Rostkowska i MEZZO podczas Biegu Lwa. Najlepszy Chabowski

 

Rostkowska i MEZZO podczas Biegu Lwa. Najlepszy Chabowski


Opublikowane w pon., 23/05/2016 - 14:31

Kolejny rok z rzędu Bieg Lwa w Tarnowie Podgórnym pod Poznaniem odbył się w upale. Tym razem szybkie bieganie dodatkowo utrudniał wiatr. W tych warunkach – po raz pierwszy w historii imprezy – zwycięzcą półmaratonu został Polak – Marcin Chabowski, zostawiając za plecami m.in. dwóch kenijskich biegaczy. Wśród kobiet najszybszą okazała się Kenijka Christine Moraa Oigo. Pierwsza Polka – Agnieszka Gortel-Maciuk – przybiegła na drugim miejscu. 

Udział w imprezie Marcina Chabowskiego zapowiadał bardzo dobry wynik. 29-latek z Wejherowa to wielokrotny mistrz Polski, członek kadry narodowej, posiadający piąty wynik w półmaratonie w historii kraju – 1:02:26. Po czterech latach dominacji zawodników z Kenii, wreszcie była szansa na zwycięstwo Polaka.

Marcin od początku biegł razem z dwoma Kenijczkami. Edwin Cheruiyot Melly i Boniface Wambua Nduva – bo o nich mowa – nie byli jednak w stanie utrzymać mocnego tempa Marcina!

- Jeden z kenijskich zawodników – Melly – biegał dzień wcześniej w Kwidzyniu na 10km, gdzie uzyskał wynik 29:39 – także w upale, zatem wiedziałem, że będzie czuł ten bieg w nogach. Stąd moja taktyka zakładała mocny początek – pierwsze 5km pokonaliśmy w 15 minut. Edwin odpadł już na 7-8km. Trudniej było zgubić drugiego Kenijczyka, bo dopiero przyleciał z Kenii, jeszcze w tym roku nie startował w Polsce, więc wiedziałem że jest „świeży”. Boniface biegł ze mną do 12 km, potem udało mi się urwać. Wystarczyło trzymać równe, komfortowe tempo, kadencję, aczkolwiek przyznam, że od 16 km już odliczałem minuty i kilometry do mety, bo mięśniowo coraz trudniej było utrzymać tempo – relacjonuje Marcin Chabowski. – Celem minimum na dziś było zwycięstwo i to się udało, więc jestem zadowolony – dodaje. Marcin uzyskał świetny wynik – 1:04:55. 

Ostatecznie na mecie jako drugi zameldował się Edwin Cheruiyot Melly z wynikiem 1:05:53, a trzecie miejsce zajął Boniface Wambua Nduva – 1:06:17.

W rywalizacji pań od początku na prowadzeniu była Kenijka Christine Moraa Oigo, która zwyciężyła z czasem 1:17:17. Na drugim miejscu linię mety minęła pierwsza z Polek – Agnieszka Gortel-Maciuk – z rezultatem 1:19:28. Trzecią lokatę zajęła druga ze startujących Kenijek – Agnes Chebet – 1:22:02. 

- Bardzo racjonalny plan działania i spokojny początek ustrzegły mnie przed osłabieniem - mimo upału, zniosłam bieg bardzo dobrze. Ze względu na kłopoty zdrowotne wiedziałam, że niestety dobrego wyniku nie jestem w stanie osiągnąć, ale śmiało mogę powiedzieć, że pokonałam trasę z przyjemnością – mówiła na mecie Agnieszka Gortel-Maciuk. 

W niedzielnych zawodach na dystansie półmaratońskim zadebiutowała Anna Rostkowska – olimpijka z Pekinu, specjalistka od dystansu 800m, 7-krotna mistrzyni Polski. Jej rekord życiowy to 1:58,72. – Po ponad dwudziestu latach treningu, bardzo ciężko jest przerwać bieganie. Szczególnie, że żyłka rywalizacji ciągle we mnie jest. Niestety Achillesy już nie pozwalają wrócić na bieżnię, stąd pomysł by zacząć biegać „na ulicy” – wyjaśniła Anna Rostkowska. - Moje sportowe plany są uzależnione od tego, na ile pozwoli mi trenować moja druga – ośmiomiesięczna córka. Na razie trening jest dla mnie odskocznią od codziennych obowiązków, czasem tylko dla siebie. 

W ramach półmaratonu przeprowadzono dodatkową konkurencję – Setkę Lesonal. Nagrodzono sześć osób - trzech mężczyzn i trzy kobiety - które najszybciej pokonały finiszowe 100m. Najlepszymi sprinterami okazali się: Michał Kowalski (12,74), Marcin Łech (13,33), Marek Skąpski (13,35), Agnieszka Gortel-Maciuk (15,96), Anna Rostkowska (16,24) i Marcelina Czajka (17,00).

Bieg Lwa to także Pogoń za Lwem – na dystansie 7km. W tej rywalizacji na podium stanęli: Paweł Prądzyński (25:03), Patryk Sobczyk (25:25) i Sławomir Naskręt (25:43). Wśród pań najszybciej linię mety przekroczyły: Maria Wengierek (30:12), Karolina Chabros (30:36) i Katarzyna Kołaczkowska-Szcześniak (30:51).

Z dystansem półmaratonu i maratonem na scenie zmierzył się muzyk i biegacz – Jacek MEZO Mejer. Tuż po przekroczeniu mety, Jacek rozpoczął występ. Swoją muzyką zagrzewał biegaczy do walki na ostatniej prostej, co chwilę schodził ze sceny, przybijał „piątki”, dopingował z całych sił. „Świetny koncert”, „Dałeś czadu MEZO” – to najczęstsze komentarze widzów i biegaczy.

Inf. prasowa

Fot. Piotr Dymus

Polecamy również:


Podziel się:
kochambiegacnafestiwalu
kochambiegacwpolsce