w maratonie w Lublińcu. Planuję ukończyć całego „Komandoskiego Szlema”. Realizuję w ten sposób swoje marzenia, bo zawsze chciałam pójść do wojska – opowiadała zwyciężczyni.

– Mundur przekazał mi kolega, który przeszedł na emeryturę. Buty sama kupiłam i po prostu zaczęłam w nich biegać. Na pewno potrzeba czasu, żeby się przestawić z biegania w stroju sportowym na bieganie w rzeczach wojskowych. Ja już w tych butach pokonałam ponad 800 km. Myślę, że każdy biegacz może wystartować w Półmaratonie Komandosa. Wszystko jest tylko kwestią przygotowania – zachęcała Justyna Koczuła.

– Co do dzisiejszych zmagań to jestem zadowolona z wyniku, bo trasa była bardzo ciężka. Na czwartej pętli miałam kryzys, pojawiły się lekkie problemy żołądkowe ale udało się je przezwyciężyć i jestem bardzo szczęśliwa! – dodała zwyciężczyni.

Drugie miejsce w rywalizacji zajeła st. kpr. pchor. Anna Włoch z prawie trzy minutową stratą do zwyciężczyni.

Pełne wyniki znajdziecie w naszym KALENDARZU IMPREZ.

Biegając z..

Kibice obserwując zawody co jakiś mogli usłyszeć specyficzne dźwięki dobiegające z plecaków biegaczy. Czasami jakby skaczące kredki w piórnikach, innym razem metalowe sztabki. Zwycięzcy zdradzili nam co mieli w swoim bagażu, z którym pobiegli w zawodach.

– Ja mam w swoim plecaku piasek zapakowany w worki. Ciężar usadowiony jest w górnej części na odcinku piersiowym. Plecak podwiązany jest od dołu. Piasek dobrze układa się do kręgosłupa. Pamiętam jak trzy lata temu podczas Maratonu Komandosa, ciężar opadł mi na odcinek lędźwiowy i strasznie mnie poobijał. Wyglądało to później strasznie. Do tej pory mam bliznę po tym biegu. Jak plecak nie będzie dobrze przygotowany na taki start, to pamiątki mogą zostać na całe życie. Ten plecak jest przygotowany tylko na tego typu biegi. Jest już zapakowany i go nie ruszam praktycznie przez cały rok – zdradził Artur Pelo.

Ja w plecaku mam skrzynkę po winie (śmiech). W nią wstawione mam obciążniki, takie jakie używa się na zajęciach fitness. Dodatkowo ciężar uzupełniam solą. Wszystko jest zapięte pasami, żeby się nie ruszało. Faktycznie wielu uczestnikom ruszają się te rzeczy w plecakach i to słychać. Tak nie powinno być. To jest duże obciążenie dla pleców – wyjaśniała Justyna Koczuła.

Dodajmy, że tegoroczna edycja była rekordowa pod względem frekwencji – pobiegło 261 osób. Organizatorzy wciąż czekają na rekord trasy.Obecnie najlepszy czas Półmaratonu Komandosa należy do mistrza Polski w maratonie z 2011 roku Błażeja Brzezińskiego i wynosi 1:26:44.

RZ


Polecamy również:


Podziel się:
kochambiegacnafestiwalu
kochambiegacwpolsce